Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Diany, czyli kobiety-myśliwe coraz odważniej wkraczają w świat łowiectwa

Anna Szklarska-Meller
Diany, czyli kobiety-myśliwe coraz odważniej wkraczają w świat łowiectwa
Diany, czyli kobiety-myśliwe coraz odważniej wkraczają w świat łowiectwa Anna Szklarska
Diany, czyli kobiety-myśliwe coraz odważniej wkraczają w świat łowiectwa. W Krzywiniu po raz pierwszy odbyły się ogólnopolskie, strzeleckie zawody zorganizowane specjalnie dla pań

Myśliwi to najlepsi przyrodnicy - Urszula Pasławska, wiceminister skarbu i szefowa Klubu Polskich Dian pochyla się nad dziecięcym wózkiem. Do Krzywinia, na pierwsze ogólnopolskie zawody w strzelaniach myśliwskich dla kobiet, przyjechała z dziewięciotygodniowym synkiem. - Nie mam łowieckich tradycji w rodzinie, ale poznałam ludzi związanych z tym środowiskiem i postanowiłam zostać Dianą. Pani minister jednym tchem wylicza cechy, które sprawiają, że kobiety to świetni myśliwi: cierpliwość, umiejętność obserwacji, odporność. Przedstawicielki płci pięknej w Polskim Związku Łowieckim to zaledwie 3 proc. członków, ale kobiety mają ochotę na więcej, a mężczyźni - chcąc nie chcąc - muszą im na to pozwolić.

Diany trochę zaskoczyły…
Szeroka, piaszczysta droga pnie się lekko pod górę. Gdzieś spoza rozkołysanych wiatrem sosen słychać huk wystrzałów. Jeden, drugi, trzeci… tak przez kilka godzin. Jeszcze parę kroków i zza drzew wyłania się duża polana. Betonowy plac, kilka pokaźnych namiotów. Myśliwska strzelnica w Krzy-winiu po raz pierwszy w swej historii rozbrzmiewa kobiecym śmiechem. Danuta First przyjechała z Sułowa Wielkiego na Dolnym Śląsku.

- Dianą zostałam dwadzieścia sześć lat temu. Wtedy kobiet w ogóle w związku nie było. Łatwo nie miałam, wymagali ode mnie dwa razy dłuższego stażu - tak skutecznie przecierała jednak szlaki, że w 1994 roku została prezesem koła. Teraz jest podłowczym. - Od samego początku sporo polowałam i nawet udało mi się czasem zaskoczyć panów. Zaliczyłam dublet w dzika, jednym strzałem położyłam od razu dwie sztuki.

Choć Danuta First ma za sobą wiele polowań z kolegami myśliwymi, to w Krzy-winiu pierwszy raz stanęła do zawodów z koleżankami. Nigdy wcześniej Polski Związek Łowiecki nie zorganizował ogólnopolskiej, strzeleckiej imprezy dla Dian. Kiedy wreszcie się na to zdecydował, mężczyźni musieli przyznać, że panie… trochę ich zaskoczyły.

- Jestem przekonany, że wiele kobiet śmiało może w strzelaniach myśliwskich rywalizować z mężczyznami - Mariusz Maciejewski to główny sędzia zawodów. - Zwyciężczyni zdobyła 450 punktów na 500 możliwych. To bardzo ładny wynik, tym bardziej że zasady rywalizacji niczym nie różnią się od zawodów dla panów. Diany są nie tylko wyjątkowo zdyscyplinowane, ale wręcz wzorowo przestrzegają zasad bezpieczeństwa. Nie mieliśmy ani jednego przypadku złamania regulaminu. Mężczyźni podchodzą do niego z większą swobodą i rutyną.
Dian w Krzywiniu było aż osiemdziesiąt dwie, czego panowie także się nie spodziewali. Rywalizowały indywidualnie i reprezentowały okręgi łowieckie w klasyfikacji drużynowej.

- Super, że możemy spotkać się z koleżankami z całej Polski. Impreza się udała, pogoda też - Dorota Sieracka, Diana z czternastoletnim stażem jest członkiem pocztu sztandarowego leszczyńskiego okręgu PZŁ.

Na łowy w spódnicy
O czym myśli Diana, celując na polowaniu w grubego zwierza?

- Żeby wykonać celny strzał - Katarzyna Idczak-Popielas mieszka w Piaskach w powiecie gostyńskim. - Chodzi przede wszystkim o to, żeby zwierzę nie cierpiało. Do przyrody, do lasu ciągnęło mnie od zawsze. Zamieszkaliśmy nawet z mężem w leśniczówce. Nikt w mojej rodzinie myśliwym wcześniej nie był, ale kiedy postanowiłam, że zostanę Dianą, mogłam liczyć na wsparcie. Najbardziej pomaga mi tato. Od dziecka wędrowałam z nim po lesie i właściwie wszystko, co umiem zawdzięczam jemu.

Do roli Diany Katarzyna Idczak-Popielas przygotowywała się dwa lata, egzamin zdała rok temu. Jak sama przyznaje w łowiectwie pociągają ją nie tylko polowania.

- Cała otoczka, tradycja, zwyczaje. Lubię też myśliwską kuchnię. Moim popisowym daniem są zrazy z dziczyzny z prawdziwkami i jałowcem.

Większość polskich Dian to córki lub żony myśliwych. - Pasję łowiecką odziedziczyłam w genach po tacie i dziadku - przyznaje Grażyna Ambroziak z Warszawy, zwyciężczyni pucharu Dian w Krzywiniu. - Jeździłam z tatą na polowania i imprezy hubertowskie, całe życie miałam więc kontakt z lasem, łowiectwem i bronią. Dianą zostałam piętnaście lat temu i od tego czasu w sezonie każdy weekend spędzam na polowaniu. Najbardziej lubię łowiska na Śląsku, choć na grubego zwierza jeżdżę na Mazury.

Panie zgodnie przyznają, że obecność kobiety na polowaniu łagodzi męskie obyczaje. - Zachowują się po dżentelmeńsku - podkreśla Danuta First. - Chyba się do kobiet przekonali i kiedy trzeba, zawsze pomagają. - Wyciąganiem zwierzęcia i oprawianiem go zawsze zajmuje się mąż. Zresztą sama nie dałabym rady. Moim największym sukcesem było ustrzelenie 103-kilogramowego dzika - dodaje Renata Sarbi-nowska z Miejskiej Górki w powiecie rawickim. - Czasem jest na polowaniu ciężko, czasem dokucza zmęczenie, ale od początku łowiectwo bardzo mi się podobało. Wchodząc do lasu, niekoniecznie trzeba coś ustrzelić. Uwielbiam obserwować z ambony dziką zwierzynę, po prostu siedzę i podziwiam.
- Polowałem z Dianami z zaprzyjaźnionego koła łowieckiego - przyznaje Mariusz Maciejewski. - Było bardzo sympatycznie i właściwie to, czy myśliwy jest kobietą, czy mężczyzną nie miało znaczenia. Niektóre panie wolały nawet same zająć się patroszeniem upolowanych sztuk.

Ani słowa o gotowaniu
Klub Polskich Dian działa od jesieni ubiegłego roku.

- To pierwsza kobieca organizacja przy Polskim Związku Łowieckim - podkreśla Urszula Pasławska. - We wrześniu kończę urlop i zapewniam, że w klubie będzie się działo. Planujemy hubertusy, konferencję podsumowującą pierwszy rok istnienia i wiele działań wspierających zarządy PZŁ. Trzeba zachęcać kobiety do wstępowania w szeregi Dian. Panom ich obecność w związku także się opłaci, bo wnosimy do niego inny punkt widzenia. Jesteśmy spokojniejsze, znakomicie strzelamy, ale też postrzegamy świat przez pryzmat matki i żywicielki.

- To duża rzecz, bo od teraz kobiety mają swoje święto strzeleckie - mówi Wiktor Marconi, członek komisji strzelectwa myśliwskiego w PZŁ, w Krzywiniu - sędzia stanowiskowy. - Obecność Dian w polskim łowiectwie została zaznaczona. Mimo że zaczęliśmy od wysokiego C, czyli zawodów o randze ogólnopolskiej, to dopiero początek. Kobiety w ramach związku mogą zajmować się różnymi dziedzinami. Poza strzelectwem i polowaniami jest przecież tradycja, etyka łowiecka, gwara czy kultura. O gotowaniu wspominać nie będę.

Panowie przyznają, że niecałe trzy procent Dian w PZŁ to mało i zgodnie deklarują, że w łowiectwie jest miejsce dla kobiet.

- Zainteresowanie pań też rośnie - ocenia Stanisław Grylewicz, leszczyński łowczy okręgowy. - W tym roku w naszym okręgu wśród 45 kandydatów na myśliwych, mamy osiem kobiet. Zawody w Krzywiniu pokazują zresztą, że Diany świetnie strzelają. Jestem dumny, bo to właśnie okręgowi leszczyńskiemu przypadł zaszczyt organizacji pierwszego pucharu dla Dian. Wiemy już, że ta impreza na stałe wejdzie do kalendarza myśliwskich imprez w naszym kraju.

W Polsce jest prawie 120 tysięcy myśliwych, trzy tysiące z nich to kobiety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski