Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czesław Lang: O dopingu w kolarstwie pisze się i informuje z nadmierną przesadą

Piotr Kurek
Z Czesławem Langiem, jednym z najlepszych w historii polskich kolarzy, o dopingu w sporcie rozmawia Piotr Kurek.

Zima w pełni. Do rozpoczęcia kolejnego Tour de Pologne jeszcze pół roku, ma Pan pewnie teraz trochę wolnego czasu, luzu przed sezonem kolarskim 2013?
Od kilku dni prawie nie śpię. Jestem bardzo zajęty, zapracowany. Powód tego stanu napięcia i zaaferowania jest jeden i jest on dobrze znany opinii publicznej na całym świecie. To sprawa Lance’a Armstronga i jego dopingu. Wszyscy mnie o to pytają. Także tutaj, w Poznaniu, podczas spotkania z kolegami z szosy, z triumfatorami Tour de Pologne - Januszem Kowalskim i Tadeuszem Krawczykiem, które odbyło się w Piątkowskim Centrum Kultury “Dąbrówka"

SPRAWDŹ RÓWNIEŻ:
Sport na GłosWielkopolski.pl

Media w tych dniach bardziej zajmują się aferą Lance’a Armstronga niż przygotowaniami Ameryki do inauguracji drugiej kadencji prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy.
Amerykanin wygrał siedem razy Tour de France i od kilku miesięcy trwa proces ujawniania prawdy o sportowcu, który przez lata był idolem nie tylko jego rodaków i fanów kolarstwa. Zainteresowany dotąd milczał, teraz dopiero przedstawia swój punkt widzenia.

Dla większości mediów słowo doping kojarzy się wyłącznie z kolarstwem. Koledzy dziennikarze nie chcą, czy jakby nie chcieli widzieć, że i w innych dyscyplinach można także znaleźć wiele spektakularnych przypadków, gdy zawodniczka czy zawodnik wspomagali swój organizm niedozwolonymi środkami, substancjami.
Ma pan rację. W innych sportach doping ma miejsce, nie będę tej tezy ilustrował konkretnymi nazwiskami. Ale o dopingu w kolarstwie pisze się i informuje jakby z nadmierną przesadą. Afera Lance’a Armstronga jest ciosem w kolarstwo, które walczy z dopingiem, i które przeznacza duże środki na to, by szosowcy ścigali się według reguły równych szans, bez jakiegokolwiek wsparcia. Ja, organizując Tour de Pologne, przeznaczam co roku około 40 tysięcy euro na kontrole antydopingowe.

Afera Lance’a Armstronga pokazuje, że dziś wini się głównie sportowca, pozbawia tytułów i wygranych, ale chciałoby się zajrzeć głębiej za bardzo szczelne ściany koncernów farmaceutycznych, które tworzą substancje niedozwolone, i które ciągle są o kilka kroków do przodu
Odnoszę wrażenie, że koncerny farmaceutyczne i instytucje antydopingowe tworzą jedną zgraną rodzinę. Jedni coś tworzą, drudzy coś wykrywają i ci ostatni za olbrzymie pieniądze do upadłego będą gonić kolarzy. Myślę, że warto byłoby coś zrobić większego, globalnego dla sportu, dla ludzi: raz na zawsze oczyścić rywalizację ludzką od niedozwolonych środków wsparcia. Potrzebna byłaby w tym względzie jakąś większa ponadnarodowa zgoda, rodzaj wielkiego porozumienia. Mówiąc językiem Lance’a Armstronga, nowy antydopingowy deal. Od piłki nożnej przez lekką atletykę do kolarstwa. By sportowcy rozmaitych dyscyplin wiedzieli, że nie warto oszukiwać, że takie zachowanie może skończyć się dla nich nawet dożywotnią dyskwalifikacją.

Więcej w poniedziałkowym wydaniu "Głosu Wielkopolskiego"

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski