Woda towarem luksusowym? Tak wynika z raportów i badań naukowców. Analiza opublikowana przez UNESCO wskazuje, że na zużycie wody wpływają głównie wzrost populacji, rozwój społeczno-ekonomiczny i zmieniające się wzorce konsumpcyjne. Najwięcej wody per capita zużywa się w Ameryce Północnej i centralnej Azji. W różnych częściach świata obserwujemy spadek zasobów odnawialnych wody per capita (o 20 proc. pomiędzy rokiem 2000 a 2018). W największej mierze dotyczy to Afryki Subsaharyjskiej (41 proc.), centralnej Azji (30 proc.), zachodniej Azji (29 proc.), Ameryki Północnej (26 proc.). Niewielki spadek odnotowano w Europie (3 proc.).
Niedobór wody, na który wpływa również ocieplenie klimatu, może w niektórych krajach powodować straty nawet rzędu 6 proc. PKB do roku 2050, wywierając wpływ na rolnictwo, zdrowie, dochody, ale również migracje, a nawet konflikty zbrojne - ostrzega UNESCO.
Czytaj też: Wojna tragedią ekologiczną. Środowisko zatrute i zniszczone na długie lata
Jak zaznaczono w raporcie opublikowanym z okazji Światowego Dnia Wody, około 2 mld ludzi jest pozbawionych dostępu do wody pitnej, a 3,6 mld nie ma dostępu do bezpiecznie zarządzanych usług sanitarnych. Pod presją nadmiernej konsumpcji i zmian klimatu niedobory wody „stają się powszechne”, stwarzając „bezpośrednie ryzyko” globalnego kryzysu wodnego. W samej Afryce Subsaharyjskiej dostępu do wody nie ma większość ludności, a setki tysięcy ludzi umierają z tego powodu. Jak wskazał cytowany przez TVN Meteo raport organizacji humanitarnej UNICEF, brak dostępu do czystej wody i odpowiednich warunków sanitarnych oraz choroby z tym związane zagrażają życiu 190 mln dzieci z 10 afrykańskich państw.
Światowy Dzień Wody obchodzimy - co roku pod innym hasłem - 22 marca. Został ustanowiony przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych rezolucją z dnia 22 grudnia 1992r., w ramach Agendy 21, podczas konferencji Szczyt Ziemi 1992 (UNCED) w Rio de Janeiro w Brazylii. ONZ podkreśla, jak palącym problemem w skali świata stają się niedobory wody.
By oddać charakter zjawiska, badacze ukuli pojęcie "stres wodny" (ang. "water stress"). Dotyczy to sytuacji, w której zasoby wodne są niewystarczające lub gdy jakość wody nie spełnia podstawowych wymagań ludzi i środowiska. Ze zjawiskiem "stresu wodnego" borykało się na świecie od 2,2 do 3,2 miliarda ludzi (brany pod uwagę okres to minimum miesiąc; badania są prowadzone od 2010 r.).
W Polsce, tak jak w innych krajach Europy, sytuacja z roku na rok staje się również coraz trudniejsza. Wody zaczyna brakować, gdy drastycznie spada ilość opadów.
- Zmiana klimatu nie jest katastrofą, która wydarzy się w ciągu kilku tygodni czy miesięcy. To powolny proces, w którym wraz ze wzrostem temperatur, będzie nam coraz trudniej zachować dobry bilans wodny - mówił nam inżynier środowiska i agrofizyk prof. Bogdan Chojnicki z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu. Jak podkreślał, susze hydrologiczne i braki wody mogą dotyczyć i dotyczą dzisiaj nawet państw, które bardzo dobrze opanowały w swoim rolnictwie systemy retencji wody - gromadzenia jej tam, gdzie ona spadła na ziemię. Niestety Polska w tym obszarze znajduje się w europejskim "ogonie".
- Ze zbiorników retencyjnych czy mokradeł często rezygnuje się, zasypuje się je ziemią, a zdarza się też, że są traktowane jako śmietniki. Jeśli nie będziemy dbać o zbiorniki retencyjne, mokradła i zwiększać ilości wody zatrzymanej w glebach, jeśli nie będziemy dbać o nasz krajobraz, to nasze rolnictwo i uprawy w wielu regionach szczególnie mocno na tym będą cierpieć, doświadczając kolejnych susz - ostrzegał ekspert.
Czytaj więcej: Musimy zacząć traktować retencję wody poważnie
Na wiosnę zaczynamy bardziej przyglądać się naszej przyrodzie i otoczeniu. 21 marca obchodziliśmy nie tylko jej kalendarzowy początek, ale także Międzynarodowy Dzień Lasów, czy polski Dzień Wierzby. Dziś z kolei Światowy Dzień Wody, który skłania do refleksji nad tym, czy tego podstawowego surowca, absolutnie kluczowego dla naszego życia i rozwoju w każdym możliwym obszarze, mamy wystarczająco wiele. Polscy przyrodnicy i leśnicy prowadzą prace odtwarzania naturalnych mokradeł - siedlisk życia roślin i zwierząt: ptaków, płazów, gadów i ssaków wodnych. Szacuje się, że mokradła w Polsce potrafią zgromadzić dwukrotnie więcej wody niż wszystkie polskie jeziora. Są też wielkim magazynem CO2. Przez zmiany klimatu miejsca te coraz częściej wysychają i cierpią. Podobnie jak rzeki, zbiorniki wodne i pola.
Od ponad 30 lat Lasy Państwowe realizują Projekt Małej Retencji Nizinnej. Tylko Nadleśnictwa dyrekcji poznańskiej w trzech edycjach wydadzą na niego łącznie 55 mln złotych. W efekcie planujemy zatrzymać 2 mln m3 wody, co równa się liczbie 769 basenów olimpijskich. Jako pierwsza dyrekcja LP w Polsce uzyskaliśmy też dofinansowanie na renaturyzację mokradeł z Funduszy Norweskich i EOG. Spowoduje to zwiększenie retencji gruntowej, czyli ilości wody zatrzymanej w środowisku podziemnym. Tym samym podniesie się poziom wody, a następnie pojawią się rośliny właściwe dla siedlisk podmokłych i ptactwo wodno-błotne. To właśnie nasz przyrodniczy cel - wskazuje dr inż. Andrzej Konieczny, szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
Obserwuj nas także na Google News
Tyle zaoszczędzisz na wodzie podczas prania czy mycia zębów....
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?