Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego święta są ponad fizykę?

Leszek Waligóra
Życzę Wam: niech Wam prąd się wyłączy. Na dwa dni. Ktoś musi przecież czytać! Tylko na pewno nie ci, o których dziś...

Papieroska to zapalić nie wypada, ale poopalać się już można. Marudzenia nie słychać, kadzidła nie czuć i jeśli od sąsiada zalatuje obiadem, kolacją, wódeczką i przebiegniętym z rana maratonem - wolno zawsze przejść na nawietrzną. Tak sobie tłumaczę zawsze, kiedy mijając jakiś kościół widzę tych, których jakiś nieznany mechanizm nie przepuścił za próg. No poszli do kościoła, tylko tak jakby na zewnątrz. Ki czort? Woda święcona parzyła?

Oj tam. Zwyczaj taki. Kościół w końcu jest wszędzie. A z zewnątrz czasem ładniejszy. Zwłaszcza, że tego papieroska można jednak zapalić... tak trochę na uboczu, ale można.

Co innego, gdy do środka wejść nie da rady. Poszedłem sobie w ubiegłym roku do dominikanów. Msza rezurekcyjna, ale ta przed północą... no wiecie: sowie ciężko zwlec się rano z łóżka, za to nocą nawet na mszę pójdzie. Ale, jak to zwykle bywa, robienie się na bóstwo zajęło za dużo czasu, i na mszę dotarłem spóźniony. Nic to, drzwi i tak były otwarte. Pełno. Szpilki nie wciśniesz. Ale słychać dobrze. To sobie stoję na dworze. Po dwóch godzinach stania, przeplatanego z klęczeniem, za to z ciągle włączoną uwagą, miałem już nadzieję, że zbliża się koniec... ale wtedy zaczęła się procesja.
Może to i dobry pomysł? Taka procesja na końcu?

Bo pamiętam te procesje co na samym początku mszy były. Siedzisz sobie już człowieku w ławeczce, do snu na kazaniu się mościsz, a tu: baldachim, sztandary, wyprowadzić. Dziecięciem będąc dziwiłem się, że ja wychodzę, a niektórzy nie. Później dziwiłem się jak to jest, że wychodzę z kościoła pierwszy, a gdy wracam - nadal jako pierwszy - mojego miejsca w ławeczce już nie ma, już kto inny mości się tam do snu. Bardziej dojrzałym będąc zrozumiałem, że w odwiecznej walce o miejsce w ławeczce wygrywają zawsze ci, którzy idą pod prąd. A pod prąd w tym wypadku oznacza: gdy inni wymaszerowują z procesją należy niezwłocznie wmaszerować. Do kościoła. Chyba że się wcześniej udało miejsce strategiczne zająć. Wówczas należy w obliczu zagrożenia - to jest nagłego wymarszu procesji - zachować stoicki spokój i kontemplować kandelabry kościelne, aż do powrotu procesji. Kontemplacja liczona jest zapewne w niebiesiech jak ze dwie procesje dookoła kościoła, odbyte sprintem i to cały czas pod górkę. Taka nagroda dla tych, którzy z powodów religijnych zostają w kościele, gdy inni niecnie wymaszerowują, żeby jakiś marszobieg uprawiać.

To trochę jak z wchodzeniem do autobusu. Są takie miejsca na świecie, gdzie gdy autobus zatrzymuje się na przystanku, przestają działać wszelkie prawa fizyki. Jedno z podstawowych mówi: nie zajmiesz niecnoto miejsca w pojeździe, gdy miejsc wolnych w pojeździe brak. Ale... niektórzy i tak próbują zająć miejsca, gdy jeszcze ich zawartość na dobre nie wymaszerowała. Obserwacja tego, jak nagle porażenia nóg, balkoniki, spuchnięte kostki, laski, kule i inne aparatury przestają być potrzebne w osiąganiu przyspieszenia porsche - jest niezwykle pouczająca.

Może to jest sposób na wychowanie pokolenia wybitnych biegaczy? Mówić im, że za metą czeka wolne miejsce, gdzie sobie przycupną i będą mogli udawać zainteresowanie sufitem, podczas gdy obok będą mdleć jak kawki inni uczestnicy gonitwy?

Dzięki Bogu i naturze: nogi mam zdrowe, swoje odstoję. Uprawniony do pouczania się nie czuję, w końcu ci, którzy wyprzedzą mnie w wyścigu do ławeczki - szybsi być muszą. No i prawda: coś z tym trzeba zrobić. Najlepiej schudnąć. Jest nadzieja, że w biegu na długość nawy wyprzedzę wówczas chromych. Ale nikła. Bo w te święta zamierzam wygrywać w wyścigu do talerza, w walce o pęto białej z chrzanem, pobiję zapewne rekord jaj pożartych (w tym pożartych na miękko).

Czego i Wam bezczelnie życzę. Oraz: selektywnej awarii prądu. Może objąć cały kraj jak długi i szeroki, byleby oszczędziła lodówki. Ale brak prądu w gniazdkach obok telewizora i komputera - może okazać się korzystny. Bo coś czuję, że jak awaria tych bezczelnych wynalazków szatana nie nastąpi, to te moje dzisiejsze wypociny przeczyta tylko korekta. Nie to, żebym korekty nie lubił...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski