Długo Pan czekał na pierwszego gola w ekstraklasie. Nareszcie się udało. Można by powiedzieć, że wpisał się Pan na listę strzelców rzutem na taśmę, bo przecież była to ostatnia kolejka w tym roku.
Rzeczywiście całą rundę czekałem na tę bramkę. Miałem trochę sytuacji, ale jakoś nie potrafiłem ich wykorzystać. Dzisiaj się udało i muszę się przyznać, że poczułem dużą ulgę. Kamień spadł mi z serca.
Nie miał Pan wrażenia, że piłkarze Korony trochę Pana zlekceważyli?
Być może tak. Przy rzutach rożnych miałem blokować bramkarza, ale Małkowski i obrońcy nie zrobili nic, by mi przeszkodzić. Piłka właściwie sama spadła mi na głowę.
W piątek obchodził Pan 22. urodziny. Lepszego prezentu chyba nie mógł Pan sobie zrobić.
To rzeczywiście fajny prezent. W piątek niemal każdy życzył mi tego, żebym wreszcie strzelił tego gola w ekstraklasie. Spełniły się one niemal natychmiast. Teraz mogę tylko żałować, że urodziny mam dopiero w grudniu. Może gdybym miał je wcześniej, na moim koncie byłoby kilka bramek więcej.
Czy żałuje Pan, że był to ostatni mecz w tym roku?
Trochę tak, bo wreszcie się odblokowałem. Wiedziałem, że w końcu nastąpi to przełamanie, a pierwszy gol, da mi wreszcie ten luz w grze. Dla mnie ta runda mogłaby jeszcze trochę potrwać, bo myślę, że udałoby mi się parę bramek jeszcze strzelić. Na treningach nie mam żadnych problemów ze skutecznością, wykorzystuję sytuacje. Brakowało mi tylko pierwszego gola w meczu o punkty.
Paradoksem jest to, że strzelił Pan dwa gole, grając na prawej stronie pomocy, a nie w ataku.
Kiedy trener powiedział mi, że mam grać w drugiej linii, to byłem w szoku. Od razu jednak dodał, że przecież nie mamy nic do stracenia, więc mam głównie zająć się atakowaniem. Wyszło chyba nieźle.
Koledzy powinni być wdzięczni. Nie tylko zapewnił Pan Lechowi zwycięstwo, ale także ogromne premie, które były "zamrożone" od klęski w Remes Pucharze Polski. Wyliczyliśmy, że gdyby Kolejorz znalazł się poza pierwszą trójką, prawie milion złotych leżałoby nadal w klubowej kasie.
W ogóle o tym nie myślałem, wchodząc na boisko. W szatni ani razu nie rozmawialiśmy o pieniądzach. Mówiliśmy sobie tylko, że musimy wygrać z Koroną. Nieważne jak, byleby wygrać, bo te trzy punkty pozwolą nam w spokoju przygotowywać się przez całą zimę.
Zabrał Pan z domu trochę gotówki? Z takiej okazji chyba wypada postawić kolegom po piwku.
Tuż po meczu udajemy się na klubową kolację wigilijną, więc na pewno będzie okazja, by uczcić to zwycięstwo.
Nie wszyscy będą mogli z Panem świętować. Teraz w pierwszym zespole Lecha jest kilku niepełnoletnich piłkarzy, którzy nie maja prawa pić alkoholu.
To już nie mój problem (śmiech). Na pewno tym, co mogą, po piwku postawię. Myślę, że zasłużyliśmy na to, by trochę nacieszyć się z tego, co osiągnęliśmy. Końcówka rundy była niezła. Choć wypadło wielu podstawowych zawodników, jesteśmy niepokonani od dziewięciu spotkań. Młodzież pokazała, że można na nią liczyć, choć oczywiście popełnialiśmy też błędy, wynikające z braku ogrania.
Trafił Pan do Lecha z II ligi, ale to wcale nie oznaczało, że otrzyma Pan kredyt zaufania. W Poznaniu od napastników wymaga się, by strzelali bramki, a Pan zawodził i szybko pojawiły się też głosy krytyki. Myślał Pan o tym, by poprosić działaczy o wypożyczenie do słabszego klubu?
Rzeczywiście przeczytałem o sobie kilka krytycznych uwag, ale chyba dobrze, że nie wziąłem ich sobie do serca. Po słabszych meczach miałem chwile zwątpienia, ale teraz nie myślę już o odejściu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?