Dobry andrut
Staraniem producentów tych delikatnych wafli, zrzeszonych w Lokalnej Organizacji Turystycznej, w kwietniu 2009 roku andruty wpisane zostały w unijny rejestr chronionych nazw pochodzenia i chronionych oznaczeń geograficznych - mówi Eliza Smolińska, szefowa LOT. - Ich produkcja odbywa się wciąż przy zachowaniu tej samej receptury w małych rodzinnych zakładach, czy wręcz przydomowych warsztatach.
Jednym, z bardziej znanych, jest warsztat państwa Marczaków, w którym od 30 lat produkuje się między innymi ten chrupiący przysmak. Praca zaczyna się tu dokładnie o szóstej rano od przygotowania ciasta. Codziennie świeżego.
- Produkty do ciasta, to mąka pszenna, olej, woda i cukier - tłumaczy pani Bogna Marczak. - Pierwsze trzy rzuty andrutów, to próbny wypiek. Jest to konieczne, by uzyskać odpowiednią temperaturę. Dopiero kolejne są pakowane i trafiają do sprzedaży. Krążki mają średnicę od 15 do 17 cm i grubość od 0,8 do 1,5 mm. Mogą być bardziej lub mniej wypieczone, od barwy jasnosłomkowej, aż do ciemnozłotej. U nas robi się jaśniejsze. Od niedawna na każdym opakowaniu pojawia się granatowo-żółty unijny znaczek "chronione oznaczenie geograficzne". Część andrutów pakowana jest też w okazjonalne kartoniki. Te kupowane są najchętniej przez turystów.
Polecamy: Kulinarium, czyli przepisy i porady na GłosWielkopolski.pl
Do wypieku wafli służą tak zwane "żelazka" czyli popularnie - "andruciarki". Nagrzewa się je do ściśle określonej temperatury prądem elektrycznym lub gazem. W latach minionych rozgrzewane były w piecach węglowych.
Andruty były w Kaliszu "od zawsze". Najstarsi mieszkańcy miasta pamiętają, jak przed wojną piekło się te wafle na zapleczach żydowskich sklepików i sprzedawano, jeszcze ciepłe, na sztuki. Przepadały za nimi nie tylko dzieci, ale i dorośli.
Przypuszcza się, że kaliski andrut wywodzi się właśnie z tradycji produkcji żydowskiej macy (Żydzi przybyli do Kalisza w połowie XII wieku, tworząc gminę wyznaniową istniejącą, aż do II wojny światowej i przez wieki obecną w życiu miasta).
Jak dotąd najwcześniejszym pisanym świadectwem na wyrób andrutów na ziemi kaliskiej jest inwentarz majątku dworu we Wrzącej w Departamencie Kaliskim z dnia 16 listopada 1812 roku, w którym znajdujemy "formę do andrutów" wycenioną na ówczesne 2 złote.
W pamięci współczesnych andruty nieodzownie łączą się z kaliskim parkiem. Stoiska z tym chrupiącym przysmakiem ustawione są zwykle przy wejściu do tej zielonej enklawy miasta, przy moście Teatralnym, placu św. Józefa. A niedzielny spacer odbywa się - obowiązkowo - przy chrupaniu andrutów.
- Kiedy wyjeżdżamy z Lokalną Organizacją Turystyczną na różnego rodzaju targi czy wystawy z naszym produktem, często spotykamy kaliszan od lat mieszkających w innych miastach lub za granicą - opowiada Bogna Marczak. - Nasze andruty zawsze budzą ich wspomnienia. Zresztą ich smak jest doceniany przez wiele osób. Kiedyś niespodziewanie zadzwonił do mnie pan Andrzej Zalewski, doskonale znany nam wszystkim z prognozowania pogody. Powiedział, że przypadkiem miał okazję spróbować andrutów na jakimś spotkaniu dotyczącym produktów regionalnych i nie mógł się nachwalić tego wyrobu.
Polecamy: Kulinarium, czyli przepisy i porady na GłosWielkopolski.pl
Smak i wyjątkowość tego smakołyku potwierdzają liczne nagrody, m.in.: I nagroda w ogólnopolskim konkursie "Nasze Kulinarne Dziedzictwo" , I miejsce na Wielkopolskiej Gali Produktów Regionalnych i Tradycyjnych oraz honorowa nagroda "Perły" dla produktów regionalnych i tradycyjnych przyznawana corocznie na międzynarodowych targach "Polagra Farm".
Andruty znalazły się także, wśród 850 uznanych smakołyków, zamieszczonych w atlasie europejskich produktów regionalnych z oznaczeniem geograficznym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?