Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego dziad zaprosił babę na lody?

Kamilla Placko-Wozińska
Deja vu to takie było. Dokładnie jak przed rokiem szła baba drogą polną jedną ręką rower prowadząc, a w drugiej pedał, co odpadł właśnie dzierżąc. Ze trzy kilometry przed sobą miała. Jedno co pocieszało ją nieco, to fakt, że z pulsometrem jeździła, a ów, mimo że szła, tętno wyższe coraz wskazywał.

Dlatego pewnie, że o dziadzie myślała, co to pedał ów naprawiał dzień wcześniej. Ale czy dzięki nerwom zwyczajnym kalorie też się spalają?

Okoliczności przyrody ładnymi były, to i w miarę upływu trasy baba dobre strony sytuacji swojej odnajdywała. Że na ten przykład pedał tak szybko odpadł, bo ona wycieczkę kilkunastokilometrową planowała. W całkiem dobrym humorze do domu dotarła, i dopiero słowa dziada ją zmroziły.

- Sam się zastanawiałem, jak długo wytrzyma - obwieścił. A na pretensje baby, że tym zastanawianiem to się z nią nie podzielił, odparł tylko, że rower starym już jest, gwinty czy coś zjechane ma i psuł się będzie. Długo potem z bratankiem baby zastanawiali się, czy jeszcze da się coś zrobić. No to baba do komputera siadła i w internecie rower nowy sobie zamówiła. Dziada później poinformowała dopiero, celem uniknięcia dyskusji o wydatkach pilniejszych.

- Rower kurier przywiózł - dziad zadzwonił, gdy baba w pracy była. - Ale poskręcać go trzeba…

Z minut dziesięć baba przekonywać go musiała, że on to zrobić powinien. Choćby z racji takiej, że wakacje długie ma, a ona pracować ciężko musi. Dał się w końcu uprosić. Nie mogła się baba doczekać, kiedy pracę zakończy, co by rower wypróbować nowy. Śliczny, czerwono-niebieski i lśniący się okazał. No to zaraz w lasy i pola ruszyła. Jechał wspaniale, ale krótko. Jak koło na górkę wjechało, w całkiem inną stronę poszło niż kierownica i baba koziołkiem efektownym na ziemi wylądowała. W większości baba cała była. Tylko kciuk lewy bolał bardzo i puchnąć zaczął. Gdy baba do domu rower prowadząc dotarła, powiększył się tak ze trzy razy.

- Kierownicy nie dokręciłeś i patrz co się stało - do dziada się zwróciła.

- O! Ale spuchnięty - dziad ocenił. - Dobrze, że mańkutem nie jesteś…

- Wybity tylko - pociecha co w kontuzjach biegłą jest diagnozę dała. - I nie rób babo min takich, może dziad przypadkiem nie dokręcił.

- Może? - ów oburzył się, ale dziecko szeptem pouczyło babę, co by hamulce sprawdziła też.
Babie to na przypadek wyglądało raczej, bo dziad troskę na poczucie winy wskazującą okazywać zaczął.

- Miałem z Mordą na spacer iść, to razem możemy do sklepu na lody się przejść - coś na kształt zaproszenia wygłosił i psa na smyczy zapiął. Morda, czyli bokserka radośnie po drodze podskakiwała, a baba zastanawiała się, czy też dziad aby na pewno zapłacić za lody zamierza, czy nie powie na ten przykład, że z psem do sklepu wejść nie może…

- Trzymaj Mordę - smycz babie wręczył, co znaczyło, że podstępu żadnego nie knuł. No to ona z uśmiechem promiennym, co jeszcze dwóch panów przed sklepem stojących ogarnął odparła zadowolona:

- Jasne!
I gdy już w sklepie dziad był, do baby głos przyciszony dotarł:
- Słyszałeś? Przecież ta kobieta ust nawet otworzyć nie zdążyła…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski