Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budowa fregat wielozadaniowych dla Marynarki Wojennej w ramach programu Miecznik oznaczała będzie warte miliony inwestycje

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Wizualizacja fregaty powstającej w ramach projektu Miecznik. W ciągu najbliższej dekady mają powstać trzy takie jednostki.
Wizualizacja fregaty powstającej w ramach projektu Miecznik. W ciągu najbliższej dekady mają powstać trzy takie jednostki. PGZ S.A.
Budowa fregat wielozadaniowych dla Marynarki Wojennej RP w ramach programu Miecznik oznaczała będzie nie tylko dostarczenie nowoczesnych okrętów dla polskich sił zbrojnych, ale także liczone w setkach milionów złotych inwestycje w trójmiejskich stoczniach, transfer technologii do nich od zagranicznych partnerów oraz nowe miejsca pracy. Pierwsze skutki inwestycji widać będzie już wkrótce.

Perspektywy takie nakreślili eksperci podczas Forum Gospodarki Morskiej w Gdyni. Program Miecznik realizowany jest przez konsorcjum, w skład którego wchodzą Polska Grupa Zbrojeniowa S.A., PGZ Stocznia Wojenna w Gdyni oraz Remontowa Shipbuilding w Gdańsku. Budowa pierwszych trzech fregat wielozadaniowych dla Marynarki Wojennej RP odbywać ma się właśnie w Trójmieście, a kosztować może nawet kilkanaście miliardów złotych.

Projekt szybko przygotowywany

Cezary Cierzan, zastępca dyrektora projektów zbrojeniowych PGZ S.A. oraz dyrektor programu Miecznik, powiedział, że kończone są już prace nad projektem wstępnym fregaty, czyli jej platformy wraz ze zintegrowanym systemem walki. Przedłożony zostanie według planów do 30 listopada tego roku. Dzięki temu w najbliższych miesiącach zatwierdzony może być przez zamawiającego, czyli Agencję Uzbrojenia Ministerstwa Obrony Narodowej i Marynarkę Wojenną RP. Następnie, od kwietnia przyszłego roku, rozpoczną się bezpośrednie przygotowania do uruchomienia produkcji. Sam ten proces zainaugurowany ma zostać w sierpniu, symbolicznym paleniem blach.

Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, a - jak podkreśla Cezary Cierzan - dziś nic nie wskazuje, aby miało stać się inaczej, pierwsza z trzech fregat gotowa ma być do wodowania na przełomie 2025 i 2026 roku. Rozpoczną się wówczas jej próby portowe, morskie, zdawczo-odbiorcze i badania klasyfikacyjne. Spowoduje to, że, m.in. po wyszkoleniu załogi, w 2028 roku pierwsza fregata powinna trafić do służby w polskich siłach zbrojnych. Następna zasilić ma flotę Marynarki Wojennej RP już rok później, a ostatnia z pierwszej serii na przełomie 2030 i 2031 roku. Eksperci, którzy dyskutowali dziś w Gdyni, nie mieli jednak wątpliwości, że to dopiero początek. Pojawiły się opinie, iż podobnie, jak w przypadku programu budowy niszczycieli min typu Kormoran, Marynarka Wojenna RP zgłosi zapotrzebowanie na kolejne tego typu fregaty.

Sporo można już powiedzieć także na temat wyposażenia i uzbrojenia, jakie montowane ma być na nowych okrętach. Będą to m.in. radary dalekiego zasięgu, zdolne wykrywać cele powietrzne do odległości nawet 400 kilometrów, czy też sonary, lokalizujące okręty podwodne przeciwnika i wystrzelone torpedy. Załoga nowych fregat ma mieć także do dyspozycji co najmniej trzywarstwową obronę powietrzną. Jednostki te dzięki temu będą w stanie zwalczać cele od bardzo bliskiego dystansu aż do ponad stu kilometrów za pomocą rakiet woda-powietrze i artylerii rufowej. Okręt wyposażony będzie ponadto w kolejne rakiety typu woda-woda o zasięgu 200 kilometrów. Pozwoli mu to zwalczać inne jednostki na patrolowanym akwenie. Jednym z głównych elementów zintegrowanego systemu walki będzie specjalistyczny sprzęt radioelektroniczny. Tego typu urządzenia są w stanie zakłócać precyzję ewentualnych ataków przeciwnika, prowadzonych zarówno z powietrza, jak i z wody.

- Gwarantuję, że fregaty, które dostarczymy polskiej Marynarce Wojennej, będą w momencie wprowadzenia do służby wyposażone w najnowocześniejsze, dostępne technologie - podsumowuje dyrektor Cezary Cierzan.

Inwestycje w stoczniach

Platforma polskich okrętów bazowała będzie na rozwiązaniach technologicznych, wypracowanych już wcześniej przez Babcock International, partnera przedsięwzięcia, który buduje już fregaty dla Królewskiej Marynarki Wojennej Wielkiej Brytanii. W stoczni tego koncernu w Rosyth w Szkocji trwa proces produkcji. Jak powiedział w Gdyni Neil Bennett, zarządzający projektami okrętów w Babcock International, współpraca taka wiąże się z transferem nowoczesnych technologii, w tym do trójmiejskich stoczni oraz z pomocą Brytyjczyków w szkoleniu wykwalifikowanej kadry, mającej sprawnie i w terminie zrealizować projekt. Co więcej, zarówno przedstawiciele PGZ, jak i ich zagraniczni partnerzy, są zdania, że fregaty, budowane w przyszłości w Gdańsku i Gdyni, mogą być nie tylko jednym z najistotniejszych elementów modernizacji floty Marynarki Wojennej RP, ale stać się także atrakcyjnym towarem eksportowym.

Aby zrealizować terminowo zamówienie, niezbędna będzie m.in. przebudowa i budowa nowych hal w gdyńskiej PGZ Stoczni Wojennej, w tym konstrukcyjnych i prefabrykacji kadłubów oraz doposażenie ich w najwyższej klasy sprzęt, służący do automatyzacji produkcji. Konieczna jest ponadto modernizacja infrastruktury informatycznej. Proces produkcji, szczególnie w Gdyni, wzorowany ma być na rozwiązaniach, zaczerpniętych z Rosyth.

Andrzej Wojtkiewicz, dyrektor handlowy gdyńskiej PGZ Stoczni Wojennej, zadeklarował, że plan inwestycyjny w przypadku tego przedsiębiorstwa jest pokaźny. W gdyńskim zakładzie jego kosztorys sięgnie kwoty nawet 400 milionów złotych.

- Spowoduje to, że teren stoczni zamieni się wkrótce w jeden z największych placów budowy w Trójmieście - podsumowuje Andrzej Wojtkiewicz.

Realizacja programu Miecznik w przypadku PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni oznaczała będzie także potężny wzrost zatrudnienia w tym zakładzie. Przewiduje się, że w budowę fregat w szczytowym jej momencie zaangażowanych będzie jednocześnie aż pół tysiąca pracowników produkcji. Dla porównania, dziś w PGZ Stoczni Wojennej pracuje pięćset osób. Oznacza to w perspektywie najbliższych lat nawet podwojenie zatrudnienia.

Andrzej Wojtkiewicz nie ukrywał też, że znalezienie tylu nowych, wykwalifikowanych rąk do pracy, stanowiło będzie dla kierownictwa stoczni ambitne wyzwanie. Aby mu podołać, planowana jest jeszcze bardziej ścisła współpraca z trójmiejskimi uczelniami, w tym z Akademią Marynarki Wojennej w Gdyni, Politechniką Gdańską, czy Uniwersytetem Gdańskim.

Przedstawiciele PGZ Stoczni Wojennej nie wykluczają ponadto, że z własnej inicjatywy podejmą się kształcenia nowych pracowników, powołując szkoły zawodowe. Według Andrzeja Wojtkiewicza byłoby to korzystne nie tylko z punktu widzenia realizacji programu Miecznik, ale także dla długofalowego rozwoju stoczni. Dzięki temu szybciej udałoby się zlikwidować lukę pokoleniową na rynku wykwalifikowanej kadry dla branży stoczniowej w Trójmieście. Warto bowiem pamiętać, że na skutek przede wszystkim postawienia w stan likwidacji Stoczni Gdynia w 2009 roku, ale także kłopotów innych, mniejszych zakładów, tysiące fachowców zmuszonych zostało do wyjazdu z naszego regionu do pracy za granicą. Proces szkolenia ich następców nie odbywa się obecnie, niestety, w takim tempie, jakiego życzyliby sobie zarządcy trójmiejskich firm stoczniowych.

Z kolei Joanna Ryngwelska, zastępca dyrektora programu Miecznik w Remontowej Shipbuilding, zdradziła podczas Forum Gospodarki Morskiej, że nakłady inwestycyjne, związane z tym projektem, sięgnąć mogą w Gdańsku kwoty nawet 140 milionów złotych. Podobnie, jak w przypadku PGZ Stoczni Wojennej w Gdyni, planowany jest zakup nowego sprzętu, jak dla przykładu maszyn do cięcia blach i profili, czy linii prefabrykacji sekcji płaskich. Wybudowana ma też zostać hala do piaskowania i malowania konstrukcji blokowych. W przypadku niektórych z tych zamówień złożone zostały już zapytania ofertowe.

Transfer technologii zbrojeniowej

Korzyści dla trójmiejskich stoczni mogą być zatem ogromne, co zauważają nie tylko ich zarządcy, ale także inni specjaliści. Magdalena Nizik, dyrektor Thalesa w Polsce, kolejnego, brytyjskiego partnera programu Miecznik, podkreśliła, że przy realizacji tak kosztownego i obciążającego budżet państwa programu, ważne jest, aby jak największe kwoty z nim związane wydatkowane były w kraju.

- Miecznik jest właśnie takim przykładem, jednym z niewielu, niestety, w historii rozwoju polskiego przemysłu zbrojeniowego, szczególnie po 1989 roku - podsumowała Magdalena Nizik.

Nowe fregaty wielozadaniowe dla Marynarki Wojennej RP będą dość dużymi okrętami. Mierzyć mają niemal 140 metrów. Szczególnie imponujące są jednak ich zapowiadane osiągi. To m.in. moc ponad 32 MW, prędkość maksymalna 28 węzłów, zasięg ponad 7 tysięcy mil morskich i możliwość nieprzerwanego działania na morzu przez nawet dwa miesiące.

Poszukiwane firmy do współpracy
W ramach programu Miecznik będzie budowana baza firm gotowych do współpracy przy powstających fregatach.
Zgłoszenia do powstającego łańcucha dostaw można już prowadzić. Służy do tego strona: https://grupapgz.pl/projekt/miecznik.
Jak podkreślają przedstawiciele PGZ zależy im na długoterminowej współpracy, także przy ew. kolejnych projektach w przyszłości, a nie tylko na prostych dostawach i zakończeniu kooperacji. Firmy, które zgłoszą się do współpracy, dostaną, jeszcze w tym roku, specjalne formularze związane z prezentacją firmy i jej produktów.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Budowa fregat wielozadaniowych dla Marynarki Wojennej w ramach programu Miecznik oznaczała będzie warte miliony inwestycje - Dziennik Bałtycki

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski