Był postrachem Wielkopolski. Powieszono go 38 lat temu. Jego zbrodnie wstrząsnęły całym krajem

Blanka Aleksowska
Blanka Aleksowska
Grzegorz Tyklewicz to dziś bohater licznych kryminalnych podcastów i opowieści
Grzegorz Tyklewicz to dziś bohater licznych kryminalnych podcastów i opowieści Pixabay
Był postrachem Wielkopolski, jego zbrodnie były wyjątkowo brutalne. 30 maja mija 38 lat od powieszenia Grzegorza Tyklewicza, który pod koniec lat 70-tych zamordował trzy osoby.

W mediach nazywany bywa do dziś "polskim Christianem Greyem", choć określenie to - przywodzące na myśl romantyczną historię filmową i przystojnego bogacza - zbędnie uatrakcyjnia historię brutalnego zwyrodnialca. Mowa o Grzegorzu Tyklewiczu, który swoje mroczne, perwersyjne fantazje erotyczne wcielił w życie. 30 maja mija 38 lat, odkąd wykonano na nim wyrok śmierci za trzy zabójstwa, które popełnił pod koniec lat 70. Miał jednak znacznie więcej na sumieniu.

Na tropie

W 1978 roku na jednym z pól we wsi Tomice (gmina Stęszew) przechodzień odkrył zwłoki kobiety. Była przykryta słomą, miała zadartą do góry spódnicę, usta zatkane szalikiem. Nieopodal leżał sweter i rękawiczki, które później okazały się bardzo istotnym dowodem w sprawie. Obok widać było świeże ślady opon, które - jak ustalono - pozostawiło auto marki Żuk.

Ofiarą była 21-letnia Krystyna C. Sekcja zwłok wykazała niezwykłą brutalność sprawcy zabójstwa, ale nie doszło do gwałtu. Na polu i na ciele kobiety zabójca zostawił jednak wiele swoich śladów biologicznych. Kwestią czasu było namierzenie go i wyjaśnienie, dlaczego zabił. W międzyczasie na milicję zgłosiła się młoda kobieta, która poinformowała, że została zgwałcona przez mężczyznę o "romskim wyglądzie", poruszającego się dostawczym samochodem. W trakcie przesłuchań osób mieszkających w pobliżu tych terenów natrafiono na kobietę, która opowiedziała milicjantom o swoim byłym mężu - nadzwyczajnie brutalnym i agresywnym. Posiadał on dostawcze auto i "romskie" cechy fizyczne.

Funkcjonariuszom udało się dotrzeć do właściciela żuka, w którego schowku miały znajdować się robocze rękawiczki. Zeznał on, że jakiś czas temu wypożyczył auto swojemu dobremu znajomemu - Grzegorzowi Tyklewiczowi.

I tak - już kilka tygodni po odkryciu zwłok Krystyny C. - tropy prowadzą do Grzegorza Tyklewicza. To mężczyzna znany milicji, notowany za liczne kradzieże. Na początku grudnia podejrzany zostaje zatrzymany. Przyznaje się do zabójstwa 21-latki.

"Nie mogłem się opanować"

Jak zeznaje funkcjonariuszom Tyklewicz, Krystynę C. poznał właśnie w listopadzie 1978 roku w poznańskiej kawiarni. Podczas wspólnej przejażdżki żukiem po okolicach Poznania, w pewnym momencie mężczyzna skręcił w okolice lasu w Tomicach. Postanowił namówić ją na seks. Ale kobieta nie chciała się zgodzić. Przy kilku próbach inicjacji stosunku odpychała Tyklewicza, konsekwentnie odmawiała. "Wtedy lewą ręką chwyciłem ją z tyłu za szyję, a prawą sięgnąłem do kabiny auta, wyjmując klucz. I tym kluczem uderzyłem ją w głowę. Nie pamiętam, ile razy ją uderzyłem. Gdy stwierdziłem, że nie żyje, zaciągnąłem ją w krzaki i przykryłem słomą" - zeznał milicji mężczyzna. Jak tłumaczył, "był podniecony, nie mógł się opanować". Zanim zostawił tam zamordowaną kobietę, okradł ją jeszcze z biżuterii, którą miała na sobie.

9 miesięcy później, w sierpniu 1979 roku na posterunek MO w Tarnowie Podgórnym zgłasza się mężczyzna, który informuje, że w krzakach przy jednej z polnych dróg w gminie Kaźmierz odkrył zwłoki kobiety. Zamordowanej licznymi ciosami tępym narzędziem w obrębie czaszki. Ciało przykryte było słomą. Zupełnie jak w przypadku Krystyny C.

Do zamordowania kobiety przyznaje się Tyklewicz. 40-letnia Bernardyna R. była jego kochanką. Spotykali się przez kilka tygodni. Podczas jednej ze schadzek mężczyzna wyznał jej, że "musi wracać do domu, do żony". Wtedy kobieta… ugryzła go w członka. To rozwścieczyło Tyklewicza. I za to zginęła, uderzona kilkakrotnie korbą w głowę. Tu również - zanim pozostawił ciało w zaroślach - okradł ofiarę z pierścionków, które miała na dłoni.

Coraz więcej win

Wszystko wskazywało na to, że Tyklewicz to zabójca na tle seksualnym, a jego ofiarami padać miały kobiety. Do czasu, gdy milicjanci połączyli go ze sprawą zaginionego taksówkarza z Poznania. Podczas przesłuchań kryminalni wykryli, że Tyklewicz szalenie przypomina mężczyznę podejrzanego o wystawienie na sprzedaż kradzionego auta i podszycie się pod jego zaginionego właściciela.

Tyklewicz przyznał się do zabójstwa taksówkarza, Romana K. Tę zbrodnię - w przeciwieństwie do zabójstw kobiet - zaplanował. Dokonał jej w lutym 1978 roku. Podczas zamówionego kursu do Zielonej Góry, Tyklewicz nagle zażądał zatrzymania się w Grodzisku Wielkopolskim. Wysiadł z samochodu. W ślad za nim wysiadł kierowca taksówki, domagając się zapłaty za przebytą drogę. Wówczas Tyklewicz uderzył, a następnie skopał go po głowie. Później, gdy zorientował się, że taksówkarz jeszcze żyje, zadał mu w głowę ciosy młotkiem. Ciało zakopał w ziemi, w okolicach Duszników. Auto przejął, by je sprzedać.

W 1980 roku powstał akt oskarżenia przeciwko Tyklewiczowi. Dowody obciążające go w sprawach i liczne prowadzące do niego ślady, które zignorował, w zupełności pozwalały na udowodnienie mu winy. Być może dlatego postanowił bronić się, próbując co rusz zmieniać wersje wydarzeń, wprowadzać w błąd milicjantów, prokuraturę i sąd i wymyślając kolejne kłamstwa. Starał się lawirować, by utrudnić postępowanie. Kilka razy przyznawał się do zbrodni i wycofywał się z tego. Ani to, ani psychiatryczne badania i obserwacje, którym został poddany, nie pomogły mu uniknąć ani złagodzić kary. Po długim, trudnym i powtarzanym procesie, w lipcu 1983 roku Sąd Wojewódzki w Poznaniu wydał wyrok uznający Tyklewicza za winnego potrójnego morderstwa. Skazano go na śmierć poprzez powieszenie. Wyrok ten podtrzymał później także Sąd Najwyższy.

Grzegorza Tyklewicza stracono 30 maja 1985 roku w jednym z miejskich zakładów karnych.

Seksualny drapieżca

Grzegorz Tyklewicz to dziś bohater licznych kryminalnych podcastów i opowieści. Jego mroczny życiorys szczególnie naświetlał pisarz Michał Larek. Historię prześledził czytając akta spraw i zeznania Tyklewicza. W podcaście "Grzegorz Tyklewicz. 50 twarzy zabójcy" Larek wskazuje, że zbrodnie i dewiacyjne upodobania mężczyzny wychodziły na jaw stopniowo, długo po jego zatrzymaniu i unicestwieniu. Prócz trzykrotnego zabójstwa, Tyklewicz dopuszczał się również napaści seksualnych, gwałtów i kradzieży. Działał - jak zaznacza Larek - zupełnie nieprzemyślanie, jakby kompletnie nie obawiał się konsekwencji.

W trakcie procesu w jego sprawie, licznych badań psychiatrycznych, studiowania jego życiorysu oraz zbierania dowodów, wyłonił się w końcu całościowy obraz psychologiczno-kryminalny Grzegorza Tyklewicza. Jak udało się ustalić i udowodnić, jego życie było pasmem przeróżnych przestępstw i zbrodni, które popełniał dla rozmaitych korzyści i zysków. Był nie tylko mordercą, ale także przestępcą seksualnym, gwałcicielem, bigamistą, złodziejem i oszustem. Dopuszczał się fałszerstw i manipulacji. Notorycznie kłamał i wprowadzał otoczenie w błąd.

Według swoich opowieści - które mogły być prawdą - od lat nastoletnich Tyklewicz uwodził dziewczyny i kobiety, a w trakcie całego życia nawiązał romans z nawet 500 kobietami. Bardzo liczne kontakty seksualne lubił okraszać przemocą i przymusem. To go pociągało. Gdy nie miał możliwości współżycia z kobietą, zadowalał się masturbacją i kontaktami seksualnymi ze zwierzętami. Nie był w stanie zaspokoić swoich popędów nawet w dorosłym życiu, spotykając się z kilkoma kobietami dziennie.

Choć sam nie doświadczał przemocy w domu jako dziecko, bywał jej sprawcą. Całokształt jego życiorysu oraz historii występków, przestępstw i zbrodni pokazuje profil powolnie brutalizującego i kształtującego się mordercy.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

Obserwuj nas także na Google News

W lutym 2013 roku mieszkanka Poznania wracając w nocy z towarzyskiego spotkania została skrępowana i zgwałcona przez nieznanego mężczyznę. Dzięki badaniom DNA policjanci zatrzymali podejrzanego, który już wcześniej dopuścił się gwałtów. Zobacz też - Zapadł wyrok w głośnej sprawie pedofila z Lubska: Przejdź dalej -->

Nierozwiązane i tajemnicze sprawy to specjalność tych policj...

iPolitycznie - w jakim momencie w relacji polsko-ukraińskich jesteśmy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski
Dodaj ogłoszenie