Mimo rozpoczęcia dyżuru bojowego, nadal brakuje pilotów zdolnych do obsługi nowoczesnych myśliwców. Niedawno w bazie w Krzesinach odsunięto od lotów doświadczonego pilota, który kilka lat temu jako jeden z pierwszych ukończył szkolenie w USA. To nie pierwszy taki przypadek. W przeszłości zdarzało się już, że komisje lekarskie orzekały o czasowej niezdolności żołnierzy do zasiadania za sterami F-16.
O kłopotach z pilotami mówiło się już w przeszłości. Media informowały, że część pilotów nabawiła się poważnych schorzeń i nie może obsługiwać myśliwców. Przedstawiciele MON twierdzili jednak, że tamte rewelacje były przesadzone i tworzyły nieprawdziwy obraz. Bo piloci wracali do latania, gdy tylko ich stan zdrowia się poprawił. Faktem jednak jest, że w tej chwili nasza armia ma więcej samolotów F-16 niż pilotów z certyfikatami na latanie.
W Krzesinach stacjonują 32 myśliwce, a pilotów, którzy przeszli wszystkie szkolenia, jest 30. Ta liczba niebawem zwiększy się do 36 osób. Dwóch lotników kończy specjalistyczny kurs w USA - koszt wyszkolenia jednej osoby wynosi 1,5 miliona dolarów. Czterech innych przystąpiło zaś do pilotażowego programu, który odbywa się w poznańskiej bazie. Zakwalifikowano do nich żołnierzy posiadających doświadczenie w lotach, np. na rosyjskich myśliwcach. Po przejściu kursu teoretycznego oraz ćwiczeń na symulatorze lotów, wiosną będą kontynuować w Poznaniu szkolenie za sterami F-16.
Dowództwo Sił Powietrznych zapowiada, że w najbliższych latach zostaną wyszkoleni kolejni piloci. Łącznie ma ich być 72, tak by statystycznie na jeden samolot przypadało 1,5 pilota.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?