Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Coraz mniej taksówek w Poznaniu

Maciej Roik
Zdaniem Wacława Stachnika, z zawodu najczęściej odchodzą młode osoby.
Zdaniem Wacława Stachnika, z zawodu najczęściej odchodzą młode osoby. Maciej Roik
Rosnąca cena paliwa, wysokie koszty utrzymania samochodu i mieszkańcy, którzy zamiast z taksówki, wolą skorzystać z autobusu czy tramwaju. To główne przyczyny drastycznego spadku liczby taksówek w Poznaniu. Od początku roku do 1 października, z 3161 zarejestrowanych taksówkarzy zostało 2892.

- To pierwszy rok w historii, kiedy spadek liczby taksówkarzy jest aż tak drastyczny - podkreśla Krzysztof Zandecki z Wydziału Działalności Gospodarczej Urzędu Miasta w Poznaniu. - Lepiej było nawet w momencie, gdy w 2002 roku wchodziły licencje dla taksówkarzy, a także gdy wprowadzono obowiązek posiadania kas fiskalnych.

Zdaniem samych zainteresowanych, zawód balansuje na granicy opłacalności. Samochód ma niemal każdy, a nawet jeśli tak nie jest, to większość mieszkańców wybiera komunikację miejską. I w efekcie, taksówki są potrzebne coraz rzadziej - zazwyczaj w weekendowe noce.

- Ja jestem emerytem dlatego jeszcze jestem w stanie wyjść na swoje, ale zarobek jest coraz mniejszy - podkreśla Wacław Stachnik, taksówkarz z 10-letnim doświadczeniem. - Nie muszę płacić ZUS-u, dlatego jeszcze jeżdżę. Nie jest jednak łatwo. Codziennie wyjeżdżam o 6.30, a do domu nie wracam przed 18 - mówi taksówkarz. I dodaje: Sytuacja na rynku sprawia, że młodsi koledzy masowo rezygnują. Lepiej iść pracować jako cieć za 1,4 tysięcy złotych, niż ujeżdżać świątek piątek po 12 godzin za, w efekcie, bardzo podobne pieniądze.

Jak wskazuje Stachnik, żeby wyjść "na swoje", młody taksówkarz musi mieć w miesiącu około 4 tysiące złotych obrotu. A wówczas po zapłaceniu ZUS-u, podatku, odliczeniu wydatków na samochód i kosztów paliwa i tak zostaje znacznie mniej niż wynosi średnia krajowa pensja.

Z tego powodu taksówkarz staje się głównie zawodem emerytów i rencistów. Dla wielu osób, to często także sposób na dorobienie "po godzinach".

- Z naszych danych wynika, że 75 procent taksówkarzy, to emeryci, renciści, a także osoby, dla których taxi to dodatkowe zajęcie - potwierdza Krzysztof Zandecki. - Powód takiej sytuacji jest prosty - z taksówki nie da się utrzymać rodziny. Dlatego ludzie rezygnują i na razie nie widać, by ten trend miał się zmienić.

Sytuacji nie poprawiły zmiany, które umożliwiają taksówkarzom podniesienie opłat za przewóz klientów. W sierpniu taką uchwałę przyjęła Rada Miasta. Obecnie cena za przejazd w pierwszej taryfie może wynosić nie 2,5 ale 3 złote, a w drugiej nie jak dotychczas 3,75, a 4,5 złotego. Kłopot w tym, że nie wszyscy zdecydowali się na podniesienie ceny przejazdu.
Powód jest prosty.

- Na podniesienie opłat zdecydowali się właściwie tylko niezależni taksówkarze - mówi K. Zandecki. - Korporacje z tego zrezygnowały, bo taki krok mógłby oznaczać, że klientów będzie jeszcze mniej.

Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski