Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerwonak: Kluby piłkarskie walczą poza boiskiem

Bogna Kisiel
Archiwum
Wystawianie zawodników z innych drużyn, by nie oddać meczu walkowerem. Podbieranie piłkarzy. Wzajemne oskarżenia. Czy gmina Czerwonak ma dotować tego rodzaju ekscesy klubów sportowych?

Jesienią 2012 r. pięć klubów - Błękitni Owińska, LKS Kicin, PSS Junior, KS Karolinka, KS Jurand Koziegłowy - postanowiło powołać stowarzyszenie. Gminny Klub Sportowy miał stać się platformą współpracy, a gmina deklarowała wsparcie finansowe.

- Chodziło o to, by młodzież mogła się rozwijać, a przechodząc do seniorów dalej grać w gminie - mówi Bartłomiej Sowiński, prezes LKS Kicin. I pyta: - Ale czy wszyscy tego chcą?

Pytanie jest zasadne, bo choć pewnie uda się w tym roku zarejestrować stowarzyszenie, to niektórzy już zrezygnowali.

- Wystąpiliśmy z czegoś co jeszcze nie powstało - przyznaje Sebastian Kaczmarczyk, prezes KS Jurand Koziegłowy. I tłumaczy, że nie zamierza współpracować z Pawłem Wojciechowskim, prezesem PSS Junior. - Ze wszystkimi miał zatargi. Na treningi do Owińsk trzeba było wzywać policję. Podbierał mi całe grupy młodzieżowe więc w końcu zrezygnowałem i prowadzę tylko seniorów.

Wydawało się, że tego rodzaju wydarzenia to już historia. Jednak podczas spotkania klubów z wójtem awantura wybuchła na nowo. - W rundzie wiosennej w drużynie Juniora grali pod zmienionymi nazwiskami moi zawodnicy - twierdzi Sebastian Kaczmarczyk. I dodaje, że na dowód ma oświadczenia zawodników, sędziego i osoby odpowiedzialnej za opiekę medyczną.

Paweł Wojciechowski zaznaczył wtedy, że nic o tym procederze nie wiedział: - Nie jeżdżę na mecze juniorów. To jest pomówienie.
Marcin Wojtkowiak, przewodniczący Rady Gminy zastanawiał się, czy kolejna kłótnia nie jest pretekstem do wycofania się z porozumienia.

- Jaki wzór dajemy młodzieży? - zastanawia się Jacek Sommerfeld, wójt Czerwonaka. - Byłem zawodnikiem. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Jeżeli jest to powszechny proceder, to nie pozwolę na to w tej gminie.

Zdaniem Dariusza Kasztelana, prezesa Błękitnych Owińska, przydałaby się "gruba krecha". Raczej jej nie będzie, bo wojna trwa nadal. - Sebastian schował głowę w piasek, gdy poprosiłem go o kopię oświadczeń. Sprawdziłem w Wielkopolskim Związku Piłki Nożnej czy wpłynęła skarga. Powiedziano mi, że pojawiło się coś w formie donosu i nie będą się tym zajmować - mówi Wojciechowski. I podejrzewa, że prezes Juranda nie dysponuje oświadczeniami zawodników.

- Nie chcę mieć do czynienia z tym człowiekiem - odpowiada Kaczmarczyk. - Przesłałem zgłoszenie o tym incydencie wraz z oświadczeniami do związku i wójta.

Nie wiadomo, dlaczego Wojciechowski domaga się tych kopii. Tym bardziej, że - jak sam przyznaje - zawodnicy Juranda rzeczywiście zagrali w drużynie Juniora. Dlaczego? Bo piłkarzy Juniora było za mało i musieliby oddać mecz walkowerem. - To są koledzy, znają się. Sami zaproponowali, że pomogą - tłumaczy Wojciechowski. I dodaje, że zawodnicy innych klubów też grają "na lewo".

Ten konflikt ma jeszcze tło finansowe. Chodzi o dotacje z gminy. - W tym roku na 11 drużyn dostaliśmy 50 tys. zł, a Ju-rand na jedną 40 tys. - twierdzi Wojciechowski.

- 20 tys. zł - prostuje Kaczmarczyk. I wskazuje, że Junior ma nie tylko dotację z gminy, ale też pobiera od każdego dziecka miesięcznie 70 zł, a treningi przeprowadza najczęściej na orlikach więc oszczędza na opłatach za boiska.

Władze gminy zapowiedziały, że wypracują nowe zasady współpracy z klubami i ich finansowania. - Możemy mieć spór o pieniądze - przewiduje wójt Sommerfeld. - Chcę postawić na budowę bazy, bo boiska pękają w szwach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski