Niezagospodarowana od lat ziemia, niszczejące i coraz bardziej przypominające „port rybacki” serce miasta, tereny po kultowych, nieistniejących miejscach - to wyzwania, przed którymi w ostatnich latach stanął Poznań. Co zrobić, by zatrzymać mieszkańców, ale i przyciągnąć nowych? Gdzie powinny stanąć kolejne budynki do zamieszkania? Jak przywrócić blask centrum i w które ulice tchnąć jeszcze kulturalno-rozrywkowe życie? Są poznaniacy, którzy znają odpowiedzi na te pytania. I co najważniejsze, nie ograniczają się tylko do rzucania pomysłów. Wcielają je w życie. Miejskie życie.
AKTUALNE WYNIKI GŁOSOWANIA NA CZŁOWIEKA ROKU 2015
Podpisali umowę społeczną
Nowe oblicze zyskała ulica Taczaka - równoległa do Św. Marcina, rzut beretem od Starego Rynku, dla którego dziś jest alternatywą, a raczej - dyskredytuje go. Pełna kawiarni, restauracji, w których można nie tylko zjeść, ale i popracować, czytać książkę, zagrać w planszówkę. Latem - w ogródku.
- W 1999 roku otworzyłem tu klub i galerię Kisielice - wtedy jeden z nielicznych lokali na Taczaka. Ulica przez lata była zapomniana, służyła raczej jako miejsce parkingowe - wspomina Michał Marcikowski (SMS o treści CZR.14), właściciel Kisielic i Taczaka 20, który jest jednym z pomysłodawców i realizatorów rewitalizacji ul. Taczaka. - Kisielice się przyjęły, ulica miała potencjał. Chciałem dalej budować markę w jednym miejscu. Zmiana jego oblicza nie byłaby jednak możliwa, gdyby nie inni przedsiębiorcy, dla których ważniejsza była współpraca niż rywalizacja. Nawiązaliśmy dialog z mieszkańcami i wspólnie stworzyliśmy piękną, bezpieczną, tętniącą życiem ulicę.
Restauratorzy zdawali sobie sprawę, że będzie potrzebny kompromis - ze sobą nawzajem, mieszkańcami, władzami miasta. Wypracowywali go powoli, rozmawiając. I tak powstała nieformalna umowa społeczna, której się trzymają. Można to dostrzec np. latem, kiedy punktualnie o godz. 22 chowają krzesła i parasole z ulicy. Przestrzegają bowiem ciszy nocnej, co wcale nie przeszkadza ich klientom. - Taczaka, podobnie jak ulice Jeżyc, stała się alternatywą dla niezbyt kulturalnego Starego Rynku - mówi Michał Marcinkowski. - Zaczynamy więc zbliżać się do europejskich miast, w których rozrywka i kultura jest wszędzie, nie tylko w ścisłym centrum. Ta tendencja na pewno dotrze w głąb miasta. Już zaczyna docierać na Lazarz i Wildę.
Dlatego właściciel Taczaka 20 chwali inicjatywę zabudowy Wolnych Torów - 130 ha ziemi wzdłuż linii kolejowej, między wspomnianymi dzielnicami. Wskazuje, że jeśli tylko chęć zysku nie weźmie góry nad miłością do miejsca, w tworzonej od zera dzielnicy mogą powstać niesamowite rzeczy.
Oddają plac w ręce mieszkańców
Konkurs na zagospodarowanie Wolnych Torów ogłoszono dzięki Piotrowi Kostce (SMS o treści CZR.13), prezesowi poznańskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich.
AKTUALNE WYNIKI GŁOSOWANIA NA CZŁOWIEKA ROKU 2015
- Jestem za społecznym działaniem, za ruchami miejskimi, za wszystkim tym, czego brakowało w poprzednich systemach władzy. Ludzie są szczęśliwi, jeśli sami o sobie decydują. Chcę, by to poznaniacy decydowali o mieście - mówi Piotr Kostka. W przypadku Wolnych Torów nie było to jednak proste. Początkowo, bez konsultacji z mieszkańcami, zaplanowano tam mały Manhattan. Po protestach społeczników, w tym SARP-u, ogłoszono konkurs na zagospodarowanie przestrzeni między ul. Matyi, a Hetmańską.
- Oprócz mnie wielu ludzi włożyło serce i czas, w to by konkurs na Wolne Tory się odbył. W tym także urzędnicy, bez których poparcia nic by nie wyszło - podkreśla Kostka. - To jednak wierzchołek góry lodowej. Dyskusja nad wyglądem starego dworca PKP dowodzi, że takie spojrzenie na zagospodarowanie miasta jest potrzebne i konieczne.
Prezesowi poznańskiego SARP-u marzy się jednak, by wzorem Wrocławia, stowarzyszenie mogło z własnych pieniędzy organizować konkursy za zagospodarowanie zapomnianych ziem. - To tzw. akupunktura miasta. My sami, niestety, nie mamy takich kwot, ale dążymy do tego, by powstał takich ruch społeczny - dodaje Kostka.
W rewitalizację miasta inwestuje Piotr Voelkel (SMS o treści CZR.41), jeden z najbogatszych poznaniaków, współwłaściciel grupy VOX, założyciel School of Form, SWPS oraz Collegium Da Vinci. Nie tylko wspólnie z Garvest Real Estate buduje w miejscu dawnego kina Bałtyk 15-piętrowy biurowiec Bałtyk Tower, ale chce także zagospodarować plac pomiędzy drapaczem chmur a zabytkowym, należącym zresztą do jego córki, budynkiem Concordia Design.
- Z panem Voelkelem znamy się osobiście. To prawdziwy mecenas sztuki - ocenia Piotr Kostka z SARP. - Nie jest tylko kapitalistą, swój zysk pożytkuje na społeczne cele. Cenię jego działalność, bo jest prowadzona z myślą o zwykłych ludziach, poznaniakach.
Tak właśnie jest również w przypadku Bałtyku. Voelkel chce oddać jego dziedziniec mieszkańcom. Mają zdecydować, jak to miejsce będzie wyglądać. - Mnie osobiście podobają się proste rzeczy, np. lodowisko, może interaktywna fontanna, coś dla dzieci, ładne budki, w których można na szybko zjeść śledzika i coś wypić - mówił Piotr Voelkel w jednym z wywiadów dla „Głosu”. Zapewnił też, że na ostatnim piętrze wieżowca znajdzie się taras widokowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?