Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dodatek Nadzwyczajny Andrzeja Niczyperowicza nr 1000!

Andrzej Niczyperowicz
Paweł Miecznik
To już 1000 Dodatek Nadzwyczajny Andrzeja Niczyperowicza! Powstaje już od 31 lat. Z tej okazji dziś solidna dawka idn-u

W POZYCJI BOCIANA
Do rabbiego Hillela, współczesnemu Chrystusowi, zwrócił się rzymski legionista z żądaniem, aby mu wyłożył zasady wiary Mojżeszowej tak zwięźle, aby mógł tego wysłuchać stojąc na jednej nodze. Rabbi nie sprostał prośbie żołdaka i w związku z tym szybko udał się na łono Abrahama.
Mając na uwadze ten przypadek, od 31 lat piszę tylko formy krótkie, możliwe do przeczytania nawet w pozycji bociana.

DŁUŻSZE KORZENIE
Kiedy byłem gówniarzem, co piątek kupowałem „Gazetę Poznańską”. Tylko dla Przybyszowego „Magazynku”. Jeszcze nie było Monty Pythona, a Janusz Przybysz pisał cudowne, krótkie historyjki w angielskim absurdalnym stylu. Potem wyszły w zabawnej książce, którą zawsze trzymam na podręcznej półce w mojej bibliotece – „Okropnie śliczny jest ten świat”.
Osobiście poznałem go 35 lat temu w naszym prasowym bufecie na III piętrze. Siedział w gronie poznańskich satyryków – Derwicha, Scisłowskiego, THNowaka i Konopińskiego. Miny grobowe, kompletna cisza, nosy nad wzmocnioną herbatą, którą przyrządzała legendarna Wikta. Przysiadłem i też milczałem. Z szacunku.
Przestał pisać okolicznościowo w „Gazecie Poznańskiej”, bo poszedł na pierwszy etat dziennikarski „Tygodnia”. Wygryzły go młode wilki, bo był za dobry dla tworzonego z „Tygodnia” – „Wprostu”. I wtedy wpadł w moje ręce.
31 lat temu kierownictwo „Gazety Poznańskiej” zwariowało i oddało mi w pacht przywrócone po latach sobotnie wydanie. Nazwałem je „Szóstym Wydaniem”. Razem z młodymi robiliśmy dużą zadymę. Najwięcej kłopotów w cenzurze było z „Kornerem” Konrada Napierały oraz z moim Andrzejem Puzonem i Dziadkiem Jeremiaszem.
Poprosiłem Przybysza o wznowienie „Magazynku”. Po wielu pochodach zgodził się, ale z częstotliwością co dwa tygodnie. Wtedy stworzyłem Ilustrowany Dodatek Nienadzwyczajny i przez kilka lat się z Januszem mijaliśmy na łamach.
Namówiłem Przybysza na kilka wspólnych szalonych przedsięwzięć – na nasze dubeltowe wystrzały w kolorowym tygodniku „7 dni” i scenariusze, skecze oraz piosenki w ogólnopolskich telewizyjnych „Kanałach V” u Stefka Mroczkowskiego. Pisały o nas (źle) wszystkie gazety z Warsiawki. Było cudnie, było dowcipnie.
Przybysz wykonywał dowcipy sytuacyjne z kamienną miną. Wchodzi w upalny, lipcowy dzień do sekretariatu redakcji w grubym, zakopiańskim kożuchu. Osłupiała sekretarka: – Panie Januszu, pan w kożuchu w taki gorąc?! Na to Przybysz: – No, bo zimą mi brat nie chce kożucha pożyczać...
Po śmierci Janusza, mój dodatek został tygodnikiem, zmienił nieco nazwę, gazetę i już nie był ilustrowany. Ciągłość została jednak zachowana i nadal oddaje się co siedem dni na łaskawe Państwa pośmiewisko.

KRETYŃSTWA UPRAWOMOCNIONE

Rzeczywistość przerasta nawet największą fikcję. Od pierwszego numeru tworzę w tej rubryczce szczególnie niewiarygodne historyjki. Właściwie tylko raz srogo oburzył się Czytelnik z Konina, kiedy napisałem, że w Ślesinie urodziło się dwóch braci syjamskich, z których jeden był starszy od drugiego o osiem lat. Czytelnik przybył do Naczelnego i nalegał, by natychmiast wyrzucił mnie na bruk za szerzenie kretyństw. Naczelny nakazał mi sprostowanie i w następnym wydaniu przeprosiłem za idiotyzm, zwalając winę na chochlika. Podałem więc poprawną wersję: jeden z tych dwóch braci syjamskich był m ł o d s z y od drugiego o osiem lat...

RUSKIE ŻARTY

Od samego początku prowadziłem rubrykę o wybitnych rosyjskich wynalazcach. Z całkowitą powagą opisywałem chłopa pańszczyźnianego spod Omska, który wynalazł żarówkę, bojara Krawcowa, konstruktora pierwszej maszyny do szycia, Miszkę Mikitkina, wynalazcę łyżko-grzebienia, matematyka – Pietia Gorasa. Po latach stwierdzam samokrytycznie, że tylko jedno jest pewne: otóż elektryczną maszynkę do golenia wynalazł Iwan Iwanowicz Sidorow podczas przeszukiwania śmietnika ambasady amerykańskiej w Moskwie.

O CENZURZE SŁÓW KILKA
Najbardziej podniecająca w dawnych latach była jazda podjazdowa z cenzurą. Zdejmowano teksty, w których nie było aluzji, przechodziły zaś bez trudu takie z siekierą w ręku. Z 94 edycji zdjęła cenzura wierszyk o wilku („Zrobił wilk naradę, komu przyznać ładę; pięć zajęcy chciało, a lisio dostało”), bez trudu przeszedł zaś skecz godzący w pryncypia.
Zemsta była krwawa. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku z łamów warszawskiego tygodnika cenzura zdjęła moją humoreskę zatytułowaną „Minuta ciszy”. Nic w przyrodzie nie ginie; wkrótce przedrukowano ją na Zachodzie w „Czarnej księdze cenzury PRL”. Dla eksperymentu, utwór ten w latach osiemdziesiątych wepchnąłem do swojego gazetowego Dodatku. O dziwo, wydrukowano go bez najmniejszej ingerencji.
Humoreskę „Minuta ciszy” przedrukował potem (na co wyraziłem zgodę) warszawski „Twój dobry humor” i została ona niemiłosiernie ocenzurowana. Redaktor „Tdh” tłumaczył kastrację małą powierzchnią zadruku. Przyjąłem to pogodnie, albowiem cenzura istniała zawsze, istnieje i istnieć będzie na wieki wieków. Amen. Czym się bowiem różni cenzor od kurwy? – Niczym. W obu przypadkach – to nie zawód, lecz charakter.

ŻARTY ODCINKOWE
Publikowałem w Dodatku przez te 31 lat trzy powieści odcinkowe. Pierwsza – „Raz na noc w Sikołapkach” była parodią seksualnej powieści, podówczas na topie, Nienackiego. Druga – „Zaloty u łana”, ilustrowana genialnie przez Grzesia Bąkowskiego – stanowiła misz-masz z Mniszkówny, Sienkiewicza, Prusa, Reymonta i wielu, wielu innych. Przypominam dziś pierwszy odcinek trzeciej sagi – o nowych przygodach mego ukochanego Szwejka.

PRZYGODY DOBREGO WOJAKA SZWEJKA NA III WOJNIE ŚWIATOWEJ

– A to się porobiło! – wykrzyknęła pani Mullerowa, wpadając do pokoju swego lokatora, Józefa Szwejka. Ten leżał jak kłoda na łóżku, powalony reumatyzmem.
– A co się porobiło, zacna pani Mullerowa? – zapytał z boleścią w głosie poczciwy safanduła i idiota. – Panie Szwejku kochany, do naszej Pragi Złotej najjaśniejszy Bush zawitał i ruszamy z NATO na wojnę!
– Wózek i kule! – zakomenderował dzielny wojak i już po chwili na wypożyczonym od sąsiada wehikule ruszył do najbliższego WKU.
Praskie ulice były kompletnie wyludnione, nie licząc stu tysięcy policjantów, żandarmów, snajperów i tajniaków.
– Na Bagdad! – ryczał, wymachując inwalidzkimi kulami, Szwejk.
Przed wyjazdem postanowił jednak pokrzepić się w swej ulubionej knajpie „U Kalicha”. Przy kontuarze siedziała żona restauratora Paliwca i rozpaczliwie szlochała. – Zabrali... zabrali mojego... bo muchy obesrały portret... najjaśniejszego Busha...
– Niech się pani nie martwi, pani Paliwcowa – powiedział dobrotliwym tonem dzielny wojak Szwejk. – Wojnę szybko skończymy, to wyjdzie. Zresztą tam, w tym obozie na Kubie, jest znacznie lepszy klimat niż u nas…
CZARNY HUMOR, CZYLI WIELKIE DONGA (NR 598)
Wielki Tongo postanowił opuścić swą rezydencję w stolicy i ruszył na prowincję w celu zbratania się z czarnoroboczą ludnością.
Kiedy przybył z niezapowiedzianą wizytą, z nieliczną 150-osobową świtą, na placu przed chatą czarownika czekały już – zupełnie przypadkowo i spontanicznie – wielotysięczne tłumy.

– Witajta, kochane ludziska! – wykrzyknął, zadowolony z tej niespodziewanej masówki, Wielki Tongo –Załatwię wam w Unii dopłaty do manioku!

– Donga, donga! – wykrzyknęła miejscowa ludność, potrząsając z zapałem włóczniami.

– To nie wszystko – ciągnął rozochocony aplauzem wielki Tongo – przywieziemy maszyny i będziecie tu produkowali kable do tam-tamów!

– Donga, donga! – wykrzyknęła jeszcze głośniej miejscowa ludność, ubrana li tylko w gustowne muszelki w nosie.

– No, to... zbudujemy wam tu autostradę! – zakończył triumfalnie Wielki Tongo.

– Donga, donga – wyrwało się spontanicznie z ust miejscowej ludności – czarnej i zabiedzonej – ale bynajmniej nie obdartej.
Zadowolony z udanej, niezapowiedzianej wizyty Wielki Tongo wraz ze świtą ruszył na tradycyjny bankiet do miejscowego kacyka.

Wieś była mizerna, bieda wyglądała z każdego kąta. Między nędznymi chatami płynęły śmierdzące nieczystości, przykryte byle jak pniami drzew.

– Niech Wielki Tongo poda mi ramię – powiedział czarownik – bo te pnie są śliskie i można wpaść w donga...

ANEKS DO DONGA
Na konferencji Wielkiego Tongo z medialnymi przedstawicielami czarnego ludu zadano wiele pytań. Wielki Tongo nie odpowiedział na żadne.
To jasne; Wielki Tongo nie odpowiada ludowi.

ANKIETA W NUMERZE 499
Pół tysiąca wydanych Dodatków strzeli za tydzień. Nie zamierzamy tego fetować w żaden wyszukany sposób. Dziś przedstawiamy Sz. Państwu ankietę z prośbą o jej wypełnienie i wysłanie na dowolny adres. Będziemy serdecznie wdzięczni za trud i dobrą wolę uczestniczenia w tym sondażu. Jego wyniki – o czym zapewniamy – nie wpłyną na poziom następnych edycji tej rubryki.

PROSIMY PODKREŚLIĆ WARIANT NAJBARDZIEJ WŁAŚCIWY:

I. Dodatek jest... a) cudowny b) doskonały c) fantastyczny
II. Dodatek a) kocham b) lubię c) szanuję
III Dodatek a) czytam od deski, do deski b) czytam 5 razy pod rząd c) czytam i uczę się na pamięć

LETNI DODATEK GWAROWY (NR 137)
Klara wali, nad jęziorem kupa wiary. – Eda, idymy sie bachać?!
A na to Eda: – Łeeeee tam; giry móm czyste, a loć mi sie nie chce...

OSZCZĘDNOŚCI W TEATRACH (NR 438)
Ministerstwo Kultury i Sztuki postanowiło w ramach oszczędności przekształcić wszystkie teatry w sceny jednego aktora. Według oficjalnego planu dla „Teatru jednego aktora” przewidziano następujące etaty: dyrektora, kierownika artystycznego, muzycznego i literackiego, głównego księgowego, suflera, elektryka, reżysera, scenografa, kostiumologa, kierownika ds. gospodarczych, garderobianej, kierowcy, brygadzisty sceny, czterech krawców, stolarzy wraz z brygadą remontowo-budowlaną oraz aktora.

ŻART GRAMOFONOWY (NR 718)
Dwa gramofony spotkały się na wyścigach konnych. Starszy z nich pyta:

– Jak ci się kręci?
Na to ten młodszy:

– Nie mogę ci odpowiedzieć, bo nie mam przy sobie igły.

SPOSTRZEŻENIE KOŃCOWE
Kiedy jesteśmy młodzi – chcemy zmieniać świat; w starszym wieku – chcemy zmieniać młodych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski