Otóż, premią zagrzewającą do jeszcze lepszej pracy objęto ponad dziewięćdziesiąt procent zatrudnionych. Jeśli zatem motywować trzeba wszystkich, to po jakie licho premia? Od razu należałoby wszystkim podnieść pensję, żeby byli zwarci i gotowi służyć interesantom z ,, zaangażowaną kompetencją” co miesiąc, a nie tylko raz do roku! A na tym nie koniec wypłat. Bo przecież ustawodawca zadbał o to, by sfera budżetowa miała swój udział w trzynastej pensji za 12 miesięcy pracy.
Uchowaj Boże, bym miała wypominać urzędnikom korzystanie z finansowych motywatorów, ale tak mi się zdaje, że już status urzędnika zatrudnionego nie na śmieciowej, ale kodeksowej umowie o pracę jest na tyle atrakcyjny, by swoje obowiązki traktować z najwyższym zaangażowaniem. Zwłaszcza że powszechnie wiadomo o nadzwyczajnym przeroście administracji tak w rządowych, jak i samorządowych instytucjach, nie ma więc obawy, że w urzędach odchodzi codzienna harówka za dwóch. Bo nie odchodzi. Nie ma targetów, wykonania wyśrubowanych planów, celów do zrealizowania i ,,całowania w pierścień ’’ szefa dobrodzieja.
Ale nie ma też powodu, by obdzielać nadzwyczajnie zaoszczędzonymi setkami tysięcy wszystkich po równo. Ciekawa jestem, ile w urzędach zarabiają ci, którzy zapewniają miastu lub gminie pokaźne unijne fundusze? Sądzę, że ponad sztywne widełki nie wyskoczą i wszystko na co mogą liczyć, to te 1000 zł brutto motywacyjnego. Gdyby mieli większą zachętę, to może jeszcze w tym stuleciu Kalisz miałby też obwodnicę fundowaną przez Brukselę!
ZiemiaKaliska.com.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?