W "Memento" Christophera Nolana, cierpiący na rzadką postać permanentnej amnezji bohater odtwarzał istotne wydarzenia swojego życia, tatuując na sobie informacje godne zapamiętania. Król, grany przez Bartłomieja Topę sierżant warszawskiej policji drogowej, amnezji doznaje w typowo polski sposób - uchlewając się do nieprzytomności w burdelu. Budzi się w swoim samochodzie nad Wisłą, a nieopodal nurkowie znajdują zmasakrowane ciało Lisowskiego, rządzącego łapówkarskim biznesem kolegi Króla z komendy. Łatwo domyślić się, kto zostanie kozłem ofiarnym, zatem sierżant musi szybko wyjść z roli żywego fotoradaru. Wydarzenia feralnej nocy (i nie tylko) zrekonstruuje właśnie dzięki filmikom i zdjęciom z telefonów i monitoringu.
Świetny punkt wyjścia, prawda? Tyle, że zanim dojdziemy do kryminalnej zagadki, reżyser Wojciech Smarzowski zafunduje nam typowy dla siebie ("Wesele") zestaw naturalistycznych skeczy z poboczy polskich dróg. Od kierowcy rozlatującego się malucha po właściciela mercedesa, od budowlańca po lekarza, posła i księdza - każdy targuje się ze sprawiedliwością, uosabianą przez patrol z "suszarką". Poczucie, że policjant sprzedajny geszefciarz w mundurze jest powszechne - wykupić się próbuje nawet złapany na gorącym uczynku i pijany w sztok sprawca koszmarnego wypadku, co pokazuje skalę szacunku do policji w społeczeństwie. Inna sprawa, że sportretowani funkcjonariusze w cywilu pokazują równie malowniczą skalę swych słabości - postacie sierżantów Banasia i Petryckiego (grane przez Eryka Lubosa i Arkadiusza Jakubika) zostaną nam w pamięci na długo.
Gdybym był policjantem, nie obraziłbym się jednak na Smarzowskiego. Wszystkim bohaterom z drogówki dał szansę odkupienia, choć na przykład dla erotomana Petryckiego pokuta była szczególnie ciężka. Ich grzechy zmieniają się jednak w grzeszki, gdy dostrzegamy jak wielkie wałki kręcą ich szefowie, szefowie ich szefów i szefowie wszystkich szefów, bredzący w telewizji o korupcji. Zdaje się mówić: "na nich też przyjdzie pora" - zwróćcie uwagę na ostatnią scenę filmu. Narzędziem, które zdemaskuje każdego, będzie oczywiście kamera tego czy innego Wielkiego Brata.
W recenzjach "Drogówki" dominuje opinia "najgorszy film Smarzowskiego". Daj panie Boże wszystkim polskim filmowcom robić tak dobre najgorsze filmy w dorobku!
"Drogówka",
reż. Wojciech Smarzowski, obsada: Bartłomiej Topa, Arkadiusz Jakubik, Marian Dziędziel, Marcin Dorociński
Ocena: 5/6
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?