Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dopalacze przyczyną tragedii. Problem z nimi nadal nie jest rozwiązany

Krystian Lurka
Boom na dopalacze zaczął się pięć lat temu. Wtedy rząd wypowiedział walkę z "talizmanami". Problem jest nierozwiązany. Koalicja zapowiada powrót do sprawy. Opozycja zarzuca jej nieudolność.

Dopalacze - mimo że niektóre z nich noszą nazwę "talizmany szczęścia" - są przyczyną tragedii. Od pięciu lat trują się nimi m.in. Wielkopolanie. Młodzi najczęściej ludzie po zażyciu podejrzanych substancji - które sprzedawane są jako produkty kolekcjonerskie - trafiają do szpitali z kołataniem serca, zawrotami głowy, drżeniem rąk, problemami z oddychaniem, halucynacjami i zaburzeniami pamięci. A zdarza się, że konsekwencje ich spożycia są śmiertelne. Tylko od stycznia tego roku, ponad sto osób trafiło na oddział toksykologiczny Szpitala im. F. Raszei w Poznaniu.

Zobacz też: Dopalacze w Poznaniu: Jest nowy sklep z "talizmanami" [ZDJĘCIA]

Jak mówi Eryk Matuszkie-wicz, toksykolog ze Szpitala im. F. Raszei, skala problemu ciągle narasta. Co miesiąc kilkanaście osób trafia na oddział. Potwierdza to także Artur Teżyk, toksykolog z Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu. Już kilka miesięcy temu tłumaczył na naszych łamach, co może stać się po dopalaczach. - Znam przypadek młodego mężczyzny, który pozażyciu "talizmanu kierowcy" stwarzał zagrożenie na drodze. Był tak bardzo "pod wpływem", że uciekając policji, twierdził, że jest rajdowcem - opisuje.

Tak jest już od początku 2009 roku. Mimo ogłoszonej przez premiera i rząd walki z "dopalaczami", handel nimi kwitnie, aklientów przybywa. Dzisiaj wkażdym dużym mieście w Wielkopolsce jest sklep, punkt lub osoba, która zajmuje się dystrybucją psychoaktywnych substancji. Właścicielowi punktu przy ulicy Mostowej w Poznaniu, "interes" idzie tak dobrze, że otworzył drugi sklep.

Czytaj także: Dopalacze w Poznaniu: Na Wildzie możesz je kupić u... pana profesora

Miesiąc temu - podczas zbierania materiałów do tekstu owspomnianym nowo otwartym lokalu - zapytaliśmy Jakuba Rutnickiego, polityka Platformy Obywatelskiej o nierozwiązany kłopot z "talizmanami szczęścia" czy "amuletami kierowcy", którymi odurzają się Wielkopolanie. Polityk stwierdził wówczas: - Problem z "dopalaczami" znowu zaczyna robić się poważny. Konieczna jest szybka reakcja w tej sprawie. Teraz to zabawa w kotka i myszkę.
Jakub Rutnicki w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" przyznał wprost: - Potrzebna jest zmiana klasyfikacji karnej, bo nakładane przez sanepid kary nie są egzekwowane, a policja nic nie może zrobić, bo oficjalnie "dopalacz" to nie narkotyk, a funkcjonariusze tylko nimi się zajmują. Wskazana byłaby szybka ścieżka legislacyjna. Sygnalizowałem już ten problem w partii, jednak postaram się w przyszłym tygodniu osobiście porozmawiać o tym z premierem.

Zapowiadany "przyszły tydzień" minął. Skontaktowaliśmy się z politykiem i sprawdziliśmy, czy dotrzymał słowa. Odpowiedział: - Rozmawiałem o tym zministrem zdrowia Bartoszem Arułkowiczem. Przedstawiłem problem Pawłowi Grasiowi i Rafałowi Grupińskiego. Jak tylko wszyscy politycy wrócą z wakacji ponownie zajmiemy się problemem "pączkujących" sklepów z dopalaczami.

Zobacz: Indorshop w Poznaniu namawia: Zasadź sobie marihuanę w domu!

Nieudolną walkę z dopalaczami wprost krytykuje polityk opozycji. Zbigniew Dolata z Prawa i Sprawiedliwości, mówi o nieudolności rządzących.

- Po raz kolejny słyszymy zapowiedzi, które nie zostaną zrealizowane. To kwintesencja tego, co robi koalicja PO i SLD w ostatnich latach - skomentował słowa Jakuba Rutnickiego, a działania rządzących nazywa wprost: - To symulacja.

Jakub Rutnicki, na pytanie, jak ocenia dotychczasową walkę z dopalaczami, odpowiada, że opełnym sukcesie nie może być mowy, bo "pewien margines, który będzie zainteresowany dopalaczami zawsze będzie", ale twierdzi, że partia robi, co może.
Zbigniew Dolata zarzuca przedstawicielom partii rządzącej, niechęć do zmian i przyzwolenie do narkotyków i dopalaczy. Twierdzi także, że być może zbliżający się okres wyborczy uaktywni polityków szukających "taniego poklasku", ale czy pójdą za tym zapowiadane konkretne zmiany?

Walka z "dopalaczami"

Polacy od lat odurzają się "produktami kolekcjonerskimi":
* Luty, 2009 rok
Początek dopalaczy w Polsce. Działają już 42 sklepy. Oferują: "tabletki", "draże" i "kapsułki". Wszystkie produkty opisane są jako towar kolekcjonerski.

* Lipiec , 2010 rok
Coraz więcej punktów, gdzie można kupić dopalacze. Jest już ich około 260. Nawet w mniejszych miejscowościach.

* Październik, 2010 rok
Liczba sklepów przekracza tysiąc. Do tego momentu 304 osoby trafiły do szpitali. 18 pacjentów zmarło. Premier Donald Tusk zapowiada bezwzględną walkę z dopalaczami. Większość miejsc, które prowadziły ich sprzedaż, zamknięto. Stworzono listę składników zakazanych, które nie mogą znajdować się w dopalaczach. 23-letniego "króla dopalaczy" (na sprzedaży dorobił się fortuny) zatrzymała policję.

*A 2011 rok
Właściciele sklepów obchodzą przepisy. Wymyślają ich nowy skład. Teraz dopalacze to: "talizmany", "amulety" i "kadzidełka". Można je kupić, m.in. przy ulicy Mostowej w Poznaniu.

* 2013 rok
"Dopalacze" nadal są dostępne. Część handlu przenosi się do sieci.

* Czerwiec , 2014 rok
W każdym większym mieście jest punkt w "talizmanami" i "amuletami".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski