Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Całe Kotwasice żyją tragedią pod Turkiem

Andrzej Kulej
Z samochodu, którym jechał rodzina, prawie nic nie zostało.
Z samochodu, którym jechał rodzina, prawie nic nie zostało. Grzegorz Broniarczyk
W czwartek w Wymysłowie w tragicznym wypadku zginęła pięcioosobowa rodzina z Kotwasic niedaleko Turku. Wracali z pogrzebu siostry głowy rodziny. Najmłodsza córka miała zaledwie 10 lat. W piątek w jej szkole podstawowej miała się odbyć uroczystość pasowania pierwszaków na uczniów połączona z dniem nauczyciela. Z powodu żałoby impreza została odwołana. We wsi wszyscy mówią tylko o tragedii tej rodziny. Panie z Koła Gospodyń Wiejskich zbierają wśród mieszkańców wsi pieniądze na ubiory na ostatnią drogę.

Do wypadku doszło w czwartek na prostym odcinku drogi nr 72 między Tuliszkowem a Turkiem. Jak udało nam się ustalić, kierujący volkswagenem vento 19-latek prawdopodobnie wyprzedzał kolumnę samochodów, nie zdążył schować się między pojazdami i uderzył czołowo w jadącą z przeciwka ciężarówkę volvo. W aucie oprócz niego wracali z pogrzebu rodzice, 10-letnia siostra i 13-letni brat. Wszyscy zginęli na miejscu. Pojazd był tak zmiażdżony, że wrak nie przypominał samochodu. Do domu zostało im jedynie około 12 kilometrów.

Z całej rodziny przeżyła tylko najstarsza córka, która na pogrzeb nie pojechała. Przy próbie schowania się między samochodami vento otarł się o auto dziadka kierowcy, które wypadło z drogi i uderzyło w ogrodzenie. Na szczęście pasażerom tego pojazdu nic się nie stało, podobnie jak kierowcy ciężarowego volvo.

Do niewielkich Kotwasic położonych niedaleko Turku wiadomość o wypadku dotarła tego samego wieczoru i wywołała wielkie poruszenia i niedowierzanie. Mieszkańcy przekazywali ją sobie pocztą pantoflową i wkrótce o tragedii wiedzieli wszyscy.

- O niczym innym się u nas teraz nie mówi. Wszyscy jesteśmy w szoku. To pierwszy tak tragiczny wypadek, jaki się u nas zdarzył. Ta tragedia jest dla nas niewyobrażalna. Ja nie mogę w to uwierzyć. Nie wiem jak sobie z tym poradzić, a co dopiero ma powiedzieć ta biedna dziewczyna, która została. Co ma powiedzieć reszta rodziny? Niektórzy mówią, że to wola Boga, ja wierzę, że każdy ma swoją świeczkę, która po prostu kiedyś gaśnie - nie kryje wzruszenia Teresa Hoffman. - Teraz razem z kołem gospodyń wiejskich i naszą panią sołtys zbieramy pieniądze na ubiory dla nich na ostatnią drogę. Ludzie bardzo chętnie dają, kto ile może, bo każdy rozumie ten ból. My tu wszyscy sobie nawzajem pomagamy, jesteśmy razem. Jak spalił się dom w sąsiedniej wiosce, to też zbieraliśmy pieniądze na odbudowę. Ważne żeby w trudnych sytuacjach być razem, nie zostawiać nikogo samego z jego problemami.

W piątek w miejscowej szkole podstawowej, do której chodziła najmłodsza 10-letnia ofiara wypadku, miało się odbyć pasowania pierwszaków na uczniów połączone z obchodami dnia nauczyciela.

- Pani dyrektor ogłosiła żałobę i wszystkie uroczystości zostały odwołane. Dobrze zrobiła, bo jak świętować w takiej sytuacji - mówi przez łzy pani Helena z Kotwasic. - Ta dziewczynka, która zginęła, chodziła do klasy z moją wnuczką. Nie mogę pogodzić się z tą tragedią… Część mojej rodziny była na tym samym pogrzebie, z którego oni wracali. Były u nas wypadki, ale żeby na raz zginęło pięć osób z jednego domu… To jest wprost nie do uwierzenia, nie do opisania i ciężkie do przeżycia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski