Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie tańczę do rana

jot
Do Spały obronić tytuł \* 10 października "Na Rynek marsz!" \* Dzień wcześniej każdy z nas może startować wokół Błoń

Ambasador Krakowa Robert Korzeniowski:

Ambasador Krakowa Robert Korzeniowski:

Do Spały obronić tytuł \ 10 października "Na Rynek marsz!" \ Dzień wcześniej każdy z nas może startować wokół Błoń

- Jest Pan w okresie treningowym, już startowym, w hali, ale też nadal - balowym. Ostatnio widziano Roberta Korzeniowskiego w towarzystwie małżonki na ekskluzywnym balu w Urzędzie Miasta Krakowa. Czy te zabawy nie przeszkodzą w przygotowaniu do sezonu, którego głównym celem jest obrona tytułu mistrza świata w chodzie na 50 km w Sewilli?
- Nie przeszkodzą. Wszystko jest zaplanowane rozważnie. Swoje kilometry na treningach zaliczam. Natomiast obecność na balach jest miłym przerywnikiem. Niemniej do balowiczów się nie zaliczam, nieraz wpadam tam z krótka wizytą. Nie chcę zawieść organizatorów, skoro mnie proszą o przybycie. Tak więc na niejednej zabawie jestem tylko jako gość honorowy i niebawem znikam. Nigdy nie tańczę do białego rana, bo od świtu czeka mnie kolejny trening.
- Tej zimy spadł na Pana ogrom zaszczytów. Najlepszy i najpopularniejszy sportowiec Polski, kariera roku, wyróżnienie "Solidarni w sporcie",
także tytuł ambasadora Krakowa...
- Jak głosi przyznany mi w Urzędzie Miasta dyplom, mam przywilej maszerowania wokół Rynku po każdym hejnale mariackim. Wyróżnienie krakowskie traktuję jako honorowe, zarazem też znalazłem tu sporo nowych sprzymierzeńców do zorganizowania kolejnego mityngu "Na rynek marsz!". Jestem umówiony na rozmowę z prezydentem miasta Andrzejem Gołasiem. Mogę już powiedzieć, że zawody odbędą się w niedzielę, 10 października. Natomiast - to innowacja - dzień wcześniej odbędzie się dla wszystkich chętnych, amatorów, marsz wokół Błoń. Data mityngu została w tym roku przesunięta na później, bo we wrześniu lekkoatleci wielu krajów jadą na przedolimpijski rekonesans do Sydney. Mityng w Krakowie będzie powiązany z 80-leciem PKOl, właśnie w tej sprawie niebawem będę rozmawiał z prezesem Stefanem Paszczykiem.
- Jest Pan triumfatorem wielu plebiscytów, ale jednego nie wygrał...
- Którego?
- Na najlepszego sportowca klubów wojskowych.
- Nawet o tym nie wiedziałem. Kto zwyciężył?
- Szermierz Kiełpikowski...
- Miał wiele medali, gratuluję mu. Przyjmuję drugie miejsce ze spokojem. Nie rzucam się na wyniki różnych wyborów z wypiekami. I tak dużo już osiągnąłem, a jak słyszę, czeka mnie w sobotę w telewizji jeszcze jedno wyróżnienie. W środowisku wojskowym natomiast może nie jestem tak powszechnie akceptowany. Mogły mi zaszkodzić wypowiadane w ub. roku opinie o organizacji sportu w klubie Wawel, chciałem z niego odejść.
- I jak będzie w tym roku?
- Zostaję w Wawelu, choć nie taję, że Skra Warszawa ma wielką chęć na mój transfer. Jestem jednak dobrej myśli, że z Wawelem się dogadam i podpiszemy kolejną umowę na ten sezon. Mam obiecane z klubu mieszkanie, jest decyzja, tylko trzeba je wyremontować. Natomiast do Skry najprawdopodobniej przyjdzie mój rywal z trasy i przyjaciel z treningów Rosjanin Ilja Markow.
- Razem startowaliście we Francji. On wygrał...
- Ilja chciał trenować ze mną, pojechaliśmy do Francji, bo tam nie ma tak ostrej zimy. Mamy z Markowem umowę, że w prestiżowych zawodach nie ścigamy się na tych samych dystansach. Co innego imprezy towarzyskie. We Francji wygrał, ja zaś prowadziłem na początku tak ostro, że potem trzeba było odpuścić. To był tylko sprawdzian po forsownym treningu. Następnie wygrałem mistrzostwa Francji w hali, już po raz siódmy, a czwarty pod dachem.
- Była z Panem we Francji też siostra...
- Sylwia również przygotowuje się do sezonu, wygrała tam jedne zawody i ponadto świetnie dla nas gotowała. Niestety, nie wystartuje w mistrzostwach Polski w Spale, jest juniorką jeszcze bez klasy mistrzowskiej.
- Czy we Francji jest też Pan osobą popularną?
- Tym razem rzeczywiście miałem sporo wizyt dziennikarzy francuskich, m.in. z telewizji i "l’Equipe". Najbardziej interesowała i dziwiła ich moja niezależność; jako wyczynowiec sam wybieram sposób treningów, miejsca startów itd., nie jestem pod nikogo podwiązany.
- Wrócił Pan teraz do Krakowa, z jakimi planami?
- W Spale będę bronił tytułu mistrza Polski w chodzie na
5 km. Mistrzem byłem 4 razy, warto powiększyć kolekcję. Po zawodach udaję się na dwa tygodnie do Sewilli. To mój rekonesans w tym mieście, gdzie w sierpniu stanę na starcie mistrzostw świata. Nigdy jeszcze w Sewilli nie byłem. Następny etap - to treningi w Republice Południowej Afryki.
- Wygrał pan w plebiscytach "Przeglądu Sportowego" i Telewizji Polskiej dwa samochody. Czy już Pan je otrzymał?
- Właśnie odebrałem alfę romeo, to doprawdy fascynujący samochód. Silnik 1,8, koni mechanicznych 144. Prywatnie pewnie takiej wspaniałości bym nie kupił. Jedno z wygranych aut będę musiał sprzedać, mam do tego prawo.
- Panie Ambasadorze Krakowa, życzę rozsławiania imienia miasta na zawodach w Spale i innych miejscach, gdzie Pan wystartuje!
- Dziekuję, postaram się w tym sezonie nie zawieść kibiców krakowskich i całej Polski.
Rozmawiał: (jot)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski