W piątek o godzinie 14.30 na cmentarzu junikowskim w Poznaniu odbędzie się pogrzeb Bogdana Kalinowskiego. Człowieka, o którym mówiono, że jest najsłynniejszym polskim kinomanem. Zmarł w miniony czwartek. Miał 78 lat. Wraz z jego odejściem skończyła się pewna epoka. Kino jednak nie było jedyną jego pasją. Były nimi także szachy i gry, które tworzył. Pisał wiersze. Stworzył własny alfabet. Pomiędzy nim a jego przyrodnim bratem Adamem Kalinowskim, twórcą zajmującym się rzeźbą i instalacją, było 20 lat różnicy.
- Byłem małym dzieckiem, a Bogdan był już dojrzałym młodzieńcem, mężczyzną. Pamiętam z dzieciństwa, jak przychodził i bawił się ze mną - wspomina przyrodni brat i dodaje, że był bardzo ciepłym człowiekiem. - Był małomówny, powściągliwy, ale jak już coś powiedział, to tak, jakby chwycił byka za rogi. Miał bardzo trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Niejednokrotnie, jak rozmawialiśmy razem na różne tematy, śmiał się z idiotyzmów, które często są obowiązujące jako norma albo wzór do naśladowania. Miał krytyczny stosunek do rzeczywistości, ale z drugiej strony nie był osobą, która narzekałaby na rzeczywistość, czy na swoją pozycję. Znalazł swoją przestrzeń twórczą.
Jak bardzo potrafił zaskakiwać innych pan Bogdan? Jakie gry wymyślił? Tego dowiesz się z dalszej części artykułu.
Bogdan Kalinowski - kochał nie tylko filmy, ale także szachy, gry i swoją "Marylkę"
Klub Kinomana Głosu Wielkopolskiego: Spotkanie z Szymonem Hołownią - zobacz wideo:
źródło: gloswielkopolski.pl/x-news.pl.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?