Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawid Kownacki w Lechu Poznań: Presja ucieka, talent zostaje

Maciej Lehmann
Dawid Kownacki w Lechu Poznań
Dawid Kownacki w Lechu Poznań Grzegorz Dembiński
Spowiedź napastnika Lecha Poznań Dawida Kownackiego po udanej inauguracji rundy wiosennej. Perełka z Kolejorza stawia na dietę, cierpliwość, szybkość i zdecydowanie w polu karnym.

- Dwa lata temu oczekiwania wobec mnie były bardzo duże. I ja od siebie też dużo oczekiwałem. Nie byłem w stanie im sprostać. Przerosła mnie presja. Nie da się ukryć, że popełniłem też inne błędy - przyznaje szczerze Dawid Kownacki. W ubiegłą niedzielę znowu jednak błysnął przy Bułgarskiej. Pojawił się na boisku w 88. minucie i zdołał strzelić dwa gole.

- Pamiętam, że jak wchodziłem do ekstraklasy dwa lata temu, to miałem podobne momenty. Te dwie zdobyte bramki o czymś mi właśnie przypomniały. Mam nadzieję, że to nie jednorazowe osiągnięcie i będę strzelał dalej - mówi Kownacki.

Błysnął już w Opalenicy
- To mógł być debiut marzeń - pisaliśmy pod koniec czerwca 2013 roku po sparingu Lecha z Omonią Nikozja w Opalenicy. 16-letniemu Dawidowi Kownackiemu zabrakło trochę szczęścia, by w 88. minucie wpisać się na listę strzelców i zdobyć zwycięskiego gola. Młody napastnik, który pojechał na swoje pierwsze zgrupowanie z Kolejorzem, zbierał same pochwały po swoim występie. Wydawało się, że poznański klub szybko dochowa się napastnika, który przebije osiągnięcia w ekstraklasie nawet Roberta Lewandowskiego.

Zanim zaistniał w pierwszym zespole, już było o nim głośno. Został najmłodszym piłkarzem, który zdobył gola w zlikwidowanych już rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. W sumie trafił w „młodym Lechu” sześć razy i w nagrodę trener Mariusz Rumak włączył go do kadry pierwszego zespołu.

Dawid Kownacki: Odstawiłem wiele niezdrowych potraw. Teraz bardziej o siebie dbam

- Podchodzimy do niego bardzo ostrożnie, ma dozowane obciążenia treningowe, bo jego młody organizm wciąż jeszcze się rozwija. Ma duży potencjał, ma zapał i charakter do pracy, ale oczywiście nasze tempo gry jeszcze go przerasta - mówił o Kownackim ówczesny szkoleniowiec Lecha.
Rumak przestrzegał wtedy, by nie wywierać na młodym piłkarzu zbyt wielkiej presji. - Nie można w jego przypadku niczego przyspieszać. Musi poradzić sobie z wieloma sprawami. Bo gra przed pełnymi trybunami to zupełnie inny wymiar niż rozgrywki juniorskie - podkreślał Mariusz Rumak.

Kownacki w ekstraklasie debiutował 6 grudnia 2013 roku w meczu z Wisłą. Kiedy po zaledwie trzech meczach w ekstraklasie zaliczył pierwsze trafienie, stało się jasne, że takiej perełki nie było dawno.

Pechowe kontuzje
Karierę nastolatka z pewnością przystopowały groźne kontuzje. W 2014 roku w meczu z Jagiellonią doznał wstrząśnienia mózgu. Musiał pauzować. Krótko potem w pojedynku z Legią podczas walki o górną piłkę z Łukaszem Broziem zerwał więzadła w stawie skokowym.

Kolejny rok był równie pechowy. Podczas meczu w Sarajewie jeszcze w pierwszej połowie zderzył się w powietrznej walce głową z obrońcą gospodarzy. I trafił do szpitala. Na dodatek uszkodził staw skokowy. Diagnozy były tragiczne. Kowna-ckiemu groziła operacja i pauza do końca roku. Na szczęście pod koniec listopada mógł świętować swój powrót.

- To prawda, dręczyły mnie kontuzje. Doszedłem jednak do wniosku, że to trochę też moja wina. Popracowałem nad tym. Zbiłem wagę. Trzy i pół kilo. Niby nie dużo, ale to tak jak biegać na plecach przez cały mecz z 3,5- kilowym plecakiem. Początkowo wmawiałem sobie, że nie muszę zrzucać wagi, bo przecież dobrze się z nią czuję. Ale tak naprawdę dopiero teraz przekonałem się, że to był błąd.
Kownaś przyznał też, że zupełnie inaczej się odżywia. - Nie mam oporów, by o tym mówić. Odstawiłem wiele niezdrowych potraw. Teraz bardziej dbam o siebie - dodaje.

Ile można zrobić przez dwie minuty?
Wiosnę rozpoczął na ławce rezerwowych. Czy czuł, że walka o miejsce w wyjściowej jedenastce z Nicki Billem jest już na starcie trochę nierówna, bo to Duńczyk ma być snajperem numer 1? - zapytaliśmy go niedawno.

- Nie myślałem w ten sposób. Wiedziałem, że swoją szansę prędzej czy później dostanę. Nasz system opiera się na grze jednym napastnikiem, więc na razie nie ma miejsca na boisku dla nas dwóch. Piłka nożna polega na rywalizacji też o miejsce w składzie. Nie ma to nic wspólnego z obrażaniem się na kogoś. Nicki rozegrał dobry mecz, strzelił gola. Dostałem trochę mniej czasu, by zrobić coś dla drużyny, ale myślę, że wykorzystałem go dobrze - mówi.

Gdy wchodzi się w 88. minucie, czasem można nie dotknąć nawet piłki. - Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się po tym występie zbyt wiele. Mieliśmy korzystny wynik, chodziło o to, by utrzymać piłkę jak najdalej od swojego pola karnego. Tuż po moim wejściu był jednak faulowany Darko Jevtić. Ten karny to była okazja dla mnie. Wziąłem piłkę i strzeliłem na 4:2. W takiej chwili człowiek rośnie - mówi Kownacki.

Nie zdążył nawet ochłonąć i była już kolejna okazja. - Oglądałem ją kilka razy w telewizji, by zobaczyć, jak do tego doszło. Widać, że źle przyjąłem piłkę, bo mi odskoczyła. Ale odskoczyła na tyle daleko, że musiał ją gonić też obrońca. Byłem szybszy, strzeliłem i zdobyłem gola. Gdybym dobrze przyjął, nie miałbym tyle miejsca na strzał i pewnie by mnie zablokowano - opowiada szczerze.
Kownacki przyznaje, że dużo zyskał po przyjściu do Lecha Jana Urbana.

- Trener zawsze powtarza, że napastnik w polu karnym musi być zdecydowany. Nie ma czasu na myślenie. Trzeba robić wszystko z automatu. Sam był świetnym napastnikiem i czuje grę na tej pozycji. Mówi się, że w sytuacjach podbramkowych najbardziej liczy się szybkość. Dlatego teraz nie kombinuję. Strzelam, najwyżej nie trafię...

Minęły dwa lata
W niedzielę miną dokładnie dwa lata od jego pierwszego gola w ekstraklasie. Dawid Kownacki swoją pierwszą bramkę dla Lecha Poznań strzelił 21 lutego 2014 w 58. minucie przegranego 1:5 meczu z Pogonią w Szczecinie.

W dniu strzelenia swojej debiutanckiej bramki w ekstraklasie miał 16 lat i 344 dni, dzięki czemu został drugim najmłodszym strzelcem gola w najwyższej klasie rozgrywkowej w XXI wieku. W tym stuleciu w momencie zdobywania bramki w ekstraklasie młodszy od niego był tylko Ariel Borysiuk, który uczynił to w barwach Legii Warszawa, licząc 16 lat i 265 dni. Rekord należy do legendarnego Włodzimierza Lubańskiego, który pierwszą ze swoich 155 bramek w ekstraklasie zdobył, mając zaledwie 16 lat i 52 dni.

Swój pierwszy sezon (2013/2014) zakończył z dorobkiem 13 meczów, strzelając dwa gole, asystując kolegom z drużyny przy trzech bramkach. Został również nominowany do nagrody „Odkrycie sezonu”, lecz tę nagrodę otrzymał Michał Masłowski. W kolejnym sezonie, zdobywając gole, pomógł Lechowi w zdobyciu mistrzostwa Polski.

W tym sezonie wystąpił łącznie w 20 meczach (12 w ekstraklasie, 4 w Lidze Europy, 2 w Pucharze Polski oraz w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów i w Superpucharze Polski). Ma na koncie pięć bramek. Ostatnie dwie zdobył w zaledwie dwie minuty w meczu z Termaliką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski