Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deweloper ma pecha. Seria niefortunnych zdarzeń?

Marta Danielewicz, Monika Kaczyńska
Marta Filipiak i Marcin Kamyszek na klucze od swojego wymarzonego mieszkania czekają od października 2015 roku. Ich dom wciąż nie ma zrobionych odbiorów technicznych
Marta Filipiak i Marcin Kamyszek na klucze od swojego wymarzonego mieszkania czekają od października 2015 roku. Ich dom wciąż nie ma zrobionych odbiorów technicznych Grzegorz Dembiński
Trzy osiedla, kilkunastu wściekłych mieszkańców i jeden deweloper, który nie wywiązał się z umów. Firma Grzegorczyk tłumaczy, że opóźnienia są spowodowane serią niefortunnych zdarzeń.

Marta i Marcin mieli wprowadzić się do nowego mieszkania w Kamionkach w październiku 2015 r. Do dziś nie dostali kluczy. Ich mieszkanie nie ma zrobionych odbiorów technicznych, wciąż brakuje w nim instalacji elektrycznej i kanalizacji. Deweloper natomiast unika kontaktu.

- Mieszkanie kupiliśmy na osiedlu Przy Lesie w styczniu 2015 roku od firmy Grzegorczyk z Poznania. Spłacamy kredyt. Niedługo zamierzamy się pobrać, a wciąż nie mamy gdzie mieszkać - mówi Marta Filipiak.

Dariusz Kęsy klucze od swojego mieszkania dostał 9 miesięcy później niż wynikało to z umowy. Jak mówi, to i tak całkiem nieźle, biorąc pod uwagę, że jeden z jego sąsiadów odebrał mieszkanie z ponad rocznym poślizgiem. Mieszka na osiedlu w Skórzewie. Lokal kupił od firmy Grzegorczyk.

- Gdy odbieraliśmy dom, miały być zrobione też drogi dojazdowe, chodniki, ogrodzenia, ogródki, miały być pomalowane elewacje, założone rynny... W styczniu wywalczyliśmy zrobienie drogi dojazdowej. Zrobiono pojedyncze rzeczy, ale wciąż brakuje chociażby podbitki naszego dachu - mówi Dariusz. Jak dodaje, w podobnej sytuacji są rodziny z siedmiu innych domów na tym osiedlu. - Umowa przewiduje kary dla dewelopera za opóźnienia, ale czy nie lepiej, by ekipa wzięła się do pracy i wszystko wykończyła - pyta?

Damian Kaliszan mieszkający na Os. Kameralnym II dotąd trzy razy występował przeciwko deweloperowi na drogę sądową. Domagał się zapłaty za opóźnienia w budowie drogi, budowie oświetlenia, a także zwrotu kosztów doprowadzenia kanalizacji sanitarnej do domu, w którym mieszka.

Sprawa budowy oświetlenia jest już zakończona. Sąd uznał racje Damiana Kaliszana i nakazał firmie deweloperskiej zapłatę odszkodowania. Jak przyznaje mężczyzna, to, choć z opóźnieniem, trafiło do jego rąk.

Gdy chodzi o drogę, przedstawiciele firmy Grzegorczyk utrzymują, że jej budowa zakończy się, gdy dobiegnie końca budowa kanalizacji.

- Firma zobowiązała się do zakończenia budowy drogi w części, gdzie kanalizacja jest już gotowa od 30 września 2015 roku. I nie dotrzymała słowa - mówi Kaliszan.

Wyrok zapadł w zeszłym tygodniu. Jest nieprawomocny, ale sąd podzielił stanowisko Damiana Kaliszana i nakazał deweloperowi zapłatę odszkodowania.

Jak twierdzi Damian Kaliszan, największym problemem jest jednak zwrot udziałów w budowie kanalizacji.

Inwestorem jest stowarzyszenie mieszkańców „Radosna-budowa infrastruktury”. Jego członkowie ponieśli 1/4 kosztów budowy. Pozostałą część dołożyło miasto. Jednak w przypadku Kaliszana umowa z firmą Grzegorczyk stanowiła, że gdy do budowy kanalizacji dojdzie - on sam nie poniesie żadnych kosztów. Jego udział w 25 proc. kosztów inwestycji zapłaci deweloper.

- Wyłożyłem te pieniądze - mówi Damian Kaliszan. - I nie mam pewności, że dostanę je z powrotem.

Jak twierdzi Maciej Grzegorczyk, poznaniak pospieszył się z wykładaniem pieniędzy na stół. - Inwestycja została podzielona na dwa etapy - mówi. - My, w imieniu swoich klientów będziemy partycypować w II etapie. Pan Kaliszan mógł więc poczekać, bo sieć kanalizacyjna i tak nie zacznie działać wcześniej niż po zakończeniu całej inwestycji. A panu Kaliszanowi zwrócimy pieniądze.

Mimo tych zapewnień Damian Kaliszan zdecydował się po raz kolejny wystąpić na drogę sądową. Sprawa jest w toku.

Maciej Grzegorczyk przyznaje, że problemy, w tym znaczne opóźnienia w odbiorach budynków, są. Winą za nie obarcza serię niefortunnych zdarzeń, która przytrafia się firmie od 2014 roku. - Śmierć kierownika budowy w Skórzewie, później także zgon szefa jednej z kluczowych firm wykonawczych doprowadziły do perturbacji na budowach, musieliśmy posiłkować się zupełnie nowymi podwykonawcami, a i tych niełatwo było znaleźć. Stąd opóźnienia - mówi.

Z częścią niezadowolonych mieszkańców, domagających się zrealizowania prac wykończeniowych, firma zawarła porozumienie, w którym zobowiązuje się do wykonania wszystkich prac jeszcze w tym miesiącu. - Wywiążemy się z niego - zapewnia Maciej Grzegorczyk. - Robimy też wszystko, by rozwiązać problemy pozostałych naszych klientów.

- Oby - komentuje te deklaracje Damian Kaliszan. Marta Filipiak także czeka z niepokojem na dalszy rozwój wypadków. - Naprawdę nie zależy nam już ani na drodze, ani oświetleniu. Chcę tylko swoje mieszkanie - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski