Chipsy i cola zakazane? PSL chce zakazać "śmieciowej" żywności w szkołach

Anna Jarmuż
archiwum
Polskie Stronnictwo Ludowe złożyło już w Sejmie projekt zakazujący sprzedaży "śmieciowej" żywności w szkołach i przedszkolach. Oznacza to, że jeżeli pomysł zyska akceptację innych partii politycznych, uczniowie nie kupią już w szkole frytek, chipsów ani coca-coli.

- Celem naszych działań jest walka z otyłością dzieci i młodzieży. Okazuje się, że dane na ten temat są przerażające. Co dziesiąty rodzic walczy z otyłością swojego dziecka - tłumaczy Andżelika Możdżanowska, senator PSL z Wielkopolski. - Szkoła ma za zadanie uczyć. Edukacja ta powinna obejmować również kwestię zdrowego żywienia. Niestety, w wielu placówkach oświatowych nadal można kupić "śmieciową" żywność - dodaje.

Według założeń PSL, sprzedaż niektórych produktów powinna być całkowicie zakazana. Mowa o żywności, która zawiera syntetyczne barwniki i substancje słodzące, wzmacniacze smaku, a także nadmierną ilość soli, cukru i kwasów tłuszczowych. Są to słone przekąski, jak orzeszki, paluszki, chipsy, popcorn, ale także słodycze czy napoje chłodzące, np. coca cola. Zakazane będą również fast foody, jak pizza, frytki czy hamburgery.

Założenia projektu odnoszą się do produktów, sprzedawanych w szkolnych sklepikach i automatach lub serwowane w szkolnej stołówce. Niezdrowej żywności nie będą mogli kupić uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów. Nie zjedzą jej również przedszkolaki.

- Mimo że szkoła średnia również ma za zadanie wychowywać, nie proponujemy na razie wprowadzenia zakazu w tych placówkach. Uczą się tam prawie dorośli ludzie, którzy sami mogą decydować o tym, co jeść. Nie wykluczone jednak, że po dyskusji zakaz zostanie rozszerzony również na szkoły średnie - wyjaśnia Andżelika Możdżanowska.

Polskie Stronnictwo Ludowe proponuje dodatkowo wprowadzenie na terenie szkoły zakazu reklamy wzbronionych produktów. Projekt ustawy daje także większe możliwości dyrektorom placówek. Jeżeli firma, z którą szkoła podpisze umowę, złamie zakaz, porozumienie może zostać natychmiastowo zerwane. Organem odpowiedzialnym za kontrolę ma być Państwowa Inspekcja Sanitarna. Kara za nieprzestrzeganie przepisów to grzywna w wysokości do trzydziestokrotnego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego i zakaz handlu na terenie szkoły.

Kwestia sprzedaży żywności w szkolnych sklepikach nie była dotąd uregulowana. Obecne przepisy mówią jedynie o tym, że nie powinno się dopuszczać do sprzedaży produktów, które zagrażają zdrowiu i życiu ludzi. Nie ma w nich mowy o szkołach ani innych placówkach oświatowych. Obecna ustawa nie zakazuje również rozpowszechniania żywności, która szkodzi w perspektywie długoterminowej. Tymczasem Instytut Żywności i Żywienia szacuje, że bezpośrednio leczenie otyłości i jej konsekwencji pochłania około 3 mld zł rocznie, czyli 5 proc. budżetu służby zdrowia.

- Chipsy zawierają nie tylko dużą ilość tłuszczu, ale również tłuszcze szkodliwe, które tak jak konserwanty mają właściwości rakotwórcze - tłumaczy dietetyk Aleksandra Szczygielska. - Dziecko, które wypije colę, dostarczy swojemu organizmowi 250 kalorii naraz. Skutkiem jest nadwaga, która w późniejszym czasie może prowadzić do cukrzycy, miażdżycy i nadciśnienia.

Dyskusja na temat projektu jeszcze się nie rozpoczęła. Już teraz jednak swoje poparcie dla PSL deklarują koledzy z innych partii politycznych.

- Nawyków żywieniowych uczymy się już od najmłodszych lat. Dlatego popieram projekt PSL - mówi Paweł Arndt, poseł Platformy Obywatelskiej. - Ważne jednak, aby zastanowić się nad tym, w jaki sposób egzekwować przestrzeganie przepisów - dodaje.

A jakie zdanie na temat nowych przepisów mają dyrektorzy szkół?

- Staramy się, aby dzieci właściwie się odżywiały, dlatego myślę, że pomysł, aby przeciwdziałać sprzedaży niezdrowej żywności, jest dobry - mówi Mirosława Grzemba-Wojciechowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 5 w Poznaniu.

Dyrektorzy podkreślają jednak, że wprowadzenie tak wielkich zmian powinno być dobrze przemyślane.

- Uważam, że konieczne jest przeprowadzenie społecznych konsultacji. Należy wysłuchać opinii osób najbardziej zainteresowanych - rodziców i dyrektorów - podkreśla Sławomir Eliks, dyrektor Gimnazjum nr 56 w Poznaniu.

W innych krajach zakaz już funkcjonuje

Polskie Stronnictwo Ludowe nie jest odosobnione w walce o zdrowie młodych Polaków.
Podobne regulacje zakazujące sprzedaży "śmieciowej żywności" w szkołach i przedszkolach wprowadzano już w innych krajach. Sprzedaż niektórych produktów zabroniona jest na przykład w Kanadzie, na Łotwie, we Francji oraz w Anglii. Dodatkowo we Francji, Irlandii, Szwecji, Norwegii, Kanadzie postanowiono, że niedozwolone będą również reklamy produktów (żywności oraz napojów), które zostały zakazane w szkołach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze 5

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

b
brelfer
tłumaczy Andżelika Możdżanowska, senator PSL z Wielkopolski. - ""Szkoła ma za zadanie uczyć. Edukacja ta powinna obejmować również kwestię zdrowego żywienia
""
Nauka nie polega na tym , że usuwa się ZŁE ze sprzedaży! Ale na tym , ze dużo złego jest w sprzedaży , a nikt nie kupuje.
PODOBNIE oduczanie kradzieży nie polega na mocnych zamkach!
E
Ekhangel
Silnej woli potomków? Przecież to zwykle małe bachory. Bardziej to zależy od ich mających wszystko w d**** rodziców, czy swoje dzieci naprawdę wychowują, czy wychowanie pozostawiają agencjom marketingowym i ramówce telewizyjnej TVN-u i Polsatu.

Dlaczego wszyscy jakby zapomnieli, że odpowiedzialność za dzieci ponoszą na pierwszym miejscu ICH PRAWOWICI OPIEKUNOWIE?! A jak prawowity opiekun woli nabijać kobzę w pracy, a potem wracać "och tak bardzo zmęczony" do domu i pierdalnąć się na sofę, zamiast zainteresować się własnym potomkiem, to czemu się potem dziwić. Zresztą, rodzice sami często nie dbają o nawyki żywieniowe. Ma to zmieniać jakiś PSL? Przecież to istna komuna, panie. Edukować - owszem. Narzucać i zakazywać - nie. Tendencje społeczne z d***, za przeproszeniem, się nie biorą. Są efektem zjawisk kulturowych, a ingerencja w kulturę - choćby najbardziej obrzydliwą - to jeden z elementów władzy totalitarnej.

Jak ktoś ma równo pod sufitem, jego dziecko będzie chodziło zdrowe i szczupłe. Jak go te przymioty nie interesują, to na zdrowe i szczupłe dziecko nie zasługuje. Proste jak drut.
G
Giorgio Majdani
Zakazywac moze nie, ale zorganizowac kilka spotkan i przedstawic jakie wiaza sie konsekwencje z notorycznym "zarciem" i piciem "smieciowych produktow". Troche wiecej wiedzy nikomu jeszcze nie zaszkodzilo. Na pewno na dobre to wyjdzie wszystkim dzieciom, ale czy przestana "szamac" to zalezy tylko i wylacznie od silnej woli Naszych potomkow:)

Pozdrawiam.
o
on
Zakazać wszystkiego i ubezwłasnowolnić!
A co z moją wolnością? Może jednak niech ludzie sami decydują co chcą jeść, a przypadku dzieci to ewentualnie niech rodzice podejmują decyzje?
Ale zabranianie na nic się zda, jeśli nie będziemy edukować dzieci (zresztą nie tylko dzieci) jak należy się właściwie odżywiać poza tym nie od dzisiaj wiadomo, że zakazany owoc smakuje najlepiej a od tego już tylko krok do tego, żeby co bardziej kreatywni uczniowie sprzedawali spod ławki nielegalną colę (porządną z cukrem a nie jakąś light dla mięczaków) a w gratisie dorzuci jeszcze paczkę paluszków solonych, żeby zyskać klienta.
Chociaż właśnie może o to chodzi - premier nam powie w następnym expose, że zajmie się skutecznym zwalczaniem fastfoodowego podziemia, a młodego, kreatywnego i dobrze zapowiadającego się przedsiębiorcę ukarze się grzywną, bo colę sprzedał bez kasy fiskalnej.
Absurd goni absurd!
A
Antynazista
Maja jeść polską zdrową surową marchewkę i zdrowiutkie jabłuszka itp. wyroby, wyprodukowane przez polskich rolników. Rolnicze rodziny peeselowskie czekają niecierpliwie na decyzję parlamentu ;)
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski
Dodaj ogłoszenie