Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Blok w jednym miejscu, parking w drugim. Urzędnikom to nie przeszkadzało

Bogna Kisiel
Adam Pawlik , radny PiS uważa, że miasto mogło nie zgodzić się na  poszerzenie Morzyczańskiej
Adam Pawlik , radny PiS uważa, że miasto mogło nie zgodzić się na poszerzenie Morzyczańskiej Waldemar Wylegalski
Deweloper dostał wszystko co chciał - odszkodowanie od miasta, zgodę na poszerzenie drogi i parking w innym miejscu niż planowany blok. Dzięki temu powstanie wielorodzinny budynek przy ulicy Morzyczańskiej, w sąsiedztwie Parku Rataje.

Miasto dba o deweloperów. Czy wszystkich? Trudno powiedzieć, o jednego na pewno. To Dariusz Wechta. Urzędnicy zrobili wiele, by umożliwić mu zbudowanie budynku wielorodzinnego przy Morzyczańskiej.

- Zaskakująca jest skuteczność tego dewelopera i jego dar przekonywania urzędników - twierdzi jeden z radnych PO.

Za pieniądze miasta poszerzy sobie drogę
Teren przy Morzyczańskiej należał do jednej ze spółek dewelopera - Chyżańska I (obecnie jest firma Quamiro).
Grunt atrakcyjny, ale bez dostępu do drogi publicznej co uniemożliwiało budowę budynku wielorodzinnego. - W 2005 r. wydano decyzję o lokalizacji celu publicznego - informuje Katarzyna Bolimowska, dyrektor ZDM.

Adam Pawlik , radny PiS uważa, że miasto mogło nie zgodzić się na poszerzenie Morzyczańskiej, bo wiedziało, że nastąpi to kosztem nie tylko miejskich działek, ale i należących do Wechty. A to oznaczało, że trzeba będzie wypłacić odszkodowanie deweloperowi.

Adam Pawlik , radny PiS uważa, że miasto mogło nie zgodzić się na poszerzenie Morzyczańskiej

- Nie było podstaw, by odmówić - zaprzecza K. Bolimowska. - Dostęp do drogi publicznej poprzez wewnętrzną jest możliwy.

ZDM oszacował wartość działki, należącej do inwestora, potrzebnej na poszerzenie drogi na ok. 300 tys. zł. Starosta wycenił ją na 600 tys. ZDM odwołał się od tej decyzji i ostatecznie stanęło na 561 tys. zł. Miasto wypłaciło to odszkodowanie inwestorowi. Ten zobowiązał się do przebudowy drogi, podpisując w tej sprawie umowę z ZDM. Koszty powstania ulicy ocenia się na ok. 650 tys. zł (netto).

- Za nasze pieniądze wybuduje drogę - mówi A. Pawlik. I zastanawia się, czy nie można było pertraktować z deweloperem w sprawie nieodpłatnego przekazania gruntu pod drogę, bo bez poszerzonej ulicy nie mógłby przecież zabudować działki.

Dariusz Wechta twierdzi, że także bez poszerzenia drogi nie byłoby problemów z realizacją inwestycji. - To ZDM chciał, aby była szersza - dodaje D. Wechta.

Nikt nie sprawdza, czy parking ma dojazd
Firma, aby otrzymać pozwolenie na budowę, musiała też spełnić tzw. normatyw parkingowy.

- W Poznaniu obowiązuje przepis, że na każde nowo budowane mieszkanie musi przypadać 1,5 miejsca parkingowego - tłumaczy A. Pawlik. - Budynek przy Morzyczańskiej jest na tyle duży, że nie spełnia tego wymogu. Nie ma miejsca na parking na tej działce. Dlatego inwestor wskazał, że powstanie on 400 metrów dalej. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że ten grunt jest własnością Spółdzielni Mieszkaniowej Osiedle Młodych, a spółka Quamiro jedynie go dzierżawi.

Andrzej Nowicki, zastępca dyrektora Wydziału Urbanistyki i Architektury zapewnia, że inwestor przed wydaniem pozwolenia na budowę musiał przedstawić potwierdzoną notarialnie bezterminową umowę na dzierżawę tej działki. I tak się stało.

- W ten chytry sposób inwestor chce wybudować jak najwięcej mieszkań kosztem miejsc parkingowych - twierdzi Łukasz Mikuła, radny PO.

Maciej Wudarski, zastępca prezydenta uważa, że takie rozwiązanie można byłoby wyjątkowo zastosować w zabudowie śródmiejskiej. - W tym konkretnym przypadku nie znajduję uzasadnienia - twierdzi M. Wudarski.

Zdaniem Ł. Mikuły, koszty poniosą sąsiedzi, bo nowi mieszkańcy nie będą zostawiać aut na oddalonym od bloku parkingu, tylko na Morzyczańskiej.

D. Wechta nie zgadza się z tym. - W linii prostej to jest 150 metrów - zapewnia D. Wechta.

A. Nowicki wskazuje, że 186 miejsc parkingowych będzie w hali garażowej w budynku, 18 naziemnych i 140 na działce dzierżawionej od spółdzielni.

- Ta działka nie posiada dostępu do drogi, a samochody nie latają - zauważa A. Pawlik.

A. Nowicki wyjaśnia, że na etapie wydawania pozwolenia na budowę nie wymaga się od inwestora i nie sprawdza, czy będzie możliwość dojazdu do takiego parkingu. I składa zaskakującą wątpliwość: - Nie wiadomo też czy jest miejsce na 140 aut. Jeśli jednak inwestor nie spełni wymogów, będzie miał problem z uzyskaniem pozwolenia na użytkowanie.

Według A. Pawlika, miejsc parkingowych szukano na siłę.

- Inwestor sprzeda mieszkania, a wspólnota będzie miała problem, gdy spółdzielnia wypowie umowę - przewiduje A. Pawlik.

- To jest zbyt wąski pas terenu, by spółdzielnia mogła go zabudować. Dojazd do parkingu też jest i to z dwóch stron - odpowiada D. Wechta. I dodaje: - Radni powinni zająć się tymi budynkami, gdzie w ogóle nie wybudowano parkingów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski