Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata "Głosu" o edukacji - kolejna opinia

Aleksandra Sołtysiak
Archiwum
Dzisiaj kolejna odsłona dyskusji na temat stanu poznańskiej oświaty. Jak wytłumaczyć fatalne wyniki sprawdzianu szóstoklasistów? Czy miasto słusznie chce ograniczać ilość pedagogów i psychologów w szkołach? Opinię przedstawia Aleksandra Sołtysiak, działaczka Stowarzyszenia My-Poznaniacy i zarządu stowarzyszenia kobiet Konsola.

Psycholog w szkole to nie "widzimisię" - jest tam niezbędny

Nie ignorujmy potrzeb uczniów!

Wstępne wyniki sprawdzianu szóstoklasistów nie powinny budzić niepokoju. Nie powinny, bowiem należy pamiętać, iż są to właśnie wyniki wstępne. Dotyczą one szkół podstawowych. Tym, którzy już teraz się niepokoją, proponuję poczekać na wyniki egzaminów w gimnazjach i egzaminów maturalnych. Wtedy będzie można dokonać pełnej analizy i - mam nadzieję - wyciągniemy z niej wnioski.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Debata Głosu o kryzysie poznańskiej edukacji

Niepokój budzi coroczne sprawozdanie z działalności oświatowej zastępcy prezydenta Sławomira Hinca lub organu jemu podwładnemu, czyli Wydziału Oświaty UMP. Niepokój bierze się stąd, że nie jestem do końca pewna, czy nasi radni są w stanie dokładnie przepytać ludzi odpowiadających w naszym mieście za oświatę. Mając pełne wyniki z okręgowej komisji egzaminacyjnej, dowiemy się, która szkoła ma tendencję wzrostową w ich zakresie, która zatrzymała się, a której wyniki są złe.

Jeśli dodamy do tego dane o nakładach środków, jakie zostały do tych szkół skierowane, otrzymamy kompletne informacje, czy wydział oświaty coś zrobił, by wyniki "gorszych" szkół poprawiły się. To jest zadanie i wyzwanie dla naszych radnych.

Kolejną porcję niepokoju wywołują wieści o likwidacji etatów psychologów i pedagogów w szkołach. Często słyszymy, że kiedyś w szkołach psychologów nie było i było dobrze, że psycholog to takie "widzimisię" dzisiejszych czasów. Nic bardziej błędnego! Nie można nie zauważyć zmian w naszym świecie.

Rozwój cywilizacyjny oraz społeczny spowodował, iż psychologia zyskała na znaczeniu.
W dobie gier komputerowych, multimedialnym świecie telewizji i internetu, zatracamy umiejętności porozumiewania się, wyrażania własnych emocji. SMS-owe skróty, czaty, portale społecznościowe kształtują nowy język, który dla rodziców i nauczycieli jest słabo dostępny. Aby rozszyfrować stan ducha czy emocji dziecka, potrzebna jest wiedza o innych sygnałach, które pozwolą na wstępną ocenę jego psychiki. Taką wiedzę zdobywa i posiada tylko specjalista - psycholog.

Likwidacja etatów psychologów to ignorowanie problemów emocjonalnych uczniów. Zwróćmy uwagę na nasilające się zjawisko samookaleczania się dzieci i młodzieży, o którym donosi prasa. W 1998 roku w Poznaniu przeprowadzono badania dotyczące samobójstw i prób samobójczych dzieci i młodzieży (dr hab. Adam Czabański, "Problemy prewencji samobójstw dzieci i młodzieży"). Badania te przeprowadzone były na osobach do lat 20. W tej grupie wiekowej na 1 samobójstwo przypada 50 prób samobójczych.

Brak psychologów w szkołach to bagatelizowanie przez urząd takich czynów. Kto ma pomóc dziecku, które ma problemy? Kto ma pomóc rodzicom? Kto ma udzielić pierwszej pomocy? I najważniejsze: kto będzie miał taką wiedzę, by po sygnałach dostrzec, iż dziecko ma skłonności samobójcze? Nauczyciel matematyki, katecheta, wuefista? Od tego jest psycholog szkolny!

W życiu dziecka, w jego edukacji i socjalizacji istotną rolę odgrywają rodzice i szkoła. W szkole natomiast psycholog, nauczyciel i pedagog to drużyna, dzięki której nasze dziecko ma pełną opiekę. Nie może zabraknąć żadnego z tych ogniw.

Jak mamy wydobyć talent dziecka w epoce nauczania "pod testy"? Jak go rozwijać? Czy rzeczywiście zależy nam na tym, by zamiast wykształconych i emocjonalnie stabilnych mieszkańców Poznania, mieć bandytów stadionowych, którzy nie wiedzą, jak radzić sobie z emocjami i rozładują je poprzez przemoc, agresję i akty wandalizmu? Czy takich mieszkańców i mieszkanki chcemy?

Jeszcze jedna rzecz mnie niepokoi i jest ona najważniejsza. Odnoszę wrażenie, iż w Poznaniu tak zapatrzyliśmy się na biznes, że edukację i socjalizację dzieci traktujemy w kategoriach wyłącznie kosztów, więc bieżącej straty w budżecie, zamiast której można by wydać środki na coś "pożytecznego" - a nie inwestycji w przyszłe pokolenia. Do takiego wniosku prowadzą wszystkie oficjalne i szeptane informacje o szykowanych cięciach w wydatkach na opiekę nad dziećmi, edukację szkoły, psychologów, nauczycieli itd.

Życzę w związku z tym nam poznaniakom i prezydentowi odważnych i śmiałych decyzji.
W końcu w całej Europie edukacja i oświata to najważniejsza inwestycja.

Aleksandra Sołtysiak
My-Poznaniacy, Stowarzyszenie Konsola

PRZECZYTAJ TAKŻE: Edukacja: Skąd się biorą fatalne wyniki?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski