Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co ma boska cząstka do zakalca w piecu?

Leszek Waligóra
Leszek Waligóra
Nikt jej nie widział, ale paru ludzi w nią wierzy. No, może trochę więcej niż paru, ale nie ma ich aż tylu, żeby ich ruch uznać za religię. Bo czym, przy paru miliardach ludzi wierzących w białe aniołki, brodatych bogów czy też istnienie UFO jest tych parę tysięcy fizyków kwantowych? Którzy, na dodatek, zamiast wierzyć w coś porządnego, jak na przykład reinkarnację, udowadniają istnienie cząstki, której nie sposób zobaczyć. Nie da się. Za mała jest. I może dlatego nazwano ją boską?

Większość ludzi ma to w nosie. Nie dziwię się. Jakby większość ludzi wiedziała, ile wydano na poszukiwania tej boskiej cząstki - to ruch oburzonych w dobie kryzysu byłby małym pikusiem. Żeby znaleźć najmniejszą (no, jedną z najmniejszych) cząstkę świata, zbudowano największe w świecie urządzenie pomiarowe. Widzieliście kiedyś mikroskop elektronowy? Jest parokrotnie większy od tego zwykłego. To teraz sobie wyobraźcie urządzenie, które jest większe od stadionu narodowego w Warszawie. 27 kilometrów tunelu, który układa się w okręg. Ponad 10 lat budowy, w przeliczeniu ponad 10 miliardów złotych. I na dzień dobry awaria, bo padł jakiś drobiazg odpowiedzialny za chłodzenie nadprzewodników, dzięki którym działały ogromne elektromagnesy. Coś tak ogromnego, służącego do znalezienia czegoś tak nieistotnego, padło z powodu drobiazgu. Naprawa ciągnęła się prawie rok. I po co to wszystko? Żeby znaleźć jakiś tam bozon Higgsa, podczas gdy z pewnością ważniejsza jest walka z kryzysem, bezrobociem, zmianami klimatycznymi, łupieżem we włosach, rosnącą przestępczością, rosnącym brzuchem czy też tym, żeby z niedzielnego ciasta nie zrobił się zakalec. Po co?

Za 10 miliardów? Dziwne, ale informacja o potwierdzeniu tego, że nasz świat jest zbudowany tak jak jest, nie wywołała poruszenia wśród zwykłych ludzi. I owszem: gdyby na końcu tunelu, w którym poszukiwano boskiej cząstki odkryto nagle brodatego staruszka mówiącego: Hej! I'm Jahwe! - świat z pewnością by zamarł. W końcu byłby dowód na to, w co wielu wierzy, ale nikt - przynajmniej nikt z żywych - nie widział. Zupełnie jak z tym bozonem.

Na co nam on? Mnie nie pytajcie. Gdybym był fizykiem kwantowym, na pewno nie tłukłbym teraz w klawiaturę.

Ale po co było kiedyś E=mc2? Gdy w szkole średniej uczyłem się wyprowadzania wzorów do szczególnej teorii względności, po jakimś czasie stwierdziłem, że są banalnie proste. Albert Einstein wpadł jednak na nie sam, nie prowadząc żadnych badań, tylko główkując nad światłem, energią, materią i czasem. Niemal przez dwa dziesięciolecia jego wzór był nic nie znaczącym zapisem. Bo co gospodyni domowej po stwierdzeniu, że energia równa się iloczynowi masy i prędkości światła podniesionej do kwadratu? Ciasto się od tego szybciej upiecze? Otóż... tak. Przynajmniej tam, gdzie piekarnik elektryczny zasilany jest prądem z elektrowni atomowej. Co prawda pierwsza była bomba, na szczęście od tego czasu zbyt wiele ich nie wybuchło.

Tak powstawały wielkie odkrycia. Bo ktoś, przez współczesnych poważany lub uważany za absolutnie sfiksowanego dziwaka, wpadał na dziwny pomysł. Taki August II Mocny, durny król, który wykańczał polskie finanse, wpadł na przykład na pomysł, że uwięziony alchemik zacznie mu reperować budżet tworzeniem złota z niczego. Alchemik, Jan Fryderyk Böttger, złota oczywiście nie wymyślił. Ale dopracował metodę wypalania porcelany. Równie cennej. I takich wynalazków były miliony.

Po co więc te miliardy na bozon Higgsa? Nie wiem. Ale wiem już przynajmniej, że zakalec w piecu waży ile waży, bo gdzieś tam istnieje ten cholerny bozon. Może ktoś wymyśli do czego go jeszcze zaprząc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski