Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy w tym roku może zabraknąć na wigilijnym stole polskiego karpia?

Aleksander Karwowski
wojciech kaminski
Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Wśród nieodłącznych elementów związanych z obchodzeniem świąt i naszą kulturą znajduje się wigilijna ryba, najczęściej jest to karp. I choć sam karp z wigilią został złączony w powojennych latach, kiedy brakowało w Polsce ryb, to wciąż jest królem grudniowych potraw.

Wcześniej bardziej popularny był np. szczupak. Blokady handlowe, które odcięły polskie stoły od innych ryb, stały się pretekstem do wielkiej hodowli karpia, którego dystrybuowała Centrala Rybna. W 1947 roku minister przemysłu Hilary Minc, rzucił hasło: „Karp na każdym wigilijnym stole” i przetoczyła się lawina. Innych ryb w ogólnym handlu nie było, a przyniesienie raz w roku przed wigilią żywego karpia, który musiał czasami żyć z rodziną żywy przez kilkanaście dni, było corocznym wyzwaniem.

Ta dość nieodległa tradycja spożywania karpia podczas wigilijnej wieczerzy bardzo mocno się zakorzeniła. Jednak podniebienia mieszkańców naszego miasta, tęsknią coraz częściej za innymi gatunkami ryb. Jak wyjaśnia Roman Matelski, właściciel sklepu rybnego przy ulicy Mickiewicza w Gnieźnie, coraz więcej osób, choć nie rezygnuje z zakupu karpia, to kupuje go w mniejszej ilości na rzecz innych ryb.

Zobacz też: Polskie karpie znów trafią na stoły w Rzymie i Watykanie

Na dzień dzisiejszy ceny karpia prezentują stan ubiegłoroczny, czyli 14 złotych za kilogram. Jednak jego cena będzie wzrastać im bliżej będzie wigilijnej wieczerzy. Możliwe, że wynosić będzie 16 złotych - informuje R. Matelski. Jak się okazuje, w tym roku przyrosty karpia były dużo mniejsze niż w latach ubiegłych a na to wpływ miał upalny rok. - Niestety, odwiedzając stawy hodowlane w Ślesinie okazało się, że przyrost jest bardzo mały i nie udało nam się zakupić takiej ilości ryb, jaką byśmy chcieli. Niski stan wody oraz jej silne nagrzanie nie sprzyjały przyrostowi. Do tego mimo sporej ilości planktonu którym się ryby żywią, karpie nie były zbyt aktywne w odżywianiu. Mała ilość wody zniechęciła je do żerowania, nie pobierały pokarmu - wyjaśnia. Według właściciela sklepu wpływa to na to, że tegoroczne karpie są zazwyczaj mniejsze od ubiegłorocznych i jest ich po prostu mniej. - Po odłowach mogę spokojnie stwierdzić, że karpi produkcji polskiej jest połowę mniej niż rok temu i są mniejsze. 1,5 kilograma do 1,8 kilograma to takie największe okazy, które można wybrać u hodowcy - dodaje sprzedawca.

Ja zapewnia Roman Matelski, najsmaczniejszy jest karp polski, którego oferuje w swoim sklepie, choć nie ukrywa, że rynek zalewa karp ukraiński i czeski. Porównuje żartobliwie, że hoduje się je tam niemal jak brojlery, czyli tuczy na małej powierzchni. Bardziej ma to przypominać produkcję mięsa niż swobodny rozwój ryby.

Tradycja sprawia, że karp jest jedną z najdroższych ryb, jakie można kupić w okresie przedświątecznym. Jest zapotrzebowanie, więc cena rośnie. Co nie znaczy, że inne ryby cieszą się mniejszym powodzeniem. Wręcz przeciwnie. Słaby przyrost karpia i mnogość ryb w sklepowych chłodniach sprawiają, że z roku na rok gnieźnianie częściej spoglądają na inne gatunki. - Sam karp kosztuje bliżej wigilii 16 złotych, a do tego jego przygotowanie na miejscu w sklepie to dodatkowy koszt, co łącznie daje kilkadziesiąt złotych za rybę. Stąd inne ryby zmniejszą dystans do tradycyjnego karpia - nie ma wątpliwości R. Matelski, dodając: - Z innymi rybami, by przygotować je do spożycia nie ma tyle pracy. Od trzech lat zauważam, że większym apetytem cieszą się np. pstrąg, sandacz, miruna, dorsz, szczupak, czerniak i tradycyjny śledź bałtycki.  Prawdziwa świąteczna sprzedaż karpia zaczyna się 1,5 tygodnia przed świętami, choć zapobiegliwi kupują zapasy już teraz. Ostatnie dni to większe kolejki, większa cena i większa szansa, że nie dostanie się oczekiwanej ryby, gdy zapasy się skończą zbyt szybko.

Zobacz też: Nie męcz karpia, po co ci żywy? Weź już sprawionego

Co roku głośnym echem odbija się sprzedaż promocyjna w supermarketach. Nie tylko z racji cen, ale także fatalnych warunków sprzedaży ryb pływających w małej powierzchni. Czym różni się karp kupowany w supermarketach, od tego, który znajdziemy w specjalistycznym sklepie rybnym? - W marketach są oferowane wspomniane przeze mnie karpie „brojlery”. Sztucznie tuczone granulatem. Ten granulat i brak ruchu sprawiają, że mają bardzo duży, ponad naturalny przyrost. Ale to z hodowlą karpia nie ma już niestety nic wspólnego.  Miałem do czynienia i z karpiami ukraińskimi i czeskimi i wiem, że mimo certyfikatów które one posiadają, w moich basenach pływać nie będą i nie odważę się ich zaoferować moim klientom - informuje R. Matelski, dodając, że karpia może zabraknąć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski