Kampania wyborcza ma swoje prawa. W Poznaniu właśnie ruszyła. I... już widać, że będzie ciekawa. Kolejni kandydaci pokazują jak bardzo opanowali elementarz wyborczy. I wcale nie jest powiedziane, że ten, kto do wyborów przystępuje z poziomu szkoły podstawowej jest na skazanej pozycji w stosunku do tych, którzy kończą polityczny doktorat. Wszystkich obowiązuje dekalog kandydata.
- Prawo pierwsze: wszyscy skaczą na faworyta. Zasada: na pochyłe drzewo każda koza skacze - tu też obowiązuje. Obowiązuje tym mocniej, im więcej argumentów dał faworyt w czasie swoich rządów. Obecny prezydent, któremu za poprzednią kampanię już zaczął się odwdzięczać jego poprzednik, powinien szczególnie o tym pamiętać.
- Prawo drugie: nie popełniają błędów tylko ci, którzy nic nie robią. Czyli prezydent nie dałby amunicji swoim oponentom, gdyby nic nie robił... Ale:
- Prawo trzecie: w Poznaniu jeśli nic nie robisz, jesteś leniem. Poznań leniów nie lubi.
- Prawo czwarte: nawet jeśli zasuwasz jak mróweczka, ale nie pokazywałeś tego publicznie, nie zakasałeś - zgodnie z poradami speców od wizerunku - rękawów, nie chodziłeś wśród ludzi ściskając ręce, nie pokazywałeś jak bardzo i jak często musiałeś ocierać pot z czoła, to w opinii publicznej jesteś leniem. Kropka.
- Prawo piąte: każda Twoja obietnica z poprzedniej kampanii będzie ci przypomniana. Niespełniona - przez każdego z konkurentów z osobna. Spełnione przypomnisz tylko ty.
- Prawo szóste: prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Musisz ich mieć. Kampania pozwala na fałszywe uśmiechy i tryumfalne ściskanie rąk również między osobami, które się nie lubią. Grunt to wspólnota interesów. Jeśli jednak straciłeś ich zaufanie, nie licz na poparcie. Chyba że... nie będą mieli kogo poprzeć.
- Prawo siódme: to nie pojedynek bokserski. Zasady nie obowiązują. Wolno zdjąć rękawice, bić w tył głowy i poniżej pasa, może rzucać się kilku na jednego. Przewaga zasięgu ramion i wagi nie ma znaczenia. Ten kto celniej trafia niekoniecznie wygrywa, ale może pomóc wygrać innym. Ważne kto komu odbiera punkty.
- Prawo ósme: social media. Acha, acha. Zaniedbałeś gównoburze? To wróci, wróci. Czy będzie miała duże znaczenie - to inna sprawa.
- Prawo dziewiąte (a trochę pierwsze): najlepszą obroną jest atak. Najlepiej atakuje się z drugiego rzędu.
- Prawo dziesiąte: cokolwiek powiedziałeś, będzie ci przypomniane. A jeśli w jednym miejscu mówiłeś coś zaprzeczającego temu, co mówiłeś w drugim miejscu... to się wygłupiłeś.
- Prawo tajne... pozostaje tajemnicą dziennikarzy. Którzy generalnie odwzajemniają głęboki szacunek polityków.
Politycy do tych przepisów dodaliby jeszcze kilka. Chętnie też prawa naginają, łamią... bo nie zawsze to się mści. W Poznaniu mamy o tyle ciekawą sytuację, że walki nie będą toczyć politycy z kilkudziesięcioletnim stażem, a, w większości, nowicjusze. Każdy w nowej dla siebie roli. Nawet Jacek Jaśkowiak, który obalił niewywracalnego Ryszarda Grobelnego. Tym razem to za Jackiem Jaśkowiakiem stoi wymieniona i rozbudowana, wierna miejska aparatura. Tym bardziej jestem ciekaw co zrobią „młodzi wilcy”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?