Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Drgawki, psychotropy i kontrola. Drastyczne szczegóły pracy w policji

Joanna Labuda, Rafał Cieśla
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Filip Kowalkowski
Od ponad roku jeden z najważniejszych wydziałów Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu przechodzi kadrową rewolucję. Według przełożonych funkcjonariusze odchodzą, bo źle pracowali. Ci z kolei twierdzą, że byli prześladowani.

Atmosfera strachu, bezpodstawne zarzucanie popełnienia przestępstwa przez policjanta, naruszanie procedur związanych z wydawaniem broni, czy wręcz prześladowanie - to byli i obecni policjanci zarzucają naczelnikom z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Poznaniu.

Tych zarzutów jest jednak znacznie więcej. - Z powodu sytuacji w wydziale część policjantów odeszła z firmy, kolejni zostali przeniesieni lub sami znaleźli miejsca w innych jednostkach, a niektórzy wylądowali w szpitalu i do dziś pozostają na psychotropach - opowiada osoba znająca sytuację w tym wydziale.

Łącznie pod rządami obecnych naczelników z wydziału odeszło około 20 osób. Zdarzało się, że jednego z policjantów zabrała z komendy karetka, innemu z kolei odebrano broń, gdyż dostał drgawek w miejscu pracy. - Tak, byłem prześladowany w tym wydziale przez co ucierpiało moje zdrowie - potwierdza jeden z policjantów. Pod koniec zeszłego roku doszło nawet do tego, że jedna z kierowniczek przekazała prośbę zespołu o spotkanie z psychologiem. Ostatecznie na rozmowie pojawił się Piotr Gruszka, p. o. zastępcy komendanta miejskiego policji.

- Nasza prośba została wyśmiana. Zamiast merytorycznej rozmowy, każdy kto chciał wygłosić uwagi wobec przełożonych, miał podać imię, nazwisko i stopień. Wielu wybrało milczenie - relacjonuje uczestnik tego spotkania.

Inaczej tę sytuację ocenia Andrzej Borowiak, rzecznik komendanta wojewódzkiego policji w Poznaniu. - Faktycznie, doszło do spotkania policjantów z tego wydziału z komendantem Gruszką. Nie brali w nim udziału bezpośredni przełożeni funkcjonariuszy. Pojawiła się też prośba o zorganizowanie spotkania z policyjnym psychologiem. Komendant wysłuchał uwag, które dotyczyły tego, iż policjanci nie mają swobody w działaniu, że są rozliczani z pracy. Nie było natomiast mowy o żadnym mobbingu. Komendant podchodził do słów policjantów ze zrozumieniem i szacunkiem. Prosił jedynie żeby każdy kto zabiera głos przedstawił się ponieważ wówczas nie znał wszystkich osobiście - opisuje Andrzej Borowiak.

To tylko fragment artykułu. Zobacz całość w serwisie Plus:

Drgawki, psychotropy i kontrola. Drastyczne szczegóły pracy w policji

Czytaj dalej, aby dowiedzieć się:

  • Co się stało z policjantem, u którego rozpoznano epizod depresyjny?
  • Kto zmuszał policjanta do przyznania się do fałszerstwa?
  • Dlaczego funkcjonariusze trafiali do szpitala?
  • Jak brzmią oficjalne wytłumaczenia policji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski