Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czekając na bohatera - Opowieść o trudnym wyborze imienia dla dziecka

Agnieszka Goździejewska
Agnieszka, przyszła mama Jana Wawrzyńca
Agnieszka, przyszła mama Jana Wawrzyńca Fot. Archiwun
W ubiegłym roku w rankingu najpopularniejszych imion dla dzieci wygrały Jakub i Julia. - A jakie imię damy naszemu potomstwu? - pytam pewnego wieczora, zapowiadając tym samym wielką rodzinną naradę. - Musimy - krzywię się na sam dźwięk tego słowa - coś postanowić.

Te najchętniej nadawane odpadają - w myśl zasady "wszelkim modom mówimy nie". Syn będzie dwóch imion - jak jego Tato. Ale żadne tam juniory, tylko dwa piękne imiona, które równie pięknie zabrzmią z nazwiskiem.

- To może Janek? - proponuję pierwsze, które siedzi w mojej głowie, odkąd będąc małą dziewczynką bardzo chciałam mieć dwójkę dzieci: córeczkę i synka o imieniu Jan.

- Dobrze - mówi Mój Kochany. A ja już myślę o naszym małym bohaterze, któremu razem z imieniem wróżę dobrze życie i powierzam misję. Mój mały Janek - jak Janek z "Czterech Pancernych": żołnierz, bohater, silny, piękny i mądry. Jasny gieroj z wysoko uniesionym czołem spogląda z końskiego grzbietu na swoją ojczyznę, na swoje pole walki, na swoje zdobycze. Mocny i sławny, jak Sobieski, jak Chodkiewicz, Zamoyski, Puławski…

Myślę o moim dziadku, którego nigdy nie poznałam. Dziadku Janku, o którym opowiadała Mama. Mężczyźnie przystojnym, cierpliwym, uczciwym i oddanym, który dla córek (a miał ich trzy) gotów był zrobić wszystko. O Dziadku Janku, który mojej nastoletniej Mamie funduje zielony płaszcz a’la strzelec podhalański, który jest zazdrosny o swoją młodszą o kilka lat żonę i który póki żyje, ma czas dla najbliższych.

Wspominam wuja Jana, pseudonim "Konar". Wyprawę do Warszawy, potem na działkę - po jego legendarne żółte gruszki, które z troską zamykał w słoikach. I cukierki, które w wakacje przywoził dla watahy dzieciaków.

- A na drugie? - słyszę pytanie. - Może Wawrzyniec? Wawrzyniec - jak prapradziad Mojego Doradcy. - Ładnie - mówię. A przed oczami mam naszego znajomego Wawerka - niegroźnego wariata o wyglądzie cherubinka. - Jan Wawrzyniec - wypowiadam i słowami sankcjonuję naszą decyzję.

- A jak będzie dziewczynka? - głos rozsądku wyrywa mnie z zamyślenia. - No to Natalia - stwierdzam.

Postanowione.

Zobacz także inne teksty przyszłej mamy:
- Czy rozmiar ma znaczenie, czyli o tym, ile dodaje ciąża
- Opowieść o pierwszej wyprawie - po wyprawkę
- O matko! Jestem matką

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski