Dani Alves w ultrapoważnych tarapatach. Może zostać skazany za gwałt od 4 do 12 lat więzienia

W trakcie procesu sędzia przypomniał poszkodowanej, że w przypadku skazania oskarżonego przysługuje jej zadośćuczynienie finansowe za doznane obrażenia i straty moralne, jednak 23-latka wprost odmówiła skorzystania z tego prawa.

Wyjaśniła, że ​​jej celem jest triumf sprawiedliwości. Dziewczyna chce, aby były zawodnik FC Barcelony poszedł do więzienia za złamanie prawa.

Warto zauważyć, że pokrzywdzona złożyła spójne zeznania. Natomiast Alves był zdezorientowany i zmieniał je co najmniej trzy razy.

39-letni Brazylijczyk przyznał, że był w nocnym klubie „Sutton” w Barcelonie 30 grudnia, ale stwierdził, że przebywał tam tylko przez krótki czas i zaprzeczył napaści seksualnej. Jednocześnie ta wersja, zdaniem sędziego, przeczy dowodom zebranym przez policję.

Alves, według TV3, trzykrotnie składał sprzeczne zeznania. Najpierw powiedział, że nie zna dziewczyny, która oskarżyła go o gwałt, potem powiedział, że ją widział, ale między nimi nic się nie zdarzyło. A następnie oznajmił, że to ona jego zaatakowała.

Ponadto, według hiszpańskiej telewizji regionalnej, Dani zachowywał się w sądzie pewnie, strawiając wrażenie przekonanego, iż nie zostanie ukarany.

Brazylijczykowi grozi od 4 do 12 lat więzienia, jeśli zostanie mu udowodniona wina.

Alves został zatrzymany na okres trwania procesu, bez możliwości wyjścia za kaucją. Sędzia uznał, iż były gwiazdor FC Barcelony ma wystarczające środki finansowe, aby móc się ukrywać przed wymiarem sprawiedliwości. Ponadto piłkarz ma zarówno obywatelstwo brazylijskie, jak i hiszpańskie, a między Hiszpanią a Brazylią nie ma umowy ekstradycyjnej.

Według „La Vanguardia”, Brazylijczyk był bardzo przygnębiony. Właściwie nic nie jadł ani nie rozmawiał, ale też odnosił się z szacunkiem wobec strażników. Nie pamiętał ani jednego numeru telefonu, więc do nikogo nie dzwonił.