Było dokładnie tak jak w brytyjsko-amerykańskim filmie z 2008 roku, ekranizacji musicalu "Mamma Mia!". Maleńki kościółek na wzgórzu, mnóstwo kwiatów, widok morza w tle, upalny środek lata. Młoda para przygotowywała wszystko przez kilkanaście miesięcy, zadbała o każdy szczegół i trzeba przyznać, że niczego nie pominęła. Para młoda wyglądała jak z bajki, a każdy gość czuł się najważniejszy. Bawiłam się do białego rana. O tym wspaniałym wydarzeniu będę pamiętała przez długie lata. Drugi ślub był w Polsce, w tradycyjnej scenerii i oprawie. Z rosołem z kury i roladami. Nowożeńcy wyglądali pięknie. Wszyscy goście bawili się doskonale, ale najlepiej wypadły poprawiny. Były bardzo polskie...
Pisząc to wszystko, wspominam własny ślub i wesele. I doskonale pamiętam, jak bardzo byłam zmęczona stając na ślubnym kobiercu. Zamartwiałam się o wszystko i o wszystkich. I kiedy wydawało się, że panuję nad całością... to największego psikusa wywinęła sama natura, serwując mi grad z deszczem w samym środku pięknej wiosny. Dlatego wszystkim tym, którzy z optymizmem planują ślub w plenerze, radzę do ślubnych kosztów dołożyć zestaw parasoli dla gości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?