- Przez ponad 20 lat płaciliśmy składki na ubezpieczenie i tylko raz mieliśmy niewielką szkodę na 4 tysiące złotych z powodu zalania - mówi Lech Stefaniak, dyrektor muzeum.
Z 8 na 9 sierpnia ubiegłego roku nad Gosławicami przeszła burza, podczas której w zamku przestały działać systemy zabezpieczające cenne zbiory.
- Rozmiar szkód po wyładowaniu atmosferycznym poznawaliśmy stopniowo - mówi Lech Stefaniak. - Okazało się, że pole magnetyczne wytworzone przez uderzenie pioruna uszkodziło sygnalizację przeciwpożarową, system anty-włamaniowy i telewizję przemysłową. Natychmiast zgłosiliśmy ubezpieczycielowi szkody, a Urząd Marszałkowski pomógł je naprawić.
Towarzystwo ubezpieczeniowe uznało jednak, że nie było w muzeum spalonych ścian, wysadzonych gniazdek ani stopionych przewodów po uderzeniu pioruna, a więc doszło do wyładowania poziomego - między chmurami, a to nie wchodzi w zakres ubezpieczenia.
Po takiej odpowiedzi konińskie muzeum zmieniło towarzystwo ubezpieczeniowe i skierowało sprawę o wypłatę odszkodowania do sądu. Na pierwszej rozprawie zabrakło jednak przedstawiciela firmy ubezpieczającej. Dzień przed sprawą złożył on dopiero odpowiedź na pozew.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?