Dr Michał Beim: Poznań nie ma know-how o systemach biletowych

Minął miesiąc od funkcjonowania systemu PEKA. Jak Pan ocenia jego wejście w życie?
Michał Beim: Miasto było kompletnie nieprzygotowane. Ten projekt urąga innym, które są realizowane, między innymi dlatego, że zazwyczaj jest grupa testerów, która to wszystko bada, analizuje, sprawdza. Tutaj tak nie było. Pasażerowie zostali wrzuceni na głęboką wodę. A skoro już tak się stało, to powinny być chociaż obniżki, np. 50-procentowe przez pierwszy miesiąc, a przez drugi 30-procentowe.

Czytaj:
PEKA - siedem grzechów głównych

A co Pan sądzi o samym systemie Poznańskiej Elektronicznej Karty Aglomeracyjnej ?
Michał Beim: To projekt, który został opracowany już dziesięć lat temu. To oznacza, że zwyczajnie jest już przestarzały. Większość osób korzysta z aplikacji na smartfonach. Tu takiej możliwości nie ma. Kanały sprzedaży to kompromitacja. Biletomaty nie ładują kart, kasowniki ich nie kasują. To świadczy o kompletnym nieprzygotowaniu. Nie rozumiem też, jak można zrobić podwyżkę cen biletów przy jednoczesnym wdrażaniu nowego systemu. W Gdańsku była możliwość dopłaty za bilet, tutaj tego nie ma.

Jest Pan zdania, że za system PEKA powinny polecieć głowy?
Michał Beim: Uważam, że winny tego zamieszania powinien zostać zdymisjonowany. Nie mówię tutaj o odpowiedzialności karnej, ale politycznej, do której te osoby powinny zostać pociągnięte. Przecież poszkodowani są głównie pasażerowie, którym wskazanie winnych się zwyczajnie należy.

System, który w swoich założeniach miał być ulepszeniem, stał się utrudnieniem. Zgadza się?
Michał Beim: Dla klientów zawsze jest najważniejsza niezawodność firmy bądź systemu. Tutaj, niestety, wszystko zawiodło. Przez te wydarzenia ludzie stracą zaufanie do transportu publicznego. Nie będą z niego korzystać, wybierając samochody czy rowery.