Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dezerter w Blue Note, czyli 100 procent punka na żywo

Agnieszka Świderska
Dezerter w swoim najlepszym punkowym wydaniu w Blue Note
Dezerter w swoim najlepszym punkowym wydaniu w Blue Note Dawid Łasiński/FotoFormaty.pl
Punk Not Dead. Na pewno nie wtedy, kiedy na scenie jest Dezerter, a Blue Note jest wypełniony do ostatniego miejsca. Tak właśnie od środka wyglądał w czwartkowy wieczór poznański koncert legendy polskiego punka. A właściwie to dwóch legend, gdyż przed Dezerterem na scenie pojawił się Patyczak.

Problem z takimi zespołami jak Dezerter polega na tym, że nagrali za dużo dobrych kawałków. Nie tylko dobrych, ale i ważnych. Kawałków, które dla kolejnych pokoleń stały się nieoficjalnymi hymnami, bo gdzie jak gdzie, ale w punku na pewno nie ma oficjalnych hymnów. Czwartkowy koncert w Blue Note był właśnie takim ''ważnym" zestawem.

Z kolei publiczność Dezertera nie urodziła się wczoraj i to było widać pod sceną. Było pogo, ale było też zdzieranie gardeł przy przy każdej zwrotce, przy każdym refrenie. Zresztą żaden szanujący się fan Dezertera nie mógłby nie znać takich utworów jak "Spytaj milicjanta'', "Ku przyszłości", czy "Dezertera". A przecież równie głośno było przy "Tchórzach", "XXI wiek" czy ''Made in China" z ostatniej płyty. Tych i wielu innych kawałkach, by wspomnieć jeszcze "Nielegalny zabójca czasu" i 'Prawo do bycia idiotą''. I pewnie byłoby tak samo przy tych, których zabrakło, ale na koncertach takich zespołów jak Dezerter zawsze będzie jakiś piosenek brakowało.

Polecamy: Kultura na GłosWielkopolski.pl

Tym, czym Dezerter wciąż zaskakuje swoją publiczność, i czym zaskoczył również Poznań, jest stały, czyli wysoki poziom energii na scenie. To jeden z tych nielicznych zespołów, którym słabe koncerty po prostu się nie zdarzają. A nie jest to przecież tylko zasługą punk rocka. Może nawet bardziej niż z samej muzyki wynika do z szacunku dla publiczności, w dużej części tej samej od lat. Publiczności, dla której warto było zagrać nie tylko dobry koncert, ale i wyjść dwa razy na bis.

Patrząc na wypełniony niemal do ostatniego miejsca Blue Note można było być spokojnym o punkowy Poznań. Tyle, że w takiej liczbie w jakiej zgromadził się na Dezerterze, nie gromadzi się na żadnym innym koncercie. Punk nie umrze, dopóki będzie grał Dezerter, ale co potem? Kolejnych "dezerterów" nie widać.

A czwartkowy koncert choć był zdecydowanie koncertem Dezertera, to należał również do Patyczaka i jego "klasycznej" wersji punka: trzy akordy - darcie mordy. Patyczakowi nie wystarcza granie punka. On tym punkiem zaraża przez samo bycie na scenie. Jak wywoływanie Dezertera na bis starym punkowym zawołaniem "k... mać, punki grać!".

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski