Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do aresztu, bo nie zapłacił dwóch mandatów

Norbert Kowalski
Przemysław Świderski
Michał Stanek za dwa niezapłacone mandaty o łącznej wysokości 600 zł miał trafić na sześć dni do aresztu. Ostatecznie tego uniknął, choć - jak przekonuje - musiał zapłacić za mandaty, mimo iż nie wiedział za co zostały na niego nałożone.

- Jestem zniesmaczony tym, że za dwa zaległe mandaty przyjechała policja, skuła mnie w kajdanki, zawiozła na komisariat i chciała zatrzymać w areszcie - opowiada Stanek.

Cała historia wydarzyła się w zeszły poniedziałek. Przed godziną 9 rano do mieszkania Michała Stanka weszli funkcjonariusze. Poinformowali go o dwóch zaległych mandatach w wysokości 600 zł.

- Spytali mnie czy opłacę te mandaty. Odpowiedziałem, że nie, bo nie wiem o co chodzi i chciałbym najpierw dowiedzieć się za co miałbym płacić. Wtedy usłyszałem, że muszę pojechać na komisariat - relacjonuje Michał Stanek.

I dodaje: - Przed wyjściem jeden z policjantów powiedział, że musi mi założyć kajdanki. Mówiłem, że nie ich chcę, bo nie jestem żadnym bandytą ani przestępcą. A policjant stwierdził, że powinienem się cieszyć, że dopiero teraz mi założy, bo równie dobrze mógł to zrobić już wcześniej.

Andrzej Borowiak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu, wyjaśnia, że funkcjonariusze działali zgodnie z procedurami. - Policjanci mają obowiązek założyć kajdanki każdej osobie, którą zatrzymują. Tak wynika z ustawy o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej - tłumaczy.
Michał Stanek ma również pretensje, że na komisariacie nie powiedziano mu, jakie mandaty musi opłacić. -My dostajemy z sądu wyłącznie postanowienie i nie mamy żadnych innych dokumentów - odpowiada Andrzej Borowiak.

Ostatecznie zaległe kary jeszcze tego samego dnia opłaciła żona Michała Stanka, a on został zwolniony z komisariatu. Sam zainteresowany nie ukrywa, że często podróżuje i w przeszłości otrzymywał już podobne kary.

- Zazwyczaj wszystkie od razu opłacałem, a jeśli o jakimś zapomniałem, to komornik wchodził na moje konto i zajmował odpowiednią kwotę. Nie było żadnego problemu - mówi.

Karę grzywny w wysokości 200 i 400 zł nałożyły na niego odpowiednio sądy rejonowe w Łodzi i Szczecinku. Z obu miał również otrzymać powiadomienia o konieczności zapłaty.

- Otrzymałem awizo z sądu, lecz gdy po kilku dniach poszedłem je odebrać, usłyszałem na poczcie, że pismo wróciło do nadawcy - opowiada Michał Stanek.
Ze względu na miejsce jego zamieszkania, wykonanie kary powierzono poznańskiemu Sądowi Rejonowemu Poznań Grunwald. I to właśnie ten sąd pod koniec września wydał postanowienie, zgodnie z którym obie grzywny zamieniono na karę zastępczą w postaci sześciu dni aresztu. Dlaczego sprawa nie trafiła do komornika?

- Sędzia uznał, że ukarany nie wykazywał zainteresowania uiszczeniem grzywny, a jedyną odpowiednią karą zastępczą był areszt - wyjaśnia sędzia Aleksander Brzozowski, rzecznik prasowy poznańskiego Sądu Okręgowego.

I dodaje, że w przypadkach gdy sąd uzna, że egzekucja komornicza byłaby nieskuteczna, nie musi jej stosować.

- Kiedyś przepisy nakazywały obligatoryjnie przeprowadzać egzekucję, za którą płaciło państwo. Obecnie to nie jest konieczne. Sąd może odstąpić od egzekucji i od razu wymierzyć karę zastępczą - tłumaczy decyzję sądu Aleksander Brzozowski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski