Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w Gnieźnie doszło do oszustw na masową skalę?

Paweł Brzeźniak
Czy w Gnieźnie doszło do oszustw na masową skalę?
Czy w Gnieźnie doszło do oszustw na masową skalę? Dariusz Gdesz
Grupa przedsiębiorców czuje się poszkodowana przez dwie znane firmy z Gniezna. W ich ocenie, chodzi o wyłudzanie pieniędzy i niedostarczanie materiałów budowlanych. Przedsiębiorcy czują się oszukani przez dwóch mężczyzn: ojca i syna. Ojciec ma udziały w dwóch firmach, nazwijmy je firma A i firma B. Okazuje się jednak, że firmę B prowadzi syn. Oba przedsiębiorstwa działają w tej samej branży.

Historię współpracy z tymi firmami i schemat działania przedstawia jeden z poszkodowanych, Marcin Tarnowski z firmy Semar. - Oni działali w sposób wyrafinowany. Zamawiali u mnie towar za 100 tys. zł. „Puścili” przelew jako wpłatę. Firma B zamawiała u mnie towar za 100 tys. zł, a pieniądze w kwocie 30 tys. zł z wpłaty „poszły” z firmy A. Nie dość, że mu wydałem ten towar, to jeszcze przesyła mi wezwanie do zapłaty, bo twierdzi, że on jednak nie odebrał tych okien. Chodzi jednak o firmę A, bo firma B upadła. To jest takie wyrafinowane - mówi Marcin  Tarnowski, który dodaje, że jest oszukany na kwotę 70 tys. zł. - Działam w tym kierunku, żeby złożyć sprawę do prokuratury.  Nie wyobrażam sobie, żebym nie odzyskał tych pieniędzy. Nikt mu tego nie podaruje, bo nas jest więcej. Jeden jest oszukany na 250 tysięcy, inny na 70 tysięcy, a jeszcze inny  na 100 tysięcy. - twierdzi. - Z mojej wiedzy, która co prawda nie jest potwierdzona na papierze, wynika, że suma oszustw może wynieść kilka milionów złotych. Są na pewno osoby, które odpuszczają tym ludziom straty w wysokości 5-10 tysięcy złotych, bo koszty postępowania sądowe są zdecydowanie wyższe. I to jest jego zysk - mówi M. Tarnowski, który podkreśla, że był świadkiem ludzi płaczących w siedzibie firmy A, którzy prosili właściciela o zwrot pieniędzy.

Zwróciliśmy się także do Macieja Chosińskiego, właściciela firmy z branży budowlanej, który zaznaczył, że jego kontakty z firmą A trwają od ponad 10 lat, ale jak zauważa obie firmy jego zdaniem można właściwie traktować jako jedną, ponieważ tak naprawdę ojciec (właściciel firmy A) ma  udziały i wpływy w obu firmach, więc w sumie raz otrzymywali faktury lub wydawali towar firmie A, raz B. - Do tej pory raczej nie było problemów, bo oni kupowali towar ode mnie, a ja od nich. W listopadzie 2015 roku zapytali nas o ofertę na dostarczenie sprzętu z branży sanitarnej. Łączna wartość tego zamówienia opiewała na 130-140 tysięcy złotych. W pewnym momencie okazało się, że pojawiły się opóźnienia w płatności faktur. Przyjechał do mnie właściciel firmy A, który powiedział, żeby nie wydawać więcej towaru, że na tym kończymy - mówi M. Chosiński, który dodaje, że miało to miejsce 29 grudnia 2015 roku. Jak dodaje nasz rozmówca, trzy dni później okazało się, że firma B złożyła wniosek o upadłość. - Nagle okazuje się, że w ciągu trzech dni tak pogorszył się stan finansów tej firmy, że musiała ogłosić upadłość. Oczywiście takie procesy nie dzieją się z dnia na dzień - podkreśla przedsiębiorca, który dodaje, że już w zeszłym roku dostawał faktury z firmy A, a potem z firmy B.  - Mam prawo przypuszczać, że było to celowe wyłudzenie towaru i w efekcie ogłoszenie upadłości. Mój pełnomocnik zajmuje się sprawą złożenia tej sprawy do prokuratury. Nie jestem pieniaczem i nie chciałem sięgać po jakieś drastyczne środki prawne, ale nie było żadnej woli współpracy z tamtej strony, byłem okłamywany, że to jest wina ich kontrahenta, kiedy okazuje się, że on też był oszukany. Co ciekawe, okazało się, że firma B nie ma żadnego majątku i w zasadzie cały majątek został wyprowadzony. Prowadzący działalność w firmie B nie ponoszą de facto żadnej odpowiedzialności wobec nas. Wiadomo, że ci panowie mają bardzo dużą sieć nieruchomości, m.in. nad morzem czy w górach, i prawdopodobnie tam były te pieniądze wyprowadzane - dodaje nasz rozmówca.

Pośród oszukanych przedsiębiorców jest jeszcze m.in. mężczyzna, który skierował sprawę do prokuratury. Woli zachować anonimowość. - Zdecydowałem o tym, żeby zakupić u tych ludzi materiały. Miałem założenie, żeby wybudować 19 budynków bliźniaczych. Gdy jeszcze nie miałem pozwoleń na budowę, to syn właściciela firmy A nagabywał mnie, dlaczego jeszcze nie zacząłem budowy. Tłumaczyłem, że to przecież trwa - przyznaje przedsiębiorca. - W październiku otrzymałem fakturę, żebym mu przelał pieniądze a konto. Gdybym to zrobił, uzyskałbym 15% rabatu. Wahałem się, ale syn właściciela firmy A mówił, że sytuacja finansowa firmy jest trudna. Zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem, że na papierach widnieje nazwa firmy B. Poszedłem po wyjaśnienia. Kiedy wchodziło się do ich biura, to nie było wiadomo, czy to siedziba firmy A czy B. Była jedna księgowa, jeden plac, jedno biuro, jeden magazyn. Dowiedziałem się, że firma B istnieje od 2013 roku i że ma większe możliwości, jeśli chodzi o rabaty i przepływ towarów. Była mowa o 15% rabacie, i to była zachęta z jego strony. Wpłaciłem pieniądze w kwocie 90 tys. złotych. Po Nowym Roku dowiedziałem się, że firma B  upadła i że mam zgłosić się do syndyka masy upadłościowej, bo ja towaru od nich nie dostanę. Myślę, że ta firma przygotowywała się do oszustwa  - dodaje nasz rozmówca, który podkreśla, że sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby zablokowanie działalności firmy A i zabezpieczenie majątku na spłacenie pobranych pieniędzy.  

Zwróciliśmy się w tej sprawie do Piotra Gruszki, szefa Prokuratury Rejonowej w Gnieźnie, który potwierdził dwa zgłoszenia dotyczące oskarżanych firm. - Wszczęliśmy śledztwo w sprawie doniesienia jednej z osób. W jednej sprawie wszczęto śledztwo. Co do drugiej, jest rozważane, czy będą one prowadzone łącznie, zbierane są wstępne materiały. Kwestia dotyczy usiłowania wyłudzenia bardzo dużej kwoty pieniędzy i znacznie mniejszej. Przyszło jeszcze jedno doniesienie od innej osoby, ale więcej zgłoszeń nie mamy -informuje prok. Piotr Gruszka. - Na podstawie doniesień można powiedzieć, że chodzi o zamówienia na materiały budowlane. Przy okazji tych zamówień miało dochodzić do wyłudzenia pieniędzy, niedostarczania materiałów albo nieudane działania podjęte w celu wyłudzenia pieniędzy - dodaje szef prokuratury.

Właściciel firmy A, w krótkiej rozmowie telefonicznej stwierdził tylko, że z omawianą sprawą nie ma nic wspólnego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski