Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dowódca odmówił strzelania do uczestników Czerwca'56

Krzysztof M. Kaźmierczak
Manifestanci wybiegający z budynku ZUS, z którego zrzucono zagłuszarki
Manifestanci wybiegający z budynku ZUS, z którego zrzucono zagłuszarki Archiwum IPN
Kapral z jednostki wartowniczej trafił w 1956 roku do więzienia za odmowę użycia broni przeciwko manifestantom zamierzającym zniszczyć zagłuszarkę Radia Wolna Europa w Poznaniu.

Tymczasem do końca istnienia PRL prokuratura wojskowa zaprzeczała, by w związku z wydarzeniami Poznańskiego Czerwca prowadzono śledztwa przeciwko żołnierzom, którzy stanęli po stronie demonstrantów.

Józef Korol dowodził plutonem, który 28 czerwca 1956 r. skierowano do ochrony urządzeń zagłuszających Radio Wolna Europa. Oddział stworzona naprędce, na wieść o ogarniających miasto manifestacjach. 22-letni kapral dostał pod komendę czterech szeregowców z różnych jednostek. Mieli wzmocnić zabezpieczenie zagłuszarki. Kiedy przed budynkiem zaczęły zbierać się grupy ludzi, wystraszeni strażnicy schowali się.

- Telefonicznie zameldowałem, że pojawili się demonstranci. Wtedy polecono mi nie dopuścić do dewastacji. Gdyby wdzierano się do budynku, miałem użyć broni - opowiada Józef Korol. - Mieliśmy każdy po trzy magazynki, a ludzie na ulicy byli bezbronni. Gdybyśmy zaczęli strzelać, to doszłoby do rzezi. Odmówiłem strzelania. Wtedy rozkaz powtórzył oficer polityczny. I po raz drugi odmówiłem.

Zagłuszarki zniszczono. Kapral samotnie wrócił do jednostki. Natychmiast go aresztowano. Za niewykonanie rozkazu dostał 3,5 roku więzienia. Trafił do zakładu karnego UB w Bydgoszczy. Wyszedł z niego przed terminem, ale nie miał dokąd wracać. Wyrzucono go z pracy w Nowej Hucie i wymeldowano z mieszkania. Bał się kolejnych represji, milczał, potem nie chciał już wracać do przeszłości. Obecnie jest ciężko chory. Dręczy go pytanie o to, co stało się żołnierzami z plutonu.

- Mnie sądzono samego. Całą odpowiedzialność za odmowę wykonania rozkazu wziąłem na siebie, ale nie wiem, czy ich też nie skazano - martwi się mieszkający na Śląsku 75-letni mężczyzna. Józef Korol zwrócił się o pomoc do Związku Kombatantów i Uczestników Poznańskiego Czerwca. Jego prezes pamięta żołnierzy.

Oficer polityczny nalegał na użycie broni palnej w obronie zagłuszarek RWE

- Jeden z nich po zwaleniu zagłuszarek poszedł z nami. Widziałem później jak strzelał w stronę UB - wspomina Włodzimierz Marciniak. - Relacja pana Korola to potwierdzenie krążących po Poznaniu już w 1956 roku pogłosek o skazywaniu żołnierzy.

- Nie natrafiłem dotąd na żaden dowód na to, że pociągnięto żołnierzy do odpowiedzialności karnej w związku z wydarzeniami w Poznaniu - mówi nam zaskoczony prokurator Mirosław Sławeta z Oddziałowej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu, który prowadzi śledztwo dotyczące Czerwca'56.

O tym, że po stłumieniu rebelii były prowadzone śledztwa przeciwko żołnierzom, świadczą przechowywane w IPN akta sprawy wszczętej przez prokuraturę w 1981 roku w związku z artykułem Michała Łuczaka z "Głosu Wielkopolskiego" na temat nieznanych ofiar Czerwca. SB uzyskała wtedy z Naczelnej Prokuratury Wojskowej informacje, że "od 2 lipca do 18 lipca 1956 roku zarejestrowano 23 sprawy", które "można by uznać za wszczęte w związku z wydarzeniami poznańskimi". Bezpieka zwróciła się o wypożyczenie dokumentacji postępowań przeciw żołnierzom, ale odpowiedziano, że "akta zostały zniszczone w 1976 roku przez archiwum Śląskiego Okręgu Wojskowego".

Prawdopodobnie sprawa Józefa Korola była jedną z tych 23 prowadzonych przeciwko żołnierzom. Będziemy próbowali ustalić, co stało się z żołnierzami odważnego kaprala.

Tajemnice Czerwca 1956
Wiele okoliczności wydarzeń Poznańskiego Czerwca czeka na wyjaśnienie.

Do dzisiaj nie ustalono nazwisk funkcjonariuszy UB i żołnierzy, którzy na ulicach Poznania zabijali manifestantów. Wciąż nierozstrzygnięta pozostaje sprawa liczby ofiar. Dotarliśmy do dokumentów i osób, które mówią o przewiezieniu kilkunastu nagich ciał do Zakładu Medycyny Sądowej i wykonywanych nocą sekcjach zwłok. Przeprowadzał je cieszący się zaufaniem władz dr Władysław Wida. Według krążących od 1956 roku pogłosek były to ciała z gmachu UB lub żołnierzy zabitych za udział w manifestacjach. Zagadką pozostają również losy obywatela Izraela postrzelonego w głowę 28 czerwca 1956 roku. Ukryto ten fakt, by uniknąć skandalu międzynarodowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski