Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Celem jest budowa Metropolii Poznań

Bogna Kisiel, Paulina Jęczmionka-Majchrzak
Celem jest budowa Metropolii Poznań
Celem jest budowa Metropolii Poznań Grzegorz Dembiński
Miasto i powiat mogą stawić czoła krajowej i europejskiej konkurencji. Muszą więc połączyć siły i budować Metropolię Poznań. Zyskają na tym mieszkańcy aglomeracji poznańskiej.

Co władze miasta powinny zrobić, żeby zatrzymać odpływ mieszkańców? Zdaniem wielu ekspertów, tego trendu nie da się całkowicie zatrzymać.

Zobacz też: Poznaniacy uciekają z miasta do powiatu

– To tendencja ogólnoświatowa, inne duże miasta, np. Kraków, Wrocław też tracą mieszkańców. Poznań i tak jest w dobrej sytuacji, w porównaniu np. z Łodzią – mówi dr Krzysztof Szwarc z Katedry Demografii i Statystyki Uniwersytetu Ekonomicznego. – Społeczeństwo kieruje się czynnikami ekonomicznymi, poza tym chce swobody i wygody na własnym podwórku. Trudno odmienić takie podejście. Jeśli miasto chce przyciągnąć do siebie mieszkańców, musi zaproponować im coś „ekstra”, sprawić, że będą mu czegoś zazdrościć. Choć trudno wyrokować, podziałać może np. darmowa komunikacja dla zameldowanych, szerszy i łatwiejszy dostęp do pewnych usług medycznych czy tania wyprzedaż pustostanów.

Granice się zacierają
Grzegorz Ganowicz, przewodniczący poznańskiej rady miasta, przekonuje, że władze dużo robią, by zatrzymać mieszkańców, ale indywidualne potrzeby z reguły zwyciężają. I zamiast z nimi walczyć, warto się zastanowić, jak je pogodzić z dobrym funkcjonowaniem miasta.
– Przez ten ciągły przepływ ludności granice miasta coraz bardziej się zacierają. Poznań i tzw. obwarzanek, czyli gminy powiatu poznańskiego, stają się coraz bardziej jednolitym organizmem. I jemu, jako całości, mieszkańców nie ubywa, a wręcz przeciwnie – mówi Grzegorz Ganowicz. – Dlatego potrzebne są wspólne działania i inwestycje. Musimy przestać myśleć jednostkowo, a zacząć rozważać sprawy Poznania w kontekście całej aglomeracji. Tu życie wyprzedziło już rozwiązania prawne, bo nasi mieszkańcy żyją właśnie jako aglomeracja.

Na jej budowę stawiają także władze powiatu, wskazując, że innego rozwiązania nie ma. Pomysł rzucony jakiś czas temu o przyłączeniu do Poznania okolicznych gmin nazywają nieprzemyślanym i niezgodnym z wolą mieszkańców gmin, którzy chcą zachować niezależność swoich małych ojczyzn.

– W tej grze nie ma już miejsca na solistów, bo takie działanie byłoby niekorzystne dla mieszkańców – uważa Jan Grabkowski, starosta poznański. – Ich codzienne życie toczy się pomiędzy miastem a powiatem. Wielu mieszka i płaci podatki w tym drugim, ale pracuje w Poznaniu i tutaj robi zakupy, korzysta z oferty kulturalnej, rozrywkowej. Nie można się na to oburzać, takie jest życie. Nie ukrywamy, że bycie obwarzankiem stolicy regionu dużo nam daje i sprawia, że jesteśmy w krajowej czołówce pod względem rozwoju gospodarczego. Tylko jako całość – z miastem – tworzymy konkurencyjną, atrakcyjną i dynamiczną ofertę.

Wspólnie sięgać po kasę
Starosta dodaje, że mieszkańcy oczekują od tej całości jednolitych działań. Stąd funkcjonujące już wspólnie m.in. komunikacja publiczna, gospodarowanie odpadami, urząd pracy, zespół do spraw orzekania o niepełno-sprawności. A dzięki temu, że gminy i miasto tworzą Stowarzyszenie Metropolia Poznań, przed nimi ogromna szansa w postaci Zintegrowanych Inwestycji Terytorialnych – nowego unijnego programu na lata 2014-2020. Metropolia ma dostać z niego 196,6 mln euro, czyli ponad 830 mln zł.

Za te fundusze chce się zrealizować 12 strategicznych projektów. Jako że przemieszczanie się pomiędzy gminami i miastem wciąż wymaga poprawy, ponad połowa pieniędzy – 108 mln euro – ma pójść na budowę co najmniej 40 zintegrowanych węzłów przesiadkowych przy stacjach kolejowych znajdujących się w gminach, a także przy najważniejszych pętlach i przystankach tramwajowych, autobusowych i wodnych w Poznaniu. W ramach tych działań mają powstawać parkingi (np. typu „parkuj i jedź”), drogi dojazdowe, tunele, wiadukty, w tym np. wiadukt na ulicy Grunwaldzkiej, na granicy z Plewiskami.

– Dyskusja o tym ostatnim była długa i wymagająca, ale pokazała, że aglomeracja to nie tylko puste hasło – mówi Jan Grabkowski. – W tej i wielu innych sprawach potrafiliśmy wypracować z miastem i gminami kompromis. Ważnym przykładem jest też przebudowa ulicy Gdyńskiej. Choć początkowo prezydent Jaśkowiak uważał, że projekt poza granicami miasta jest zbyt rozbudowany, dogadaliśmy się. Pokazaliśmy natężenie ruchu i potrzeby m.in. mieszkańców Koziegłów. Zaczęliśmy myśleć szerzej. I wspólnie pozyskaliśmy 13 mln euro z ZIT na dwujezdniową ulicę i dwa ronda.

Innym wyzwaniem powstającej aglomeracji, w którym mają pomóc pieniądze z ZIT, jest budowa Poznańskiej Kolei Metropolitalnej, a także ujednolicenie szkolnictwa zawodowego przez rozbudowę Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Poznaniu i Swarzędzu. Starosta uważa, że wyzwaniem wspólnej przyszłości będzie również ujednolicenie szkolnictwa, opieki zdrowotnej czy kultury.

Integracja komunikacji
Zdaniem Łukasz Mikuła, poznańskiego radnego z PO, postęp jest widoczny szczególnie w komunikacji publicznej.

– Dla nowoczesnej metropolii to krwiobieg wyznaczający puls i rytm miasta oraz gmin, decydujący o jakości życia mieszkańców i wywierający pozytywny wpływ na środowisko naturalne – mówi Piotr Snuszka, dyrektor ZTM w Poznaniu. – Dlatego od wielu lat konsekwentnie budujemy zintegrowany system transportu zbiorowego na obszarze aglomeracji poznańskiej. Stanowi on duże ułatwienie dla pasażerów, którzy korzystają z jednej taryfy biletowej oraz z ujednoliconego systemu informacji pasażerskiej. Integracja podwyższa także standard komunikacji poprzez korzystną dla pasażerów modyfikację układu linii i rozkładów jazdy.

Na podstawie zawartych porozumień międzygminnych ZTM zarządza transportem w Poznaniu i w 13 gminach. – PEKA to duże udogodnienie, pozwala bez problemów przesiadać się z autobusów podmiejskich na miejskie i tramwaje – twierdzi Zbigniew Kaczmarek, który niedawno przeprowadził się z Poznania do Komornik. – Trochę mnie zaskoczyło, że bilet na strefę A+B jest droższy. Korzystam z autobusów 702 i 703. Częściej jeżdżę tym pierwszym, bo na jego trasie nie ma tak dużych korków. Wszyscy z utęsknieniem czekają na zbudowanie brakującego fragmentu obwodnicy Poznań-Wronczyn, bo wtedy ul. Poznańska w Komornikach zostanie odciążona.

Wspólną komunikacją zainteresowane są kolejne gminy. W tym roku podpisano listy intencyjne ze Swarzędzem, Kleszczewem i Tarnowem Podgórnym. – W lutym tego roku w gminach Kleszczewo i Swarzędz wprowadzono tzw. model gminny systemu PEKA – mówi Agnieszka Smogulecka z ZTM. – W tym systemie gminy, organizujące samodzielnie komunikację publiczną, korzystają z infrastruktury systemu PEKA (czytników kart, systemu informatycznego, sieci sprzedaży i obsługi klienta), ale na podstawie własnej taryfy. Pasażerowie zyskali możliwość zapisania biletów okresowych różnych organizatorów transportu wg ich własnej taryfy, a także możliwość zakupu biletów okresowych przez internet.

W 2012 r. we współpracy z Urzędem Marszałkowskim został wprowadzony bilet „Bus-Tramwaj-Kolej”. – Obowiązuje on w pociągach Przewozów Regionalnych i Kolei Wielkopolskich w promieniu ok. 30 km od Poznania oraz w komunikacji miejskiej w Poznaniu – dodaje A. Smogulecka.

Chaos przestrzenny
Nieźle wygląda też współpraca w dziedzinie turystyki. – PLOT zajmuje się miastem i w dużej mierze powiatem poznańskim – mówi radny Mikuła. – Oferta turystyczna jest coraz bardziej zintegrowana.

Gorzej jest w gospodarce odpadami. Związkiem GOAP co rusz targają konflikty. – Ta współpraca nie jest idealna – przyznaje Ł. Mikuła. – W związku jest Poznań, mający udziały w Remondisie i będący właścicielem ZZO oraz spalarni, a z drugiej strony są gminy, które mają inną specyfikę zabudowy niż miasto i inne doświadczenia w zagospodarowaniu odpadów. Połączenie tak różnych podmiotów w jeden organizm jest problematyczne.

Jednak prawdziwa katastrofa to planowanie przestrzenne. – Przez ostatnie 15 lat te procesy w Poznaniu, a szczególnie w gminach wymknęły się spod kontroli – przyznaje Ł. Mikuła. – To wina systemu planowania w Polsce, który jest bardzo dziurawy. W efekcie rozwój aglomeracji potoczył się chaotycznie. Od 1990 r. nie mieliśmy wspólnej, rozwojowej polityki planistycznej. Każda gmina robiła po swojemu.

Zobacz też: Poznaniacy uciekają z miasta do powiatu

Stąd konflikty, np. na linii Poznań – Czerwonak o budowę spalarni czy między Czerwonakiem a Swarzędzem, gdzie kością niezgody była hala magazynowa Brosa, która stanęła na granicy tych dwóch gmin.

– Mosina to jest jedno wielkie deweloperstwo, bardzo się rozbudowuje. Oni chcą poprowadzić przez park narodowy „autostradę” – mówi Lech Mergler ze Stowarzyszenia „Prawo do Miasta”. – Poznaniacy wyprowadzają się do sąsiednich gmin i trafiają do kolejnych blokowisk. Kiedyś ktoś powiedział na komisji gospodarki komunalnej, że niektóre z tych osiedli wyglądają, jak pegeerowskie bloki w polu.

Radny Mikuła przypomina, że pierwsze takie wspólne projekty planistyczne powstały w Stowarzyszeniu Metropolia Poznań. – Ale nie są umocowane prawnie – uprzedza Ł. Mikuła. - Od dobrej woli i świadomości gmin zależy, czy dostosują się one do wspólnego sposobu postępowania. Nie jest to skomplikowane. Sprowadza się do lokalizowania zabudowy w sąsiedztwie już istniejącej infrastruktury, tam gdzie jest dobry dostęp do transportu publicznego oraz chronienia cennych przyrodniczo terenów przed zabudową.

Miliony dla związku
Wiele z tych problemów można byłoby rozwiązać z korzyścią dla mieszkańców, gdyby udało się utworzyć jeden wspólny organizm – Metropolię Poznań. Nie jest o to łatwo, bo interesy gmin są różne, a do tego dochodzą ambicje samorządowców i ich opór przed oddaniem choćby odrobiny władzy. Ponadto nadal otwarte pozostaje pytanie, jaki docelowo powinien być model metropolii.

– Rozwiązanie typu hanowerskiego jest ciekawe. Region ma swojego prezydenta i radę metropolii. Nim jednak do tego doszło minęło 40 lat. Wcześniej wspólne zadania realizowano w oparciu o związki międzygminne. Włączenie miasta do powiatu nastąpiło w momencie, kiedy Hanower liczył nieco ponad ponad 40 proc. mieszkańców całej metropolii. Poznań nadal ma więcej mieszkańców niż powiat – mówi Ł. Mikuła. - Nasze miasto najlepiej nadaje się do modelu hanowerskiego, bo mamy jeden powiat ziemski obwarzankowy tak, jak to było w Hanowerze. Nie ma u nas innych ośrodków powiatowych, które utraciłyby swój status.

Jednak w obecnych uwarunkowaniach prawnych nie można przekopiować pomysłu z Hanoweru. – Myślę, że uchwalona w poprzedniej kadencji Sejmu ustawa o związkach metropolitalnych nie jest zła, ale chyba pod nowymi rządami nie wejdzie w życie – mówi radny Mikuła.

Zobacz też: Poznaniacy uciekają z miasta do powiatu

Aglomeracja poznańska warunki ustawowe spełnia. Związek metropolitalny odpowiadałby za gospodarkę przestrzenną, promocję, transport, rozwój. Gdyby Poznań połączył się z powiatem do budżetu związku wpływałoby dodatkowo 140 mln zł rocznie przez pięć lat.

Jednak, by ustawa weszła w życie, konieczne są trzy rozporządzenia. A tych nie ma. W marcu Jarosław Zieliński, wiceminister MSWiA zapowiedział jej nowelizacją, bo jak twierdzi: - Ustawa jest po prostu fatalna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski