Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Debata "Głosu Wielkopolskiego": Dziuba - Jaśkowiak. Runda III

Paulina Jęczmionka, Karolina Koziolek
Debata "Głosu Wielkopolskiego": Dziuba - Jaśkowiak. Runda III
Debata "Głosu Wielkopolskiego": Dziuba - Jaśkowiak. Runda III Waldemar Wylegalski
W środę w redakcji "Głosu Wielkopolskiego" odbył się piąty, ostatni przedwyborczy pojedynek kandydatów do prezydentury w Poznaniu. Tym razem na argumenty spierali się Jacek Jaśkowiak (PO) oraz Tadeusz Dziuba (PiS). Co mają do zaoferowania? Czym się różnią, a gdzie ich wizja Poznania jest zbieżna? Oto trzecia runda ich starcia: pytania do siebie nawzajem. Wkrótce runda IV - pytania od eksperta.

Tadeusz Dziuba pyta Jacka Jaśkowiaka: Jeśli Ryszard Grobelny zostanie prezydentem i zaproponuje Panu fotel wiceprezydenta, przyjmie go Pan?
J.J.: Nie przyjmę. Wielokrotnie już o tym mówiłem. Ta insynuacja narodziła się na początku kampanii i jest elementem gry wyborczej. Była dla mnie dużym zaskoczeniem. Od razu jednoznacznie powiedziałem, że takiej oferty nie było i że nie prowadziłem - ani ja, ani PO - żadnych rozmów na ten temat z prezydentem Grobelnym.

T.D.: PO i prezydent tak naprawdę są tym samym środowiskiem politycznym.

J.J.: Jeśli przywołamy ostatnie wydarzenia związane np. ze spektaklem Golgota Picnic czy koncertem Behemotha, to widać, że prezydent Grobelny jest bliżej PiS niż PO. Nie zdziwiłbym się, gdyby po przegranych wyborach szukał porozumienia z PiS. Innym argumentem jest niedawna współpraca ludzi Ryszarda Grobelnego z Polską Razem Jarosława Gowina. A teraz partia Gowina współpracuje z PiS.

J. Jaśkowiak pyta T. Dziubę: Ostatnio w Teatrze Nowym było sporo przedstawień dotyczących Poznania i jego znanych mieszkańców, np. Franciszka Witaszka. Na ilu z tych przedstawień Pan był i które zrobiło na Panu największe wrażenie?
T.D.: Już dawno, pewnie ze cztery lata nie byłem w Teatrze Nowym, ponieważ co drugi tydzień bywam w Warszawie. Wolę korzystać z teatrów warszawskich, które uwielbiam zresztą od dawna.

J.J.: Szkoda, bo "Gorączka czerwcowej nocy", "Obwód głowy" czy "Posłuchaj miasta" są świetne. Ja też lubię chodzić do teatru w Warszawie czy Krakowie. Ale tu chodzi o zainteresowanie tym, co dotyczy Poznania. "Gorączka czerwcowej nocy" jest wręcz obowiązkowym spektaklem.

T.D.: Myślę, że historię Poznania znam nie najgorzej. A jeśli chodzi o tę historię najnowszą, to po części z autopsji. O to więc bym się nie martwił.

T. Dziuba pyta J. Jaśkowiaka: Niedawno prezydent Grobelny zorganizował tzw. konsultacje społeczne w sprawie ryneczku Świt. Co, Pana zdaniem, należałoby z nim zrobić? Jak powinny funkcjonować takie tradycyjne targowiska w Poznaniu?
J.J.: Te konsultacje były grą pozorów. Dostałem od kupców ze Świtu kopie wypowiedzeń, które złożono im ok. 10 dni po konsultacjach. Z tego, co słyszałem, te wypowiedzenia później - pod presją wyborów - zostały cofnięte. Ale należy się spodziewać kontynuacji tego zamysłu. Jeśli chodzi o rynki, najważniejsze dla mnie są te historyczne, jak Jeżycki, Łazarski, Wildecki, na placu Bernardyńskim czy pl. Wielkopolskim. To bardzo ważne elementy miasta. Ale te dodatkowe ryneczki, jak np. Świt czy na os. Jagiellońskim też są ważne. To miejsca spotkań ludzi, które można wykorzystać miastotwórczo. Targowiska są dziś traktowane jak dojna krowa. Spędziłem kilka godzin na rynku Jeżyckim, targowisku Bema. Dowiedziałem się, w jakich warunkach czystości pracują, w jakim stanie są ich stragany, jakie opłaty ponoszą. Targowiska to też ważne miejsca uczenia się biznesu. Rok pracy na rynku daje podobną wiedzę, jak pięć lat studiów.

J. Jaśkowiak pyta T. Dziubę: Przed wojną, na placu Mickiewicza - w miejscu, gdzie teraz stoi Pomnik Ofiar Czerwca 1956 - znajdował się Pomnik Wdzięczności. Czy jest Pan za jego odbudową, skoro zastąpił go równie godny pomnik?
T.D.: Oczywiście, że jestem zwolennikiem odbudowy. Nie jest to możliwe w miejscu historycznym, ale wyszukano nową lokalizację. Rozważano kilkanaście wariantów. Ostatecznie komitet odbudowy Pomnika Wdzięczności zaproponował miejsce na Malcie, po zachodniej stronie jeziora. To jest akceptowalne.

J.J.: Zgodne z miejscowym planem zagospodarowania?

T.D.: Są różne opinie. Tylko jedna - Miejskiej Pracowni Urbanistycznej - jest negatywna wobec tej lokalizacji. Trzy pozostałe, zamówione przez komitet są pozytywne. Zresztą można w nieznacznej części zmienić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, usuwając tym samym ewentualną przeszkodę. Której moim zdaniem nie ma.

T. Dziuba pyta J. Jaśkowiaka: Problemem Poznania jest to, że przez kilkanaście lat prezydentem była osoba, która sprzyja interesom wielkiej finansjery. Pan też jest związany z tym środowiskiem. Jak Pan się upora z problemem swoich związków, kiedy będzie trzeba zarządzać miastem, w którym większość ludzi nie jest zamożna?
J.J.: Nie uważam, by prezydent Grobelny prowadził politykę przyjazną osobom zamożnym. Dowodem jest to, że klasa średnia masowo wyprowadziła się pod Poznań. Polityka prezydenta doprowadziła do tego, że mamy w mieście więcej niezamożnych ludzi.

T.D.: To następstwo sprzyjania deweloperom, właścicielom galerii handlowych.

J.J.: Ja, podobnie jak moi dziadkowie, robię to, co jest typowe dla poznańskiej przedsiębiorczości. Cieszę się, że wielu poznaniaków po zmianie systemu, bez kapitału i know-how, zakasało rękawy i stworzyło miejsca pracy. Dzisiejsze niskie bezrobocie w Poznaniu nie jest efektem pracy prezydenta, polityków, ale przedsiębiorczości mieszkańców. Jestem dumny, że dzięki mojej pracy powstało w Polsce kilka albo kilkanaście tysięcy miejsc pracy. Przede wszystkim w sektorze produkcyjnym. Będąc jeszcze dyrektorem Kulczyk Tradex, brałem udział w wizytacji Toyoty, która też przymierzała się do wejścia kapitałowego w Antoninku.

J. Jaśkowiak pyta T. Dziubę: Uboższa część społeczeństwa ma problem z dostępem do klubów sportowych. Jak poprawić możliwości uprawiania sportu przez dzieci i młodzież?
T.D.: Władze miasta powinny umożliwić animatorom sportu i kultury dostęp do pieniędzy, by mogli aranżować w swoich środowiskach zajęcia i dla młodych, i dla starszych. PiS proponuje tu tzw. bon sportowy i bon kulturalny. Przez to należy rozumieć wydzielenie z budżetu miasta odpowiedniej puli pieniędzy, o którą będzie mógł starać się każdy - i duże kluby, i małe kluby, i te bardzo rozpoznawalne, i te niszowe, jak np. łucznictwo, a także ludzie prywatni lub stowarzyszenia, które po prostu mają pomysł na zorganizowanie na osiedlu, w dzielnicy przedsięwzięć sportowych. Bez takiego mechanizmu nie będzie możliwe animowanie codziennego sportu na szerszą skalę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski