Cegielski rozpoczyna wyprzedaż majątku

Sytuacja firmy Hipolit Cegielski Poznań jest dramatyczna. Pieniędzy brakuje nawet na odprawy dla zwalnianych pracowników. Stąd pomysł na szybkie zbycie FPS. Ponieważ procedura sprzedaży tej fabryki prywatnemu przedsiębiorcy zajęłaby minimum pół roku, wymyślono więc inny sposób. FPS przejmie rządowa Agencja Rozwoju Przemysłu. Jako podmiot nadzorowany przez Ministerstwo Skarbu Państwa nie musi startować w przetargu, tylko niemal od razu nabyć poznański zakład.

Jeśli tak się stanie, to formalnie ARP zajmie się sprzedażą FPS. Czy znajdą się chętni? - Nie ukrywamy zainteresowania FPS, chociaż to, czy byśmy ją kupili, także w pewnym stopniu wynika z tego, czy będziemy dostarczać tramwaje Poznaniowi - mówi Michał Żurowski, rzecznik bydgoskiej Pesy.

Zarząd Cegielskiego liczy, że za swoją fabrykę może otrzymać kilkadziesiąt milionów złotych. Ostateczna cena zależeć będzie jednak od wartości majątku, jaki wejdzie w skład FPS. Pieniądze uzyskane od agencji w części miałyby zostać przeznaczone na wypłaty oraz odprawy dla zwalnianych pracowników HCP.

Jarosław Lazurko, prezes Cegielskiego, chciałby, aby transakcja na przejęcie udziałów w FPS przez ARP została podpisana już na początku listopada.

Działania CBA mogą negatywnie wpłynąć na Cegielskiego - uważa prezes HCP

Jednak plany władz HCP może pokrzyżować Centralne Biuro Antykorupcyjne. - Obawiam się, że ostatnie czysto polityczne działania CBA mogą negatywnie wpłynąć na proces restrukturyzacji naszej firmy. Za stocznie i za "Cegielskiego" odpowiadają te same osoby, zarówno w ARP, jak i w Ministerstwie Skarbu Państwa - wyjaśnia prezes Lazurko. Według niego po akcji CBA osoby z ARP być może będą bały się podejmować decyzje. - Jeśli przez to transakcja przejęcia FPS opóźniłaby się, to nie można wykluczyć, że "Cegielski" musiałby ogłosić upadłość - przekonuje Lazurko.

Zamieszanie wokół Agencji Rozwoju Przemysłu nie jest jedynym zmartwieniem władz Cegielskiego. Mają one także problem z gruntami na poznańskich Ratajach, gdzie znajduje się fabryka W5 należąca do Cegielskiego (zajmuje się produkcją dmuchaw). Okazuje się, że roszczenia do gruntów, na których stoi zakład zgłaszają trzy osoby. Jedna z nich jest spadkobiercą przedwojennego właściciela, a dwaj pozostali odkupili prawa do roszczeń.

- Zapewne byśmy doszli do ugody z tymi panami, tylko że jest jedna przeszkoda. Już raz zostało zawarte porozumienie, które teraz oni podważają. Nie mamy więc pewności, czy później także nie będą występować z kolejnymi roszczeniami - wyjaśnia prezes Cegielskiego. Według niego sprawa najprawdopodobniej zakończy się w sądzie.

Zgodnie z planami grunty na Ratajach także mają trafić na sprzedaż. - Jak tylko będziemy mieć fundusze, to przeprowadzimy W5 na Dębiec, a tamte budynki będą wydzierżawione, do czego mamy prawo. Kiedy zostanie wyjaśniony status prawny gruntów, to być może je także sprzedamy - dodaje Jarosław Lazurko.

Jednak te pieniądze nie cofną zwolnień, do których doszło w zakładzie. Wypowiedzenia już otrzymało ok. 400 osób. Kolejne 85 ma je dostać wkrótce. Na 23 października związkowcy zapowiedzieli ogólnopolską akcję w obronie miejsc pracy w Cegielskim.