Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Budżet obywatelski: Pomysły z peryferii miasta nie mogą się przebić

Bogna Kisiel
Bogna Kisiel
Bogna Kisiel
Budżet obywatelski to świetna inicjatywa. Doceniam pomysłowość oraz zaangażowanie poznaniaków. I choć sama idea jest mi bliska, to jednak mam mieszane uczucia, gdy przyglądam się bliżej jej realizacji.

Grzegorz Ganowicz, przewodniczący Rady Miasta i szef zespołu opiniującego projekty nie wyklucza, że potrzebne są pewne korekty. I zapowiedział publiczną dyskusję o budżecie obywatelskim. Popieram. Już po pierwszej edycji nasunęły mi się pewne spostrzeżenia, a nawet brzydkie podejrzenia. Ale pomyślałam: Pierwsze koty za płoty. Daj szansę!

Może się mylę, ale mam wrażenie, że jesteśmy troszeczkę manipulowani. Z jednej strony to pierwsze, urzędnicze sito jest potrzebne. Bo np. nie można zrealizować projektu na terenie, który nie należy do miasta. Z drugiej strony większość pomysłów, trafiających do kolejnego etapu, to przedsięwzięcia, które miasto wcześniej czy później chciało realizować. Przykład? Renowacja Areny, modernizacja ośrodka Rusałka, budowa torów łuczniczych, stadion na Golęcinie, przedszkole na Naramowicach (bardzo potrzebne, jestem na "tak"). Nowe propozycje mają małą szansę powodzenia.

Nowe propozycje mają małą szansę, by zakwalifikować się do finału

Przeglądając wnioski poznaniaków muszę przyznać, że najsilniejszym lobby w tym mieście są rowerzyści. I w poprzedniej, i w tej edycji liczba propozycji budowy ścieżek rowerowych i nowych stacji rowerów miejskich jest imponująca.

Cudownie, ale... Świat nie kończy się na centrum miasta, Ratajach, Malcie i Wartostradzie. Poznań to także peryferia, tam również mieszkają poznaniacy. Jednak ich pomysły do budżetu obywatelskiego nie mogą się przebić. Mieszkańcowi Krzesin, Pokrzywna czy Szczepankowa pozostaje wsiąść na rower, przejechać się "rekreacyjnie" trasą katowicką, by móc korzystać z uroków nadmaltańskich czy nadwarciańskich ścieżek rowerowych.

A to właśnie na tych peryferiach dzieci poboczem lub jezdnią chodzą do szkoły, bo chodników nie ma, a o trakcie pieszo-rowerowym RoweLove mogą pomarzyć. To tylko przykład, bo takich pomijanych części miasta jest więcej. Przy tej okazji może warto przypomnieć, że wśród tegorocznych finalistów jest projekt "Zejdźmy z drogi", przewidujący budowę chodnika na Naramowickiej.

Dlaczego tak się dzieje? Nie wiem. Nie umiem też odpowiedzieć na pytanie, czym kierował się zespół opiniujący, kwalifikując do finału pomysł przyspieszenia budowy ogrodu działkowego przy ul. Czarnucha, a nie np. ścieżkę rowerową i chodnik na Starołęckiej.

Budżet obywatelski przypomina mi drogą zabawkę, którą rodzice kupili dziecku. Może na nią popatrzeć, potrzymać, ale pobawić się już nie. Bo jeszcze zepsuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski