Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co ja robię tu? - Zmęczenie, pot, drżenie rąk i nokaut. Czyli o tym, jak zostałam bokserem i pokonałam trenera [ODCINEK 1]

Nicole Młodziejewska
Nicole Młodziejewska
Nie minęła nawet połowa treningu, a ja już dyszałam, jak ryba na piasku. Trener pokazał mi podstawowe pozycje, układ rąk i wyjaśnił zasady. Po chwili, przyniósł mi piękne lakierowane białe rękawice.Przejdź do kolejnego zdjęcia --->
Nie minęła nawet połowa treningu, a ja już dyszałam, jak ryba na piasku. Trener pokazał mi podstawowe pozycje, układ rąk i wyjaśnił zasady. Po chwili, przyniósł mi piękne lakierowane białe rękawice.Przejdź do kolejnego zdjęcia --->Piotr Łuczak/Krzysztof Tura
„Co ja robię tu?” to nowy program portalu gloswielkopolski.pl. To również pytanie, które w myślach zadaję sobie przy nagrywaniu każdego kolejnego odcinka. Zawód dziennikarza wiąże się z poznawaniem pracy wielu innych osób. Ale tak naprawdę wywiad czy opisanie małego skrawka czyjegoś życia nie jest tym samym, co możliwość poczucia tego na własnej skórze. W tym odcinku programu "Co ja robię tu?" zostałam... bokserem!

Moją przygodę rozpoczęłam na ringu. Muszę przyznać, że z kondycją u mnie słabo. Tym gorzej, że to właśnie ona była mi najbardziej potrzebna...

Zobacz też: Co ja robię tu? - Walka z ogniem, adrenalina i ciężki kombinezon. Czyli o tym, jak zostałam strażakiem i uratowałam człowieka

Plan był prosty. Przychodzimy do Akademii Boksu, nagrywamy rozmowę z właścicielem, Krzysztofem Chudeckim. Później rozgrzewka, a następnie mini walka na ringu. „Łatwizna”- pomyślałam. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Już po wyjściu z szatni poznałam Krzyśka, właściciela Akademii Boksu. Czekał na mnie w sali. Mocno umięśniony brunet, z tatuażami i dość poważną, jak na nagrywanie rozrywkowego programu, miną. Wtedy pierwszy raz pomyślałam, że nie będzie lekko. Chwilę później poczuły to wszystkie moje mięśnie.

Sprawdź też:

Krzysztof na szczęście okazał się bardzo sympatycznym rozmówcą, a także trenerem. Jednak jego sympatia nie szła krok w krok z wymaganiami. Im bardziej był miły, tym trudniejsze zadania kazał mi wykonywać. Nie minęła nawet połowa treningu, a ja już dyszałam, jak ryba na piasku. Trener pokazał mi podstawowe pozycje, układ rąk i wyjaśnił zasady. Po chwili, przyniósł mi piękne lakierowane białe rękawice. Tu doznałam kolejnego szoku. I to nie dlatego, że wcześniej umawiałam się z nim, że rękawice będą różowe, ale dlatego, że okazały się bardzo ciężkie.

Sprawdź także: Co ja robię tu? - "Twist" w salonie fryzjerskim i pierwsze cięcie. Czyli o tym, jak zostałam fryzjerem i nie ucięłam sobie palców

Jednym z ćwiczeń było uderzanie worka przez 30 sekund… bez przerwy. Próbuję. Uderzam z całych sił, ale robię to jak… „ciapa”. Dopiero po chwili przełamuję jakąś wewnętrzną blokadę i zaczynam naprawdę wyżywać się na worku. „Głupi worek! Niedobry worek!” - pokrzykuję. Chociaż męczy mnie to niesamowicie, to wyzwala pozytywną energię, której nigdy wcześniej nie znałam. Podoba mi się coraz bardziej!

Po rozgrzewce i ćwiczeniach przyszedł czas na ostatni etap, czyli walkę. Stoczyłam ją z samym trenerem. Ale nie zdradzę ani szczegółów, ani wyników - to już musicie zobaczyć sami.

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski