Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciężkostrawne konfrontacje z wypaczeniami państwa [RECENZJA]

Cyprian Lakomy
Cyprian Lakomy
W ostatnim akcie "The Republic of Slovenia" ciosy i bluzgi padają tak często jak w „Ekstradycji”, ale nie ratuje to ciężkiego odbioru całości
W ostatnim akcie "The Republic of Slovenia" ciosy i bluzgi padają tak często jak w „Ekstradycji”, ale nie ratuje to ciężkiego odbioru całości Łukasz Gdak
Malta Festival 2017: „The Republic of Slovenia” rekonstruuje ciemną kartę najnowszej historii Ljubljany z precyzją stenogramu. Gorzej z polotem spektaklu.

Po odzyskaniu niepodległości w 1991 r. dwumilionowa Słowenia chlubiła się tym, że była tym z krajów byłej Jugosławii, który wywalczył demokrację najniższym kosztem. Najlepszą oznaką przodownictwa nowego państwa na tle reszty krajów dawnego bloku było przez lata niezaangażowanie w wojny domowe w Chorwacji (1991-1995) oraz w Bośni i Hercegowinie (1992-1995). To oficjalna wersja, którą sprzedawano społeczności międzynarodowej w celu budowania nowego wizerunku Słowenii. Inną wersję prezentuje wystawiany na trwającym Malta Festivalu spektakl „The Republic of Slovenia”, który opowiada o wydarzeniach skrywanych przed opinią publiczną przez lata. Każda tajemnica ma bowiem swój termin ważności, jak mówi jedna z postaci w sztuce.

Zamówione na 25-lecie niepodległości Słowenii przedstawienie nie jest więc okolicznościową laurką pełną wzniosłych haseł, tylko próbą zmierzenia się z najnowszą historią polityczną kraju, którego najwyżsi urzędnicy uwikłani byli w międzynarodowy handel bronią, zgarniając miliony euro do własnych kieszeni.

„The Republic of Slovenia” tworzą trzy akty. Pierwszy to wspomnienia emerytowanego pracownika tajnej jednostki resortu obrony, który wspomina dzień, w którym wciągnięto go w proceder. Drugi - posiedzenie głowy państwa i ministrów, którzy stają w obliczu kryzysu wywołanego medialnymi przeciekami na temat brudnych interesów słoweńskiego rządu. Trzeci to najbardziej spektakularna scena zatrzymania policjanta, który zaczął węszyć przy krzywych biznesach ministra obrony Janeza Janšy.

Historia z potencjałem na niezły kryminał - zdaje się. Niestety „The Republic of Slovenia” to spektakl raczej ciężki, nierówny, zawieszony gdzieś pomiędzy parareportażem, dokumentalistyką, zredukowaną do minimum fabułą. O ile w macierzystym kraju teatru Mladinsko i grupy performatywnej Maska może podnosić ciśnienie, o tyle widza z zagranicy liczba przytaczanych faktów i nazwisk ze świata słoweńskiej polityki zwyczajnie przytłacza. A odtwarzanie odtajnionych stenogramów rozmów w całości i bez jakiejkolwiek ingerencji dramaturgicznej to wrażenie potęguje. Tak jak słoweński widz wierciłby się na spektaklu złożonym z zapisów rozmów w restauracji "Sowa i przyjaciele", tak ja wierciłem się podczas jednego z głównych przedstawień tegorocznej Malty.

Z suchą dynamiką dwóch pierwszych niezbyt kleją się kaskaderskie sceny aktu ostatniego. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że te pościgi i steki bluzgów miały być w zamyśle rekompensatą za ociężałość poprzednich kilkudziesięciu minut.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski