Drzwi wejściowe do sklepu przy ul. Niegolewskich zabite zostały paździerzową płytą. Witrynę oklejono taśmą. To efekt walki z handlarzami dopalaczami, którą stoczyły inspektorzy sanitarni i handlowi, policja oraz mieszkańcy Łazarza.
Sklep z artykułami modelarskimi otwarty został 1 lutego. Od początku podejrzewano, że dostępne tam artykuły nie są przeznaczone dla fanów sklejanych modeli. Potwierdziły to kontrole sanepidu.
- Przeprowadziliśmy tam dwadzieścia inspekcji i za każdym razem zatrzymywaliśmy substancje, które po badaniach laboratoryjnych okazywały się być dopalaczami - mówi Cyryla Staszewska, rzecznik Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. - W sumie zabezpieczyliśmy ponad 300 produktów.
Mimo ewidentnych dowodów niewiele można było zrobić, oprócz nałożenia kary pieniężnej i decyzji o zakazie sprzedaży.
- Problemem z dopalaczami jest pozorna ich legalność i teoretycznie każdy może kupować te produkty - tłumaczy Piotr Mania, zastępca naczelnika wydziału prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Druga sprawa to różnorakie zabiegi prawne stosowane przez handlarzy.
Zabiegi te stosowali także prowadzący sklep na Łazarzu. Przez trzy miesiące funkcjonowania tego procederu, odpowiadało za niego pięć podmiotów gospodarczych. Gdy jedna firma otrzymywała karę, natychmiast interes przejmowała inna spółka. - Moim zdaniem, nie da się zwalczać handlu dopalaczami metodami administracyjnymi - mówi Andrzej Trybusz, Wielkopolski Inspektor Sanitarny. - Te substancje powinny być traktowane jak narkotyki i wtedy będzie można stosować sankcje karne.
Inspektor sanitarny zwraca uwagę na czas potrzebny na przeprowadzenie postępowania administracyjnego. - Od kontroli do zakończenia sprawy mija zazwyczaj około roku - mówi Trybusz. - Po tym czasie, firma dawno już nie istnieje i żadnej kary nie da się wyegzekwować.
Rozwiązaniem mogłoby być uznanie, ze dopalacze to narkotyki, ale póki tak się nie stanie, instytucje walczące z handlarzami uciekają się do innych metod.
- Złożyłem zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa w postaci narażenia na utratę życia i zdrowia wielu osób - mówi Andrzej Trybusz. - Początkowo moje doniesienie zostało odrzucone, ale złożyliśmy zażalenie na tę decyzję, swoją część dołożyła policja i teraz prokurator prowadzi obie sprawy jednocześnie.
W ubiegłym tygodniu w Poznaniu w związku z dopalaczami zostało zatrzymanych dwadzieścia osób. Funkcjonariusze policji przez cały tydzień patrolowali okolice sklepu przy Niegolewskich. Mimo to, pojawiły się próby zerwania plomb i otwarcia sklepu.
- Mamy nadzieję, że sklep w naszej dzielnicy został definitywnie zamknięty - mówią mieszkańcy, którzy zebrali 500 podpisów pod petycją złożoną u prezydenta Poznania z prośbą o wsparcie. - Mimo to, chcemy jeszcze zwrócić się do biur poselskich, aby doprowadzić do likwidacji handlu dopalaczami w całej Polsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?