Dziennikarze „Głosu Wielkopolskiego” dotarli do syna pani Władysławy, która w listopadzie 2021 roku zmarła w szpitalu im. J. Strusia, po tym, jak wcześniej została tam „podrzucona” ze szpitala MSWiA w Poznaniu.
O sprawie pisaliśmy 7 stycznia - lekarze szpitala im. Strusia nie otrzymali żadnych informacji o tym, dlaczego kobieta do nich trafiła. Musieli wykonać szereg badań, by dowiedzieć się, że 82-latka ma zagrażające życiu zapalenie otrzewnej. Mimo podjętej operacji pacjentka zmarła w ciągu doby. Sprawą zajmuje się prokuratura i Rzecznik Praw Pacjenta.
Czytaj więcej o sprawie: Szokujące kulisy śmierci pacjentki z Poznania: W ciężkim stanie została podrzucona ze szpitala do szpitala. Prokuratura wyjaśnia sprawę
82-latka miała leczyć się w Centrum Medycznym HCP
- Mama chorowała onkologicznie, miała raka jelita grubego. Z tego powodu w 2013 roku przeszła operację w szpitalu im. Strusia. I ta operacja się udała - wspomina pan Paweł, syn 82-latki.
Niestety, w ubiegłym roku pojawił się nawrót choroby. Z tego powodu pani Władysława leczyła się w poradni szpitala HCP. Pewnego dnia jednak jej stan zdrowia pogorszył się.
- Mama słabo się czuła, wymiotowała, prawie nie jadła. Pewnego wieczoru poczuła się gorzej, dlatego poszła na SOR w szpitalu HCP. Tam zrobiono jej badania, które wykazały jakieś problemy z jelitami. Z relacji mamy wynikało, że ma je niedrożne, w związku z tym miała pozostać w tym szpitalu - mówi syn pani Władysławy. - Ale okazało się, że jest zakażona koronawirusem, dlatego skierowano ją do MSWiA.
Pan Paweł nie ma wątpliwości, że personel szpitala MSWiA otrzymał wszystkie informacje o stanie zdrowia jego mamy. - Moim zdaniem, lekarze z MSWiA wiedzieli, że jest coś niepokojącego w tych jelitach, oni musieli mieć wyniki tych badań - podkreśla.
Szpital leczył tylko z COVID-19
- Gdy jeszcze na początku kontaktowałem się z mamą przez telefon, to ona nie czuła się bardzo źle, dało się z nią porozmawiać. Ale z dnia na dzień mama robiła się coraz słabsza. Skarżyła się na ból brzucha, bardzo się męczyła, później już trudno było z nią nawet rozmawiać - mówi pan Paweł. - Wtedy jeszcze sądziliśmy, że w MSWiA jej pomogą. Człowiek myślał, że skoro tam są lekarze, to się nią odpowiednio zajmą. Ale oni nic nie robili, tylko leczyli ją z tego covidu.
Jak mówi pan Paweł, podczas pobytu pani Władysławy w szpitalu MSWiA, rodzina miała problemy z kontaktem z placówką. Co więcej, z relacji członków rodziny wynika, że po wyleczeniu 82-latki z COVID-19, lekarze ze szpitala MSWiA planowali wypisać 82-latkę do domu.
- Tam (do szpitala MSWiA - przyp. red.) nie można było się dodzwonić. Gdy siostra któregoś dnia pojechała do szpitala, to spotkała się z dużą obojętnością ze strony personelu. Pracownicy byli bardzo aroganccy i lekceważący. Od jednego z lekarzy siostra usłyszała takie słowa: „Ale co my teraz mamy z mamą zrobić? Niech jedzie do domu”
- wspomina syn pani Władysławy.
- Siostra poinformowała mnie o tym telefonicznie. Pamiętam, że wtedy powiedziałem do niej: „Jakim cudem, w takim stanie? To niemożliwe”. Nie mogłem w to uwierzyć, myślałem, że może siostra coś źle zrozumiała. To było dla mnie niedorzeczne, brzmiało jak jakieś bzdury.
Te leki tracą refundację od nowego roku. Zobacz, co zdrożeje...
Dziennikarze „Głosu Wielkopolskiego” ponownie skontaktowali się z przedstawicielami szpitala MSWiA, by wyjaśnić tę sytuację. Niestety, podobnie, jak ostatnio, nie uzyskaliśmy konkretnej odpowiedzi.
- Tak jak wcześniej przekazywaliśmy, informacje o stanie zdrowia stanowią dane wrażliwe i w związku z powyższym nie podlegają udostępnieniu. Tym samym nie możemy przekazywać informacji o konkretnych pacjentach - brzmiała odpowiedź wydziału prasowego MSWiA.
„Mama mogła jeszcze żyć”
Finalnie, po apelach rodziny, szpital zdecydował się przewieźć panią Władysławę do szpitala im. Strusia.
- Gdy zadzwoniłem w sobotę rano przekazano mi, że mama jest już po operacji, że jej stan jest bardzo ciężki i trzeba przygotować się na najgorsze. W niedzielę w nocy mama zmarła
- wspomina z łzami w oczach pan Paweł.
- Mama była bardzo wesołą osobą. Miała działkę w Luboniu, którą uwielbiała. Kochała tę zieleń, te drzewa i spędzała tam każdą wolną chwilę. Była uśmiechniętą osobą, zawsze dużo lubiła rozmawiać.
Rodzina nie ukrywa, że zastanawia się dlaczego pani Władysława została tak potraktowana przez personel szpitala MSWiA.
- Jestem pewien, że gdyby od razu była leczona w odpowiedni sposób, to mogłaby jeszcze żyć, wiele zobaczyć, może nawet gdzieś pojechać. Teraz czujemy, że nasza mama została przez lekarzy z MSWiA zlekceważona
- mówi pan Paweł.
Uwaga! Nowe leki wycofane z aptek w całej Polsce! GIF wycofu...
Botoks 2.0? Naukowcy potwierdzają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?