Swoimi pokazami mody podbiła Włochy i Hiszpanię. Ubierała Barbie, Ninę Terientiew, Jolantę Kwaśniewską i jej córkę Aleksandrę na bal debiutantek. To wtedy zrobiło się głośno o projektantce z malutkiego lubuskiego Pszczewa. Mówiła, że jej największym orężem ma być produkt, ale stała się nim ona sama. Także i wiele Lubuszanek chce wyglądać jak Ewa Minge.
Zaprojektowanych przez nią ubrań nie kupimy już w Zielonej Górze. Najsłynniejsza polska projektantka zerwała umowę o współpracę. - Wstydziłam się tego sklepu. Charakteru, nieświeżych kolekcji. Nie był mój, a ciągle musiałam czegoś złego wysłuchiwać - wyznaje Minge. Nie chciała dłużej, jak mówi, szargać swojego nazwiska, które opatentowała nawet w Afryce.
Lubuskie klientki zaprasza na zakupy do nowego sklepu we Wrocławiu, gdzie bywa co weekend. Czy to oznacza, że najsłynniejsza projektantka porzuci Zieloną Górę, w której mieszka od czterech lat?
- W życiu! - deklaruje. Mówi, że wybrała to miasto z serca. Ma tu swoje sklepy, w których już się do niej przyzwyczaili i nikt nie robi jej zdjęć, jak na początku. Na razie mieszka w wynajętym domu, ale buduje własny.
.
- Apeluję, by skończyli, bo jak nie, to rzeczywiście ucieknę... - śmieje się Minge. A tak na poważnie to obiecuje, że również w Zielonej Górze otworzy coś naprawdę własnego. Może sklep firmowany swoim nazwiskiem, wychuchany, w którym będzie można wypić z nią kawę? A może własny salon piękności? Już ponad rok temu złożyła ofertę w biurze nieruchomości, by wyszukało jej ładny lokal.
- Będzie wyjątkowy, bo ja kocham Zieloną Górę. Pod każdym względem! - mówi. Nie planuje też wyprowadzki firmy, do której codziennie dojeżdża 80 kilometrów. Zapowiada, że wkrótce o jej ubraniach z Pszczewa będzie jeszcze głośniej na całym świecie. I to już w styczniu...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?