Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Butikowe biura z nagrodą SARP-u

Karolina Koziolek
Butikowe biura z nagrodą SARP-u
Butikowe biura z nagrodą SARP-u Paweł F. Matysiak
Nagrodę SARP za najlepszy budynek objęty ochroną konserwatorską otrzymał Karol Fiedor z zespołem. Architekci docenili obiekt za „skalę i tektonikę”, a mama inwestora za to, że jest po prostu słodki.

Stowarzyszenie Architektów Polskich doceniło w tym roku aż dwa obiekty z Poznania. Pierwszy raz od wielu lat. Nagrodę w kategorii obiekt specjalny zrealizowany na obszarze objętym ochroną konserwatorską otrzymał Ubiq Business Park. Nagrodzony został także słynny mural ze Śródki.

W Polsce poznańska architektura może kojarzyć się źle: z nieudaną realizacją dworca PKP, mało funkcjonalnym stadionem, zamkiem Przemysła... Nagród, które rzeczywiście liczą się w środowisku architektów, Poznań ma mało. Tendencję odwrócił Pixel, zrealizowany dla Allegro przy ul. Grunwaldzkiej, Brama Poznania na Śródce czy rozbudowa Biblioteki Raczyńskich przy Al. Marcinkowskiego. To jednak wyjątki od reguły „zachowawczości” i taniego efekciarstwa.

Okazuje się, że szczęście do architektury ma ostatnio ul. Grunwaldzka. To tutaj, pomiędzy ulicami Wojskową a Ułańską, znajduje się nagrodzony Ubiq. Nie spektakularny gmach, żadna nowa biblioteka, filharmonia, centrum kultury. To miejsce komercyjne - biurowiec, ale paradoksalnie stworzony bez zastosowania ciasnych komercyjnych zasad.

„Rozwiązanie architektoniczne nowych obiektów, ich skala, tektonika, użyte materiały - czerwona cegła i szara stal, formy przeszkleń, precyzyjne detale oraz sposób wpisania tego zespołu w okolicę - układ komunikacji, rozwiązania dziedzińca, chroniony starodrzew są dużymi walorami nagrodzonej realizacji” - czytamy w uzasadnieniu jury konkursowego. To samo, ale inaczej powiedziała mama architekta. „To takie słodkie miejsce” - uznała po pierwszych oględzinach.

Skala butikowa
Realizacja przy Grunwaldzkiej pokazuje, że deweloper może nie gonić za słynnym PUM-em, czyli powierzchnią użytkowo--mieszkalną, na korzyść architektury, klimatu miejsca czy zieleni.

Tak było w tym przypadku. Na działce pomiędzy ulicami Ułańską, Grunwaldzką i Wojskową rosło kilkadziesiąt kasztanowców. - Wiadomo było, że jak najwięcej z nich chcemy ocalić. Zieleń, to wielki atut tej działki - mówi Karol Fiedor, główny architekt Ubiq Bussines Park.

- Mogliśmy też zaprojektować obszerniejsze budynki, ale zrezygnowaliśmy na korzyść kameralnego dziedzińca między budynkami. Postawiliśmy na skalę butikową - dodaje.

Ostatecznie na 6,5 mkw. powstały trzy budynki. Dwa biurowce oraz obiekt, gdzie ma powstać galeria sztuki, gdzie mogą odbywać się konferencje. Całość powstała na dawnym terenie wojskowym. Działała tam kantyna wojskowa, a w ostatnich latach przedszkole. Stan techniczny budynków nie był najlepszy.

Jak zostałem inwestorem
- Teren od lat był w rękach poznańskiego przedsiębiorcy inwestującego w nieruchomości. To był zdaje się 2008 rok, kiedy przyszedł do mnie i zapytał, czy mógłbym przygotować koncepcję zagospodarowania tego miejsca. Nie bardzo wiedział, czy to dobra lokalizacja na biura, czy na mieszkania, szukał biura projektowego, które coś podpowie - wspomina architekt.

Działka nie miała dojazdu do drogi publicznej, trzeba było ją ustanowić sądownie. W międzyczasie, jak przy większości inwestycji, pojawili się sąsiedzi, którym nie w smak były zmiany na ich horyzoncie. Po kilu latach perypetii ostatecznie działka zmieniła właściciela.

- To był czysty przypadek. Pewnego razu opowiadałem inwestorowi, że w dotychczasowym miejscu, gdzie mieściła się nasza pracownia, nie bardzo mamy możliwość rozwoju. Zastanawiałem się nad nowym miejscem. Raczej głośno myślałem, niż wykonywałem jakieś kroki. Po kilku dniach kolega zadzwonił i zapytał, czy nie kupiłbym jego działki przy Grunwaldzkiej. Zupełnie mnie tym zaskoczył. Zawsze byłem architektem, nigdy inwestorem - opowiada Fiedor, zaraz dodał, że pomysł na tyle nim zawładnął, że ostatecznie kupił teren po dawnych koszarach.

Zaczęły się żmudne próby zdobycia kredytu. Wciąż trwał kryzys. Chodził po różnych bankach. W końcu trafił na dwóch panów, a starszy z nich po przemowie o założeniach projektu stwierdził, że była to najdziwniejsza prezentacja, jaką kiedykolwiek widział. Nie było "exeli", tylko emocje. Ale udało się.

Fiedor uznał, że skoro zaprojektował kilkadziesiąt obiektów, to o budowaniu wie wystarczająco wiele. Jednak okazało się, że projektowanie i budowanie różnią się bardziej, niż mógł przypuszczać. - Teraz widzę, że to, czego się podjąłem, było odważne na pograniczu głupoty. Okazało się, że po spłodzeniu trzech synów nadal byłem dziewicą. Tworzenie tego miejsca było dla mnie jak dojrzewanie - mówi.

Kompromisy
Fiedor był tu zarazem architektem i inwestorem. To zazwyczaj dwa różne światy, dwie osoby, których wizje ścierają się na budowie. Architekt chce najlepszych materiałów. Inwestor chce materiałów tanich. - Łącząc te dwie funkcje, działałem trochę jak schizofrenik. Jednego dnia budziłem się jako inwestor, drugiego jako architekt - żartuje Fiedor.

Poszedł z sobą samym na dwa kompromisy. Jeden dotyczył użytej cegły, drugi detalu architektonicznego, konkretnie profili optycznie podcinających fasadę. - Profile miały być aluminiowe, tworzone według specjalnie zrobionej matrycy. Jednak koszt ich wyprodukowania był horrendalny. Zrezygnowałem z nich na rzecz blachy tytanowej. Cegła z kolei zamiast z uznanej manufaktury pochodzi z małej cegielni z Wielkopolski. Oba kompromisy były słuszne - mówi architekt.

Jak zostałem architektem
Architektem uczynił go przedszkolny konkurs rysunku. Dzieci miały narysować dom swoich marzeń. Mały Karol Fiedor narysował dom przypominający wieżę Eiffla zbudowaną z różnokolorowych plamek.

- Praca pojechała na jakiś konkurs, a ja na apelu dostałem nagrodę. Była to książka „Kiedy ty zostaniesz budowniczym”. W książce pies oprowadzał dzieci po budowie i tłumaczył, czym jest koparka i dźwig. - Kiedy sam próbowałem sobie wytłumaczyć, czemu zostałem architektem, przypomniałem sobie ten moment. To te chwile, kiedy rodzice czytali mi bajkę, zadecydowały o mojej przyszłości - opowiada.

Po ukończeniu „Marcinka” chciał wprawdzie iść na prawo, ale wujek Zbigniew Leja skutecznie go od tego odwiódł. Przekonywał, że z tych dwóch zawodów, to zawód architekta jest dla uczciwych ludzi. I tak zostało.

Mural na Śródce
SARP docenił również słynny poznański mural. Otrzymał nagrodę w kategorii „Obiekty specjalne - zdarzenie architektoniczne”. W uzasadnieniu czytamy: „Oryginalne połączenie tradycyjnej sztuki tworzenia murali w dużej skali, przedstawioną treścią, niepozbawioną elementów dowcipu, żartu, w której zawarto intrygujący, graficzny przekaz architektoniczny”. Twórcą murala jest architekt Radosław Barek, a wykonawcą Fundacja Puenta. Pieniądze pochodziły z budżetu miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski