Klienci Family House poskarżyli się do PINB, że firma usypała skarpy w ich ogrodach, które są niestabilne, a poza tym zabrały im część ogrodów. Deweloper tłumaczył z kolei, że osiedle powstało na zboczu schodzącym w stronę rzeki Głuszynki. A usypanie skarp było naturalnym efektem takiej właśnie rzeźby terenu.
Zobacz też: Czapury: Cena za działkę jak za łąkę. Mosina sprzedaje, spółka Pyżalskich buduje
Nadzór budowlany, po skardze mieszkańców, najpierw nakazał firmie wstrzymanie prac na skarpach, a w środę wydał decyzję.
– Skarpy usypano bez pozwolenia, więc można mówić o samowoli budowlanej. Uznaliśmy, że mają zostać umocnione. Tym samym dojdzie do ich zalegalizowania – mówi Marcin Walczak z PINB. – Wcześniejsze działania inwestora oceniamy negatywnie. Jednak prawo nie pozwala nałożenia na niego kary finansowej czy opłaty legalizacyjnej. W tym przypadku mieliśmy bowiem do czynienia z robotami budowlanymi, a nie z postawieniem budynku.
Sprawdź również: Czapury: Na osiedlu Family House wyrosły... skarpy. W projekcie ich nie było
PINB stwierdził, że skarpy mają zostać umocnione płytami ażurowymi oraz obsiane trawą, co ma im zapewnić stabilność. Takie orzeczenie nadzoru budowlanego jest zgodne z wcześniejszym stanowiskiem Family House. Firma wskazywała bowiem, że chciała położyć płyty. Ale najpierw firmę podwykonawczą mieli przegonić mieszkańcy. A potem roboty wstrzymał PINB i zobowiązał firmę do wykonania ekspertyzy na jej koszt. Dokument powstały na zlecenie dewelopera mówił o tym, że skarpy są stabilne i mogą zostać umocnione w sposób, o którym teraz mówi PINB.
– Nie do końca zgadzamy się z wnioskami PINB – mówi tymczasem Paweł Nowak, jeden z protestujących mieszkańców. – Podczas niedawnych obfitych deszczów skarpy zaczęły spływać. Woda dokonała także zniszczeń nad skarpami, gdzie były umocnienia. Będziemy odwoływać od decyzji PINB.
Mieszkańcy zapowiadają też, że jeśli nie dojdzie do porozumienia z deweloperem - na co się nie zanosi - złożą pozew przeciwko Family House. Chodzić ma m.in. o zmniejszenie powierzchni ogródków, za które, jak mówią, zapłacili.
- Poza tym nasze mieszkania straciły przez to na wartości - zaznacza Paweł Nowak. Dodaje, że niezadowolonych jest 21 mieszkańców, których dotknął problem i tylko kilku sąsiadów nie przyłączyło się do protestu.
Firma twierdzi z kolei, że ogródki był darmowe oraz stanowiły jedynie dodatek do mieszkań. Deweloper wskazuje również, że mieszkańcy jeszcze przed zakupem wiedzieli, że teren jest spadzisty i skarpy nie powinny nikogo zaskakiwać. Dodaje, że gdyby skarpy zostały umocnione w przewidzianym terminie, ostatnie deszcze by im nie zaszkodziły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?