Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobry chirurg musi być zniewolony - prof. Zbigniew Kwias

Marta Żbikowska
Profesor Zbigniew Kwias  z wyróżnieniem ukończył studia w 1966 r. na Wydziale Lekarskim ówczesnej Akademii Medycznej. W 1971 roku uzyskał specjalizację z urologii I stopnia, a cztery lata później II stopnia. W 1975 roku napisał także doktorat. Habilitację ukończył w 1988 roku i uzyskał wtedy tytuł dr. n. med. w dziedzinie urologii. W 1993 roku prof. Kwias został powołany na stanowisko profesora nadzwyczajnego AM, w 1999 r. uzyskał tytuł profesora, a w 2004  - profesora zwyczajnego.
Profesor Zbigniew Kwias z wyróżnieniem ukończył studia w 1966 r. na Wydziale Lekarskim ówczesnej Akademii Medycznej. W 1971 roku uzyskał specjalizację z urologii I stopnia, a cztery lata później II stopnia. W 1975 roku napisał także doktorat. Habilitację ukończył w 1988 roku i uzyskał wtedy tytuł dr. n. med. w dziedzinie urologii. W 1993 roku prof. Kwias został powołany na stanowisko profesora nadzwyczajnego AM, w 1999 r. uzyskał tytuł profesora, a w 2004 - profesora zwyczajnego. Grzegorz Dembiński
Jest ikoną medycyny. W Poznaniu mówi się, że prędzej czy później każdy do niego trafi. Wybitny urolog prof. Zbigniew Kwias skończył 75 lat. Nie wyobraża sobie życia bez pracy.

Chirurgia to miłość. Profesor Zbigniew Kwias nie ma wątpliwości. Chirurgia jest zawsze na pierwszym miejscu. Nawet przed żoną. Prawdziwe szczęście to spotkać kobietę, która to zrozumie i zaakceptuje. Profesor Kwias miał takie szczęście. W tym tygodniu skończył 75 lat. Kiedy ponad 40 lat temu zaczynał pracę, nie mógł przypuszczać, jak bardzo zmieni się medycyna.

- W latach 70. pojawiłem się w ówczesnym Szpitalu Pawłowa, dziś to Szpital Kliniczny Przemienienia Pańskiego w Poznaniu - wspomina profesor Kwias. - Mój szef poprosił mnie wówczas o przygotowanie prelekcji. Pamiętam, że mówiłem o ultrasonografii, a wielu lekarzy patrzyło na mnie, jakbym mówił o UFO. Niektórzy stukali się w głowę. Dziś mało kto pamięta, jaka to wtedy była siermiężna urologia.

Od lat 70. zmieniło się wszystko. Aparatura, narzędzia, techniki.

- To, co wtedy uderzało na sali operacyjnej urologii, to zapach moczu - przyznaje profesor. - Prymitywne cewniki były wtedy wykonane z gumy, rurka prowadziło do otwartej butelki, często takiej po mleku. O jednorazowych cewnikach nikt nawet nie marzył.

Kamienie nie tylko milowe
Profesor Kwias wie wszystko o historii szpitala, w którym zaczynał pracę. Historia fascynowała go od zawsze. I nie tylko dzieje medycyny.

- To piękny szpital, ze wspaniałymi tradycjami, operował w nim sam Karol Marcinkowski - mówi profesor. - Zasłynął on operacjami przetok moczowych. Wykonał osiem takich operacji w Poznaniu.

Kiedyś operowało się inaczej. Urologia to były przede wszystkim kamice nerkowe, rzadziej prostaty, bardzo mało nowotworów. Wszystkie operacje były krwawe, duże, zazwyczaj radykalne, co oznaczało usunięcie całego chorego organu.

- Rozwój medycyny, technologii sprawił, że dzisiaj praktycznie nie operujemy kamicy nerkowej, zdarza się czasem jeden taki przypadek na dwa lata - mówi profesor Kwias. - Gdy zaczynałem, takich zabiegów odbywało się 150 rocznie, a oddział był o połowę mniejszy niż dzisiaj. Młodsi koledzy nawet nie wiedzą, jak zabrać się do takiej klasycznej operacji kamicy i zazwyczaj wołają mnie do pomocy.

W gabinecie profesora stoi imponująca kolekcja. To kamienie usunięte z różnych części układu moczowego pacjentów. Największe wrażenie robi ogromny prawie kilogramowy, biały „głaz”, który jeden z pacjentów wyhodował sobie w pęcherzu.

- Pamiętam tego człowieka - mówi profesor. - Bardzo cierpiał. Opowiadał, jak nie mogąc normalnie oddać moczu, wychodził na pole, trzymał się trawy i wył. Usunięcie tego kamienia było bardzo trudną operacją. Byli też pacjenci, którzy po dwóch, trzech latach wracali, bo okazywało się, że znowu trzeba usuwać im kamienie. Niektórzy wymagali nawet ośmiu takich operacji.

W pudełku profesora znajduje się kilka kamieni wielkości pięści. To zdobycze usunięte przede wszystkim z nerek pacjentów. Są też twory wyglądające jak egzotyczne koralowce czy oryginalne skamieniałości, a także takie przypominające małe miny podwodne.

- Dzisiaj kamice leczy się zupełnie inaczej - mówi profesor Kwias. - Inaczej też diagnozuje się choroby urologiczne. Kiedyś do dyspozycji mieliśmy tylko prześwietlenie, teraz stosujemy ultrasonografię, tomografię komputerową, rezonans magnetyczny.

Profesor pamięta, jak na początku lat 80. konsultant krajowy w dziedzinie urologii kupił dziesięć duńskich ultrasonografów dla oddziałów urologicznych w Polsce. Jeden aparat trafił do Poznania.

- To był przełom, urologia zmieniła się błyskawicznie - mówi profesor. - Potem jeszcze mieliśmy kilka momentów zwrotnych.

Dobry lekarz czyta książki i interesuje się światem
Pierwszy dzień w pracy profesor pamięta bardzo dobrze. Tak samo, jak pierwszą swoją operację, pierwszych pacjentów.

- Mam wszystkie te obrazy w głowie - wspomina lekarz. - Czasami myślę o tych pacjentach, których kiedyś leczyłem.

Pacjenci także myślą o swoim doktorze. Dzwonią ze sprawami różnymi, często niezwiązanymi z urologią. Pytają o porady dotyczące zdrowia swojego, swoich bliskich.

- Zaufanie w relacji lekarza z pacjentem to podstawa - mówi prof. Kwias. - I poważne podejście do swojej pracy. Spotykałem różnych młodych lekarzy. Widziałem, jak gubi ich niechlujstwo, zarozumiałość, arogancja, brak szacunku dla pacjenta. Przy takim podejściu łatwo o błąd.

Według profesora nie ma błahych zabiegów. Do każdego trzeba się przygotować. Przed każdym trzeba pomyśleć. Wiele lat temu tradycją było odwiedzanie kaplicy przed operacją. I nie chodziło tu tylko o modlitwę, chociaż dla wierzącego lekarza mogło to być ważne. To był czas wyciszenia, planowania.

- Kiedy czeka mnie bardziej skomplikowana operacja, myślę o niej nawet kilka dni wcześniej - przyznaje profesor. - Próbuję sobie wizualizować jej przebieg, choć wiem, że w chirurgii nie wszystko można dokładnie przewidzieć. Ale można zaplanować, przygotować się na różne ewentualności. Wtedy jest mniejsze ryzyko, że okoliczności nas zaskoczą. Ja planuję przebieg zabiegu wszędzie. Jadąc samochodem czy kładąc się spać.

Sama chirurgia to dla profesora Kwiasa nadzwyczajna dyscyplina. Nie każdy lekarz może być dobrym chirurgiem. Mając tę samą wiedzę, takich samych nauczycieli i tak samo angażując się w naukę, jeden lekarz posiądzie większe umiejętności, inny mniejsze.

- To talent, dar, nie każdy go posiada - uważa profesor. - Dobry chirurg nigdy nie pozostaje wolny, jest związany ze swoim zawodem całe życie. Nie zostawia spraw zawodowych za drzwiami szpitala. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że chirurg wychodzi z sali operacyjnej i idzie do domu. Każdy normalny chirurg po operacji sprawdza, jak czuje się jego pacjent, przychodzi do niego, rozmawia z nim. Pracujemy z pacjentami, z ludźmi, których życie jest w naszych rękach. Naprawdę wiele od nas zależy.

Profesor, przyjmując lekarzy do pracy na oddziale urologii, nie rozmawia wiele o medycynie. Zadaje pytania, na które trudno wcześniej przygotować odpowiedź.

- Medycyny to oni mają się dopiero uczyć - tłumaczy profesor. - Ja chciałbym wiedzieć, jakimi oni są ludźmi, co lubią robić, jak spędzają czas, czy interesują się otaczającym światem.

Dlatego podczas rozmowy z młodym lekarzem może paść pytanie o to, jaką książkę ostatnio przeczytał, czy słucha muzyki? Bo profesor przy muzyce się wycisza. To jego sposób na stres, na złapanie równowagi. Muzyki słucha też na sali operacyjnej podczas zabiegów.

- Jeśli ktoś jest z Poznania, pytam na przykład o to, skąd się wzięła nazwa placu Wolności, kim był Cyryl Ratajski - przyznaje prof. Kwias. - Jestem zdruzgotany, jeśli młodzi poznaniacy nie znają własnej historii.

Jak rozwijała się urologia
Dzisiaj lekarze rozpoczynając pracę, dysponują sprzętem i narzędziami, które w latach 70. pozostawały w sferze wyobraźni.

- Tak wyglądały wtedy cystoskopy - profesor pokazuje sprzęt w drewnianej skrzynce. - Na końcu miały zamontowaną zwykłą żarówkę, dwa przewody podłączało się do płaskiej bateryjki. Z drugiej strony lekarz mógł zajrzeć i oglądać wnętrze pęcherza. Zdarzało się, że żarówka przepaliła się podczas zabiegu i trzeba było ją wymieniać.

Sam cystoskop, czyli wziernik wprowadzany przez cewkę moczową do pęcherza moczowego, był stosowany już w XIX wieku. Dzisiejsze urządzenia zostały wyposażone w światłowodowe układy optyczne.

Wynalezienie cystoskopu dało początek rozwojowi urologii jako dziedziny medycyny.

Oprócz coraz lepszych narzędzi diagnostycznych, dużym przełomem była zmiana w leczeniu kamicy. Dzisiaj do usunięcia kamieni nie potrzeba wielkich operacji. Kamienie rozbija się za pomocą lititrypsji (ESWL), czyli zastosowaniu zewnątrzustrojowej fali uderzeniowej. Pacjent kładzie się na gruszce wypełnionej wodą i czeka, aż fala rozbije jego kamienie.

- Kiedy wynaleziono tę metodę, pacjenta układano w wannie wypełnionej wodą - wspomina prof. Kwias. - Pomysł bowiem narodził się podczas obserwacji fali uderzeniowej na łodziach podwodnych i myślano wtedy, że pełne zanurzenie jest warunkiem sukcesu.

Czasami może okazać się, że organizm sam nie jest w stanie wydalić nawet rozkruszonych złogów. I tutaj też lekarze radzą sobie za pomocą bardziej nowoczesnych metod niż duże operacje.

- Dzisiaj wystarczy tylko niewielkie nakłucie nerki, aby zastosować metodę usuwania złogów - mówi profesor Kwias.

Zabiegi laparoskopowe, potem endoskopia to kolejne momenty przełomowe w urologii, które wymienia profesor.

- W urologii co dekadę wszystko się zmienia - mówi profesor. - Czasami myślę sobie, że gdyby jakiś lekarz przeskoczył dziesięć lat do przodu, to kompletnie nie poradziłby sobie w rzeczywistości.

Lepsza diagnostyka i metody - inni pacjenci i choroby

Gdy profesor Kwias zaczynał swoją pracę, na oddziale urologii przeprowadzano od 3 do 11 operacji raka nerki w ciągu roku. Dzisiaj takich operacji wykonuje się rocznie 150. Przerost i rak prostaty też należały do rzadkości. Dzisiaj dotyczą większości pacjentów na oddziale.

- Pamiętam też, jak młodzi chłopcy umierali jak muchy na raka jądra, bo trafiali do nas bardzo późno, w momencie, kiedy mieli już przerzuty na inne organy - wspomina profesor. - Obecnie, dzięki lepszej diagnostyce, ale też i wyższej świadomości społecznej rak jądra jest prawie w stu procentach wyleczalny. Nie oznacza wyroku.

Profesor Zbigniew Kwias przeprowadził wiele pionierskich operacji. Jako pierwszy w Poznaniu podjął się usunięcia pęcherza z wyodrębnieniem pęcherza z jelita u kobiety.

- Pamiętam, że nikt nie chciał wtedy czegoś takiego zrobić, bo każdy bał się, że takie rozwiązanie doprowadzi do nietrzymania moczu. Tymczasem okazało się, że kobiety po takich operacjach mogą normalnie żyć, a nawet rodzić dzieci.

Co jeszcze przed nim?
- Teraz czekam na wprowadzenie chirurgii robotowej - marzy profesor. - Uważam, że to kwestia czasu i niedługo roboty pojawią się także w Polsce. Rozwój medycyny postępuje tak szybko, że nie zdziwiłbym się, gdyby dzieci, które teraz przychodzą na świat, dożywały 150 lat. To nieuniknione, że kiedyś do tego dojdzie.

Z jedynego w Polsce robota chirurgicznego da vinci, który znajduje się we Wrocławiu, poznańscy lekarze korzystają bardzo rzadko. Z prostego powodu. Zabiegów nie refunduje NFZ.

- Czasami lekarz zbierze potrzebne 20 tysięcy złotych, żeby skorzystać z takiej szansy, ale są to sporadyczne przypadki - przyznaje profesor Kwias.

Profesor jeszcze nie operował pacjenta za pomocą robota. Ćwiczył jedynie na fantomach. Ale chciałby, aby jego młodsi koledzy mieli dostęp do coraz lepszych technik. - Fascynujące jest to, że można siedzieć sobie w gabinecie i operować pacjenta oddalonego nawet o setki kilometrów od chirurga - mówi profesor. - Prawda jednak jest taka, że robot sam nikogo nie zoperuje. Ręce chirurga, jego wiedza, umiejętności zawsze będą potrzebne do ratowania życia.

Kim jest prof. Zbigniew Kwias?

To człowiek orkiestra. Urodził się w Śremie , tak jak jego ojciec i dziadek. Jest czynnym emerytowanym kierownikiem Katedry i Kliniki Urologii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, był wieloletnim konsultantem w zakresie urologii dla województwa wielkopolskiego, lubuskiego, bydgoskiego, toruńskiego, elbląskiego. Jest autorem i współautorem ponad 400 prac naukowych, autor rozdziałów „urologii” w podręcznikach dla studentów.

Kto go wyróżniał? Z wielu jego odznaczeń najwyższe to Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, Medal „Gloria Medicinae”, a także Ad perpetuam rei memoriam, Nagroda Złotej Pieczęci Miasta Poznania, Zasłużony dla Miasta Poznania.

od 7 lat
Wideo

Jakie są wczesne objawy boreliozy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski